Bicentennial Man (Człowiek przyszłości)


FILM SIENCE FICTION?...
Ktòry z robotòw to powiedział?

Jak można nazwać science fiction film, ktòry opowiada o najbardziej subtelnych myślach, emocjach, pragnieniach i ludzkich odruchach takich jak miłość, altruizm, bezinteresowne oddanie się, wolność etc.?
Problem pojawia się wtedy, gdy człowiek staje się niczym robot bez emocji, czyli może być realna inteligentna maszyna bez emocji (lub idealne emocje, zaprogramowane jak u Andrew w filmie). Czy można zaakceptować człowieka bez emocji, który udaje mądrość?
Sztuczny człowiek to ten, ktòry nie ma DUSZY. Od czasòw Kartezjusza człowiek wyróżnia się we wszechświecie swoją zdolnością do myślenia (COGITO) i tym, co na drodze myślenia powstaje (język): owoc ten wyraża uczucia (ERGO SUM). Ale kto może dziś zapewnić nas, że nasze ciała nie są zamieszkane przez myśl zaprogramowaną (zatwierdzone ideologie, dogmaty i konstytucje prawne), która nie produkuje WOLNYCH EMOCJI, zastąpionych emocjami nieludzkimi, robotycznymi?
W tym filmie Andrew jest robotem humanizowanym i naucza ludzi, co jest sensem ludzkiego życia!


TO JUŻ NIE JEST BUNT STWORZENIA -
TO STWORZENIE WSKAZUJE NA BŁĘDY SWEGO STWòRCY

"Człowiek przyszłości" ("Bicentennial Man") jest filmem opartym na opowiadaniu Isaaca Asimova pod tym samym tytułem oraz na jego późniejszej powieści "Robot NDR 113", ktòrej współautorem jest Robert Silverberg. Pomysł jest oryginalny i uroczy, oczywiście paradoksalny, ale być może to właśnie czyni go tak interesującym.

PRAWO PRZECIWKO ROBOTOM

W wielu filmach obserwujemy jak maszyny, ktòre stają się inteligentne, buntują się przeciw człowiekowi i dominują nad nim (klasyczny "Terminator" jest najlepszym przykładem). Być może i Bóg, gdy dyktował swe przykazania, poszukiwał tego samego? Ale człowiek ma wolną wolę, może dokonać wyboru między dobrem i złem. Bardzo sympatyczna jest scena, w której Andrew przedstawia się rodzinie Martin podając trzy prawa robotyki:
1. Robot nie może skrzywdzić człowieka, ani też nie może pozwolić, by z powodu jego bezczynności człowiek doznał szkody.
2. Robot musi być posłuszny poleceniom wydanym przez człowieka, chyba że takie polecenia byłoby sprzeczne z pierwszym prawem.
3. Robot musi chronić swe istnienie, o ile taka ochrona nie jest sprzeczna z pierwszym lub drugim prawem.

Służalczość MASZYN !!!

Biznesmen, Richard Martin (Sam Neill) robi podarunek sobie i swojej rodzinie: kupuje nowiutkiego robota NDR-114 (Robin Williams), przechrzczonego później na Andrew przez najmłodszą latorośl. Robot jest zaprogramowany tak, aby wykonywać prace domowe oraz bawić się z dziećmi.
Robot, któremu nie trzeba "dziękować" ...
Ale z czasem rodzina Martin zorientuje się, że nie kupiła jakiegokolwiek seryjnego urządzenia: Andrew jest w stanie poczuć emocje i tworzyć swoje własne myśli, rozwija także dyskretną wrażliwość artystyczną.
Nie tylko jest myślący, ale i zdolny do przyswajania sobie wiedzy w sposòb świadomy (nie tylko mówi to co myśli, ale czuje to co robi, tak więc zawsze robi to, co mówi: konsekwentność). Ta doskonałość jest deficytem jednostki ludzkiej.

"JEDEN jest szczęśliwy, że może państwu służyć." (Andrew)

HUMANIZACJA ROBOTA
ORAZ
DEIFIKACJA ISTOTY LUDZKIEJ

Osobowość Andrew, tak bardzo podobna do ludzkiej osobowości, jestem przekonanya, rozwinęła się dzięki dwóm czynnikom: w szczególności poprzez szczerą przyjaźń z Little Miss (dzieci są kluczem do humanizacji) i współudział pana Martins'a, ktòry angażuje Andrew we wszystkie znaczące momenty życia rodziny i motywuje go, by się kształcił. Robot, który się "uczłowiecza" jest ròwnoznaczny z człowiekiem, który staje się boski, czyli wypracowuje w sobie te perfekcyjne cechy, które czynią go Wyjątkowym, Jedynym. Wreszcie mamy robota, który nie obraca się przeciw człowiekowi (pomyślmy o inteligentnych maszyn w Matrix lub Terminatorze: widzą i pojmują ludzką głupotę, a jedynym uczuciem, ktòre czują to nienawiść do ludzi i chęć zniszczenia rasy ludzkiej). Andrew natomiast tak bardzo kocha ludzkość, że pragnie być człowiekiem w każdym tego słowa znaczeniu.


JESTEŚMY STEREOTYPOWYMI, AUTENTYCZNYMI LUDŹMI?

Masa ludzka jest w naszych czasach poddana homologacji. W jej miejsce myśli dominująca ją ideologia, gazety i kształtujące ją dogmaty. Tak jak Andrew, nie jesteśmy już PRAWDZIWIE LUDZCY. Androidy stanowią metaforę tego wszystkiego, co zagraża temu co LUDZKIE: ludzkiej doskonałości. Ale jeśli nie istnieje ludzka doskonałość, jak to możliwe, że człowiek ją sobie wymyślił? Dzięki jakiej doskonałości? Może jest Bogiem, nieistniejącym, ponieważ nie realizującym się, ale istniejącym jako potencjał? Człowiek, innymi słowy, powierza maszynie zadanie reprezentowania własnej tożsamości, wyrzekając się jej de facto. Przypomina to trochę drogę robota Andrew Isaaca Asimova, ale w przeciwnym kierunku: maszyna chce stać się człowiekiem, istota ludzka zaś zlewa się z maszyną. Co zrobimy dzisiaj bez komputera? Bez telefonów komórkowych? Bez samochodu? Bez prostego zegarka, który nas budzi i wytycza godziny naszych dni? ... Robot Andrew nie może zaakceptować swej anonimowej seryjności, chce być indywiduum, podczas gdy istota ludzka, przygnieciona ciężarem własnej indywidualności, coraz bardziej pusta i homologowana, dąży do spłaszczenia, pustki, do nihilizmu.

CZYM JEST CZŁOWIEK?
Nicością w obliczu nieskończoności.
Całością w obliczu nicości.

Nowoczesna definicja transhumanizmu jest filozofią, ktòra ma na celu stworzenie społeczeństwa post-ludzkiego, gdzie człowiek będzie wezwany do przezwyciężenia ograniczeń dzięki technologii i racjonalności, które to muszą być wprowadzone do działania przy korygowaniu jakiejkolwiek wady zakłócającej wyniesienie jednostki nad samą siebie. Więc: metalowe serca, bioniczne oczy, viagra i tysiąc innych rzeczy, które udoskonalają istotę ludzką na poziomie mechanistycznym!!! Ale czy istnieją także ulepszenia dla ludzkiego ducha? Czym można poprawić ludzki charakter? Czy istnieją szczepionki na wzmocnienie ludzkich uczuć?
Andrew staje się wewnętrznie człowiekiem, tak jak człowiek powinien stać się wewnętrznie boski. Andrew jest parodią naszego upadłego, sztucznego człowieczeństwa. Andrew czuje się człowiekiem, bo posiada uczucia. A ludzie nie rozpoznają w nim człowieka, choć po części nim jest. Andrew tak przemówił do sędziego:
- Ty też w pewnym stopniu jesteś maszyną ... Masz w sobie wątrobę, serce, lub protezę, którą my, maszyny zbudowałyśmy!!!

NUDA ŻYCIA NA WIEKI

Śmierć jest matką wszystkich tabu, z niej rodzi się religia. Nietzsche ujął to tak: "Religia jest zdolnością do budzenia w ludziach wiary w to co nie istnieje ... albo w Boga, albo w śmierć."
A nauka dziś stawia się na miejscu Boga. Więc biada mówić o śmierci, zmarszczkach, siwych włosach, celulicie itd .... o wszelkich symptomach rozpadu materialnego ciała. I co dalej? Biogenetyka czyni z nas roboty: eliminuje starzenie, wzmacnia intelekt, zdolności fizyczne i fizjologiczne człowieka. Innymi słowy, medycyna, technika, protetyka, farmakologia, wszystkie te nauki muszą być wprowadzone do użytku tylko w jednym celu: uczynić człowieka doskonałym jak maszyna. I tu powraca do nas niepokojąca wizja opowiadania Asimova: maszyna staje się człowiekiem, a człowiek traci swoją tożsamość w maszynie. Andrew zaś jest tak bardzo ludzkim robotem, że nadaje sens istocie ludzkiej, nadaje wartość ludzkim uczuciom, kreśli drogę do zbawienia człowieka przez uwewnętrznienie miłości.

"Jako robot mógłbym żyć wiecznie, ale mówię wam wszystkim dzisiaj, że wolałbym umrzeć jak człowiek, niż żyć na wieki jak maszyna."

- Andrew -

MALTRETOWANIE NATURY!!!

Andrew na początku nie został dobrze przyjęty w domu swoich właścicieli. Starsza córka usiłowała nawet dokonać zabójstwa czy zniszczenia Robota, posłusznego aż do absurdu: Andrew rzucił się z okna na jej rozkaz. Często bierzemy za pewnik, że maszyny, te nieożywione istoty, są dobrem. Odkurzacz, radio, komputer, gdy są źle utrzymywane, stają się marnotrawstwem i szkodą dla Natury, dla zasobòw Matki Ziemi. Stają się ze strony człowieka nieludzkim zachowaniem w odniesieniu do Stworzenia. Andrew nie pozwala zanieczyścić się niszczącą nienawiścią. Pozostaje nienaruszony w swej szlachetności i dobroci. Nie szuka zemsty (jak Maszyna w "Terminatorze" lub w "Matrix").

WSZYSCY CHCEMY BYĆ WOLNI,
ALE NIELICZNI Z NAS POTRAFIĄ BYĆ SPRAWIEDLIWI

Wiedza to znajomość umysłu.
Miłość to znajomość serca.
Wolność to wiedza istoty kompletnej i totalnej.
Wolność Andrew wzrasta w cieniu sprawiedliwości jego Właściciela, ktòry ​​jest mu przyjacielem, dlatego stymuluje i rozwija w Robocie wiedzę racjonalną, a rozwój uczuć pochodzi ze znajomości serca i emocji, ktòrą Andrew zawdzięcza Małej Miss.

Grace, krytykując kolację:
- Dla mnie jest to kawałek świństwa.
Andrew, zdziwiony uwagą:
- ... Świnie nie mają skrzydeł.To kurczak!

GŁOWA I SERCE, ROZUM I UCZUCIE = LUDZKOŚĆ

Andrew wypracował w sobie emocjonalną kreatywność i osobowość. Wola i inteligencja są dwoma potencjałami ludzkiej duszy, czyli głowa i serce, rozum i uczucia NIE PODZIELONE (co często występuje u ludzi niedojrzałych, niewolnikòw dwoistości), ale zjednoczone w doskonałej harmonii. Ta kombinacja daje owoce: WOLNOŚĆ, do której prawa Andrew wkrótce stoczy walkę.

STWORZENI NA OBRAZ I PODOBIEŃSTWO AUTORA

W Biblii, według rabinicznej tradycji, Bóg zbudował człowieka z ziemi, czyli z materii, z której jest zbudowana każda jedna maszyna, a następnie napisał na jego czole słowo "Emet" ("Życie"), którym wprawiał wszystko w ruch. Usuwając literę "E" powstaje słowo "Met" ("Śmierć") i w ten sposób zatrzymywał życie. Stworzeniu temu nadał imię "Golem" ("Niedoskonały"), aby mogło ono dążyć do doròwniania swemu twórcy. Asimov (autor historii, na której zainspirowany jest film) pochodził z rodu rabinów kabalistów. Choć sam zaprzecza wszelkim więziom religijnym, nie tylko uległ wpływom atmosfery domu rodzinnego, ale zawsze zachował silny podziw dla kultury żydowskiej. W tej kulturze należy szukać klucza do lektury jego literackiego (i filmowego) dzieła.

BOSKI KOMPLEKS NIŻSZOŚCI LUDZKOŚCI

Postrzeganie człowieka w stosunku do świętych i świata nadprzyrodzonego jako stworzenia kategorii B jest konsekwencją duchowości cierpiącej na kompleks niższości, czyli na niezrozumienie Boga. Prawdziwy człowiek jest BOSKI. Musimy jedynie stać się sobą. Koncepcyjnie i filozoficznie mòwiąc, ideologia, w której człowiek jest unikalną formą życia jest głęboko rasistowska i restrykcyjna, ponieważ sprawia, że ​​czujemy się gorsi od Boga. Jakimże ​​ojcem byłby Bóg, gdyby wywoływał u swych dzieci uczucia nieadekwatności? HORROR ten jest naszą fałszywą projekcją życia i duchowości. "Bicentennial Man" to film FANTAFILOZOFICZNY, a - jak powiedział Antonio Scacco: "Science fiction nie jest literaturą transgresji, profanacji i nihilizmu. Jej najbardziej niewinną cechą jest pròba naprawy rozłamu między dwoma kulturami, humanistyczną i naukową, czyli w rezultacie ma tendencję do budowania, a nie do niszczenia, bardziej do uczłowieczania niż poniżania, bardziej do integrowania niż dzielenia." W tym przypadku Andrew jest w służbie człowieka jako przywódca, jak Jezus dla swojego pokolenia! ...

ANDREW ...TECHNOLOGICZNA BAŚŃ

Andrew wybiera ścieżkę wewnętrznego wzrostu ... czyli ścieżkę rozczarowań, radości, nieporozumień i mądrości, pewności i niepewności, a nawet sympatii, miłości i seksualności (oczywiście nieprokreacyjnej seksualności, a tym bardziej nie postrzeganej w kategoriach urządzenia typu "ludzki wibrator" jak na przykład w "Barbarelli", gdzie Jane Fonda próbowała każdej możliwej akrobacji z robotem Aiktorem). Andrew pokazuje nam jak NORMALNA jest HUMANIZACJA czyli w ludzkiej antytezie BYCIE BOSKIM, człowiekiem doskonałym: akceptując codziennie własne niedoskonałe ograniczenia i przezwyciężając je aż do ostatniej niedoskonałości jaką jest śmierć, szczyt doskonałości życia,
Cudownie jest podziwiać ile słodyczy wydobywa się z tej "metalowej obudowy" ... To nie doskonałość stymuluje nas do wzrostu (doskonałość jest statyczna, wykończona, nudna), ale niedoskonałość, która czyni z nas tych, kim jesteśmy, daje nam naszą indywidualność (niedoskonałość jest dynamiczna, nieskończona w swym rozwoju: podczas gdy ją przezwyciężamy jest pełna nowości).
Wykończone i doskonałe wieczne niebo byłoby dla mnie skamieniałym piekłem; nigdy nie chciałabym się tam znaleźć.

MAŁŻEŃSTWO CZY MATKOBòJSTWO?

Andrew zrzeka się życia bez końca, aby mòc żyć jak istota NORMALNA, w społeczeństwie, w miłości i pracy tylko dla jednej rzeczy: swego małżeństwa z Portią. Szczerze mòwiąc widzę w tej części filmu idealizowanie aspektu religijnego i sakramentalnego.
Andrew zdobył już ludzki wygląd i wypracował w sobie ludzkie uczucia, zdolność do pracy, kochania i założenia rodziny. Słowem wszystko pròcz dostępu do istnienia po śmierci. Jeśli po śmierci nie ma miłości, wòwczas ŻYCIE jest ABSURDEM. Andrew jako maszyna wie jak dokonać autodestrukcji, ale także jak żyć w nieskończoność; ale to nie ma znaczenia, gdy nie posiada się nieskończonej miłości, tej ludzkiej, którą nadzieja daje po śmierci. Tylko dlatego Andrew chce umrzeć: aby kochać wiecznie. W przeciwnym razie życie wiecznie jako maszyna bez miłości byłoby skazaniem na życie bez miłości.

Człowieka charakteryzuje własna śmiertelność i tym samym zachowuje jedyną autentyczną przewagę nad innymi gatunkami, tę duchową, tragicznie identyfikując religijną macierz duszy nie z miłością (ktòrą nawet Andrew "bez końca" może odczuwać ), ale z nagrodą zmartwychwstania, z miłością pozagrobową. Identyfikowanie śmierci z miłością jest przyczyną niepowodzenia zachodnich religii (przeważającą na zachodzie wizją religijną jest śmierć: człowiek na krzyżu - Jezus Chrystus, a nie obraz Jezusa przemienionego na górze Tabor).

WSZYSTKO ZMIENIA SIĘ BEZ USTANKU (ANDREW)

- Czuję straszny ból. Wszyscy ludzie, których kocham, prędzej czy później odejdą? (Andrew)
- Ludzie się starzeją, z czasem. Ale tak naprawdę dla ciebie czas jest zupełnie odmienną koncepcją. Dla ciebie, czas nie ma końca. (Pan Martin)

Wymyka się nam różnica pomiędzy byciem nieskończonym (wiecznym) a byciem bez końca. Nieskończony jest brakiem postrzegania czasoprzestrzeni, w dowolnym punkcie, nie - ludzkim sposobem istnienia z punktu widzenia naszej wiedzy, czyli nie - istnieniem, bo jesteśmy wewnątrz -"IN"- końca -"FINITO"-( in- w, koniec - finito/ połączenie "in" i "finito" daje nam "infinito", czyli wieczność, j.wł.). Czym innym jest bycie bez końca, zezwalające nam na pozostawienie bez zmian wymiaru przestrzennego egzystencji. Jeśli chodzi o postrzeganie czasu, wiąże się to z wiecznym następstwem nieskończonych chwil, ale nie z nieskończonością chwili. Człowiek przyszłości jest bez końca, lecz nie jest nieskończony, wieczny. Postrzega świat tak samo jak człowiek, ale dla niego czas nie jest zagrożeniem (innym przeszkadza tykanie zegaròw, ktòre buduje Andrew). W dodatku niedostatek wiedzy historycznej był mu słabością, gdyż ograniczał go pod względem uczuć, wspomnień, więzi, doprowadzał do cierpienia w obliczu śmierci bliskich mu osòb.

SAMOTNOŚĆ JEST PRZEJŚCIEM Z WIELKOŚCI LUDZKIEJ DO BOSKIEJ

Andrew poszukuje swej wolności także w niezależności. Jego pan UMIERA. Dlatego tak bardzo kocham postać Jezusa: jedyną postać, w której Bóg umiera, umiera nasz Stwórca, ale pozostaje w nas Jego stworzenie, pozostajemy w Nim, a On w jakiś sposób w nas. Samotność tego robota, tej maszyny jest samotnością ludzkiego serca, ktòre prędzej czy później, jeśli chce zobaczyć swą wielkość, musi przejść jak wielbłąd przez ucho igły samotności.
Pan Martin przyznaje się do pomyłki ...
Również Bòg popełnił błąd projektując egoistycznie siebie w człowieku nie uprzedziwszy go o braku wolności, ktòrą religia nakłada na nas w Jego imię.

 MUSISZ ZNALEŹĆ WOLNOŚĆ ZANIM ZACZNIESZ JEJ SZUKAĆ

"Jeden studiował waszą historię: zostały rozegrane straszliwe wojny, podczas których zabite zostały miliony ludzi dla jednej idei... Wolności. Więc można powiedzieć, że jedna rzecz, na ktòrej tak wielu ludziom zależy, warta jest zachodu." (Andrew)

Pan Martin nie rozumie, że bycie wolnym nie oznacza braku przywiązania, nie oznacza chęci zerwania wszelkich więzi, które sprawiają, że życie jest niezależnie szczęśliwe. Dlatego prosi absurdalnie Andrew, by wziął odpowiedzialność za swą wolność. Andrew po raz pierwszy nazywa siebiue "JA" i wyrusza w kierunku całkowitego samopoznania ...!

ANDREW POPELNIA BŁĄD, BO JEST ZBYT LUDZKI

"De facto" Andrew jest człowiekiem o wiele bardziej niż wielu ludzi, ale nie jest szczęśliwy. Chce być uznany za człowieka "biurokratycznie". Składa swój wniosek do Sądu Najwyższego, ktòry go oddala motywując swą decyzję niezgodnością pomiędzy naturą ludzką a fizyczną nieśmiertelnością.
Będąc maszyną Andrew nie może umrzeć, co najwyżej może się zepsuć.
Ludzie mogą zaakceptować ideę niemal wiecznej maszyny, ale nie wiecznego człowieka ...
Człowiek nie wierzy w wieczność, chyba że z punktu widzenia RELIGIJNEGO, stąd prawdziwy powòd pragnienia Andrew, by zostać uznanym za "człowieka" ukrywa się w homologacji mającej posmak biopolityki, a odbywającej się na drodze wątpliwej ideologii: wiecznej miłości usankcjonowanej przez sakrament. Mògł nie dbać o tę praktykę, gdyż to, co łączy dwa ludzkie serca, to miłość, a nie prawne zatwierdzenie czy kościelna aprobata i przyzwolenie. Tu właśnie Andrew stał się aż nazbyt człowiekiem, jak powiedział mu Rupert: "Jeśli ktoś staje się człowiekiem, prędzej czy później zrobi coś nieskończenie głupiego!"
Błądzić jest jednak nieskończoną pozostałością manifestacji miłości Boga, tak że bycie istotą doskonałą jest niczym więcej niż zdolnością akceptacji niedoskonałości innych z miłosierdziem i dobrocią.

ONA NIE JEST METALEM Z MOJEGO METALU,
PRZEWODAMI Z MOICH PRZEWODòW...
NIE JEST MI TOWARZYSZKĄ

Słynne zdanie Adama, kiedy zobaczył Ewę, brzmi: "Ta dopiero jest kością z moich kości i ciałem z mego ciała!" W dzisiejszych czasach samotność staje się chorobą egzystencjalną. Ludzka indywidualizacja przynosi człowiekowi izolację w sobie i wewnątrz siebie. To dlatego, pomimo ogromu naszej planety Ziemi, szukamy życia gdzie indziej, na innych planetach, w innych galaktykach; to dlatego, pomimo istnienia realnych przyjaciół, staramy się nawiązać wirtualne dialogi w sieci i bliskie związki z jakąkolwiek maszyną.
Jaką dodatnią wartość może ofiarować robot zdolny do rozmowy?
Dlaczego powinniśmy zdecydować się na rozmowę z masą obwodów zamiast z przyjacielem? Andrew nie jest futurystycznym science fiction, dziś są już wśród nas humanoidy.
Androidy stanowią metaforę tego wszystkiego, co zagraża brakującej autentycznie ludzkiej jakości: naszej doskonałości.
Ale jeśli doskonałość w człowieku nie istnieje, w jaki sposòb ją sobie wymyśliliśmy?
Z pomocą jakiej doskonałości ją sobie wyobraziliśmy?
A więc istnieje i jest Bòg, a raczej nie istnieje, ponieważ nie jest zrealizowany, a istnieje zaś jako potencjał.
Człowiek, innymi słowy, oddaje maszynom zadanie reprezentowania jego tożsamości, dając się de facto w ich posiadanie, czyli rezygnując z własnej tożsamości.Taka jest właśnie ścieżka robota Andrew Isaaca Asimova, przedstawiona na odwròt: maszyna chce stać się człowiekiem, podczas gdy istota ludzka zespala się z maszyną.
Ryzykiem nauki jest zatem rzutowanie wewnętrznej śmierci na maszyny, co doprowadzi nas do nieuniknionego samozniszczenia.

SŁUCHAĆ SIEBIE POPRZEZ ROZMOWĘ Z TOBĄ!!! To jest miłość.

Andrew: Portia ... pocałuj mnie.
Portia: Oh ...!
Andrew: Tylko tyle, po prostu szybki pocałunek. Mały pocałunek nie będzie powodem do rozłamu w tak wyjątkowym małżeństwie. I wyjaśni dlaczego twój puls wzrósł z 66 do 102 uderzeń na minutę ... Masz przyspieszony oddech i emitujesz chmurę feromonów, Portia.
Portia: Nie jesteś uczciwy czytając mnie w ten sposòb.
Andrew: Wiem. Miłość nie jest lojalna. Czytam twoje serce, proszę, byś je słyszała, błagam cię o to. Błaganie powinno być upokarzające, ale to nie ma dla mnie znaczenia ... Kocham cię, Portia. Kochałem cię od pierwszej chwili, kiedy cię zobaczyłem.


POWIEDZIEĆ "KOCHAM CIĘ" oznacza: "NIGDY NIE UMRZESZ"

Czym byłoby życie bez śmierci?
Niekończącą się powtarzalnością zabijającą nas niekończącą się monotonią.
Czym byłaby śmierć bez życia?
Absurdalną skończonością. Na szczęście natura nie tworzy absurdu.
Andrew wiedział, że ludzka małość miała punkt zwrotny w tabu śmierci. Ostatnią rzeczą jakiej pragnął "dokonać" Andrew w swoim życiu była śmierć: wydarzenie szczytowe, wisienka na torcie egzystencji, nie koniec lecz początek innego wymiaru, ktòrego możemy posmakować za życia jedynie dzięki miłości.

OSĄDZI NAS BRAKUJĄCA MIŁOŚĆ

Andrew staje się aż tak bardzo człowiekiem, że nie nie potrafi obejść się bez osądu i wyroku ludzi, bez ich biurokratycznych praktyk i biurokratycznego konsensusu. Mógł przecież umrzeć mimo wszystko z nadzieją ponownego spotkania ze swoją ukochaną Portią po śmierci...
Andrew umiera po tym jak Wielka Światowa Rada zatwierdziła jego człowieczeństwo, podczas gdy jego ukochana Portia (po orzymaniu pozwolenia na eutanazję) kieruje do zmarłego kilka chwil przedtem Andrew te słowa: " już za chwilę" ... Jest to ta chwila, ten moment, który nie istnieje, ponieważ ich miłość nie została przerwana...
We wszechświecie nic nie blaknie, nic nie ginie, nic nie zostaje zniszczone. Wszystko jest regenerowane, wszystko się zmienia, nic nie jest stracone, a każda cząstka energii, również gasnąc, daje życie ciemności, ktòra też jest czymś. Ciemność jest czymś, jak NICOŚĆ - gdyby nie była czymś, nie moglibyśmy nawet o niej myśleć czy jej nominować ... "Bòg", " już za chwilę", "miłość"... są to synonimy tej ciszy, w ktòrej leżą martwi Andrew i Portia.





Muzyka jest jak pożywienie ... Jako dzieci chcemy tylko słodyczy,
tymczasem niektóre gorzkie i wytrawne potrawy
potrzebują lat (cierpienia i doświadczenia, które rozszczepiają podniebienie duszy), aby wiedzieć, jak je docenić i smakować!


Brak komentarzy:

Prześlij komentarz