SEKS W WIELKIM MIEŚCIE

 


POWIERZCHNIOWY SERIAL PEŁEN GŁĘBI

„Seks w wielkim mieście” to serial telewizyjny, który zgłębia życie romantyczne, seksualne i towarzyskie czwórki nowojorskich przyjaciółek, poruszając tematy często uznawane za tabu. Serial, emitowany w latach 1998–2004, znany jest z otwartej dyskusji na temat seksu, związków, monogamii, biseksualizmu, macierzyństwa, starzenia się, a zwłaszcza relacji władzy między mężczyznami a kobietami, osadzonych w kontekście życia towarzyskiego i zawodowego Nowego Jorku, ale widzianych z kobiecej perspektywy.
Serial wywarł ogromny wpływ kulturowy, pomagając w normalizacji dyskusji na temat seksu i przedefiniowując rolę kobiet w społeczeństwie, dając przestrzeń kobiecym głosom i różnym perspektywom na miłość i związki. Jego jedyną wadą jest to, że jego wizję i koncepcję często ocenia się pod kątem luksusu, wyglądu i materialnej wartości rzeczy. Mówi jedynie o materialnym spełnieniu i nie ma nic wspólnego z wewnętrznymi czy duchowymi aspektami osobowości. To sprawia, że para i ich świat emocjonalny pozbawione są transcendencji, a przez to powierzchowne. Niestety, tego właśnie doświadczamy dziś w naszym społeczeństwie.
Analizując serial, znaleźliśmy wiele naprawdę fascynujących i bardzo głębokich tematów. Bez nich film pozostaje powierzchownym światem, który kręci się wokół siebie, nie mając innego celu niż zbieranie doświadczeń bez zysku, bez rozwoju, bez ewolucji, tak jak nasze masy ludzkie.


CO SIĘ ZMIENIŁO PO 25 LATACH: MIASTO CZY SEKS?

Nie da się pisać historii za pomocą bieżących wydarzeń; trzeba poczekać, aż upłynie czas konieczny do zrozumienia konsekwencji i skutkòw danego zjawiska. Eksperyment dla każdego, kto ukończył 25 lat, to ponowne obejrzenie „Seksu w wielkim mieście” prawie 25 lat później. Wszystkie sześć sezonów oraz dwa filmy oparte na serialu i kontynuacja zatytułowana "And Just Like That...", zgłębiają życie bohaterów w kolejnych latach ich egzystencji. Odkryjemy, że to, co początkowo było rewolucyjną propozycją, być może wcale nie było takie rewolucyjne, ponieważ bohaterowie wciąż tkwią w uprzedzeniach, przesądach i uwarunkowaniach społecznych, których do dziś nie możemy przezwyciężyć. Ostatecznie miasto pozostaje takie samo, ale i seks pozostaje taki sam, ponieważ to mentalność ludzi nie zmienia się na poziomie społecznym.


DWIE NOWOJORSKIE BAJKI

Porównanie "Seksu w wielkim mieście" i "Śniadania u Tiffany'ego" jest niemal obowiązkowe, biorąc pod uwagę pierwszy monolog wygłoszony przez nieustraszoną Carrie Bradshaw: 
„Witamy w erze anty-niewinności. Nikt nie je śniadania u Tiffany'ego i nikt nie ma historii do zapamiętania. My jemy śniadanie o 7:00 i mamy takie historie, o których staramy się zapomnieć jak najszybciej.”
W filmie „Śniadanie u Tiffany’ego” Holly Golightly (Audrey Hepburn) jest ekscentryczną i naiwną bywalczynią świata w poszukiwaniu swojego w nim miejsca. Czekając na nie, prowadzi życie nieregularne wyższych sfer, zadając się z bogatymi panami, których nie kocha. Byłaby zatem piątą prototypową postacią, podobną do czterech bohaterek „Seksu w wielkim mieście”: olśniewających, samotnych kobiet, które opowiadają o swoich marzeniach zawodowych, romantycznych oraz o wątpliwościach i dziwacznych osobistych miłosnych perypetiach. Wszystko to przeplatane jest licznymi scenami mniej lub bardziej dosadnego seksu.
Seks w wielkim mieście to produkt kultowy, ponieważ ukształtował pokolenie kobiet, które nie szukają już Księcia z Bajki, lecz same wytyczają sobie drogę i kierują nie tylko swoim życiem, ale także losami Książąt z Bajki, których spotykają na swej drodze. Wierzymy, że ich spojrzenie na życie zostało później skondensowane w postaci słynnej Bridget Jones. W pewnym sensie "Seks w wielkim mieście" to celebracja zmiany statusu społecznego i ekonomicznego, jakiej doświadczyły kobiety w latach 90 - tych, ale jednocześnie błyskotliwie uwypukla wszelkie ograniczenia i sprzeczności.


OTO JEST PYTANIE!

Jak wpakowałyśmy się w ten bałagan? W mieście są tysiące takich kobiet, może nawet dziesiątki tysięcy. Wszyscy je znamy i wszyscy myślimy, że są fantastyczne: podróżują, płacą podatki, wydają 400 dolarów na parę modnych sandałów i są singielkami. Dlaczego jest tyle fantastycznych niezamężnych kobiet i nie ma fantastycznych niezamężnych mężczyzn?

- Carrie -

Tak zaczyna się "Seks w wielkim mieście", od dość egzystencjalistycznego pytania o znaczenie tego, co ludzie uważają za fantastyczne w swoim życiu: małżeństwa, które jest jak pułapka na myszy... ci w środku nie wiedzą, jak się z niej wydostać, a ci na zewnątrz (single) nie mogą się doczekać, żeby się tam dostać. Odpowiedź na pytanie Carrie byłaby złożona: być może mężczyźni nie interesują się fantastycznymi kobietami, ponieważ większość chce się po prostu dobrze bawić, a może zwierzęcy instynkt mężczyzny, który nie jest fantastyczny, nauczył go, że małżeństwo to nic więcej niż społeczno-kulturowy konstrukt, który na dłuższą metę nie ma nic wspólnego z seksem. W ten sposób fantastyczne niezamężne kobiety i fantastyczni żonaci mężczyźni odkrywają, że miłość, jedyna możliwa fantazja, jest tym, co ich dzieli i izoluje w strukturze społecznej, w której miłość nie jest fantastyczna, ponieważ jest pozbawiona duchowości i postrzegana jedynie jako biurokratyczny wymóg namiętności, a w szczególności seksu.


DOBRY DZIENNIKARZ 
ZAWSZE DOBRZE WYJAŚNIA TO, O CZYM NIE WIE

Carrie Bradshaw, narratorka każdego odcinka, jest przedstawiona jako intelektualna dama z towarzystwa. Snuje bardzo głębokie refleksje, ale często kończy je w całkowicie powierzchowny sposób, ponieważ sama zawsze kończy na dnie w miłości lub psychicznej obsesji na punkcie butów wartych 400 dolarów, w których pokonuje kilometry, bo nie ma 10 dolarów na taksówkę. 
Carrie jest autorką kolumny zatytułowanej „Seks w wielkim mieście”, zamieszczanej w nowojorskim tygodniku znanym w serialu jako „New York Star”. Opowiada w niej sentymentalne perypetie własne i swoich nieodłącznych towarzyszek przygód miłosnych i to właśnie stanowi osnowę całego serialu. Carrie jest prototypem narcystycznej przyjaciółki, a jej osobowość charakteryzuje się silnym uzależnieniem od relacji, ktòre jednak wykorzystuje do budowania swego dziennikarskiego świata oraz stawiania siebie w centrum uwagi, chroniąc się w ten sposób przed niekontrolowaną samotnością.
Projektuje pustkę związaną z brakiem możliwości znalezienia wartościowego mężczyzny na drogie buty, więc z braku miłości wypełnia się butami i ubraniami (mam pełną szafę i nie wiem, w co się ubrać). Popada w maniakalny szał zakupów, stąd jej niezdolność do zarządzania finansami i tendencja do nadmiernego skupiania się na własnych problemach. Mr. Big jest jej piętą achillesową; w połowie drogi między cynizmem a romantyzmem, zawsze do niego wraca, by zrobić dla niego to, co niezmiennie krytykowała u innych kobiet: rezygnację z niezależności.


UPRAWIAĆ SEKS JAK MĘŻCZYZNA, CZYLI BEZ UCZUĆ

Nie rozumiałam. Czy wszyscy mężczyźni skrycie pragną, aby ich kobiety były rozwiązłe i emocjonalnie obojętne? A jeśli naprawdę uprawiałam seks jak mężczyzna, dlaczego czułam się tak niepewnie?

- Carrie -

Wyemancypowane kobiety zakładają, że są traktowane seksualnie wyłącznie jako obiekty przyjemności, przez co mężczyźni, niemal kierując się naturalnym, zwierzęcym instynktem, są w stanie oddzielić miłość od seksu, uprawiając seks bez uczuć. Jest to częściowo prawdą, ponieważ seks należy do sfery fizycznej, podczas gdy miłość jest rezultatem duchowym, psychicznym i wewnętrznym. Powiązanie miłości, celu podróży, z seksem, punktem wyjścia, uczyniło ludzkie relacje niezrównoważonymi, fałszywymi, schizofrenicznymi i neurotycznymi. W konsekwencji, miłość często musi być udawana, aby uprawiać seks.
To moralność społeczna pozbawiła kobiety ich wymiaru transgresji, dozwolonej jedynie kobietom libertyńskim. Szanowane kobiety pozbawia się tego wymiaru, choć jest on niezbędny w przypadku ich mężczyzn. Virginia Woolf dobrze to rozumiała i powtarza nam to Carrie: szanowane kobiety pozbawiają mężczyzn ich najczystszych i najdzikszych instynktów, instynktów zwierzęcych, bez których nie potrafią być dobrzy, podczas gdy kobieta libertyńska przywraca im te instynkty. Nic więc dziwnego, że mężczyźni, zwłaszcza ci dobrzy, również - choć potajemnie - szukają odrobiny transgresji.


DZIWKA TO PO PROSTU POZBAWIONY SKRUPUŁÓW MĘŻCZYZNA 

Carrie zachowuje się jak antropolog seksu i próbuje zrozumieć mężczyzn, uprawiając seks jak mężczyzna, czyli bez uczuć.
Nadarza się idealna okazja: rozpoznaje w tłumie Kurta, swojego byłego chłopaka, który idealnie uosabia ideał mężczyzny pragnącego wyłącznie seksu bez zobowiązań. W przeszłości uczynił z niej jedynie rozrywkę seksualną, oszukując ją. Carrie uwodzi go i odpłaca mu pięknym za nadobne: wykorzystuje go jak przedmiot.
Carrie czuje się potężna i myli tę władzę z postawą feministyczną, choć jest jedynie kolejnym mężczyzną w kobiecym przebraniu. Kobieta zniża się do poziomu mężczyzny i kopiuje jego wady, te, które tak krytykuje i którymi tak bardzo gardzi. W serialu w wielu przypadkach kobiety grają w męską grę; to po prostu kobiety, które myślą jak mężczyźni. To nie jest równość czy równe prawa, ale wyrównywanie standardów i niwelowanie wad i słabości.
Ostatecznie Carrie odkrywa, że Kurt nie tylko nie czuje się urażony, ale wręcz cieszy się z tego, że został wykorzystany, i jest rozczarowana swą jedynie pozorną władzą nad mężczyzną. Wtedy to Carrie spotyka Mr. Biga, sentymentalnego kameleona, który obala jej teorie, wyznając, że mężczyzna może uprawiać seks z uczuciem tylko wtedy, gdy jest zakochany. Miłość jawi się tu jako wieczna obietnica, w którą przyjemnie i słusznie jest wierzyć.


NIE MA BRZYDKICH KOBIET, SĄ TYLKO KOBIETY ŹLE UBRANE

Carrie Bradshaw zrujnowała całe pokolenie dziewczyn, które widziały w niej prototyp godnej naśladowania kobiecości. Oto 5 fałszywych mitów, które ikona Carrie nam po sobie pozostawiła:

1. Carrie to zwyczajna kobieta, niczym szczególnym się nie wyróżnia, nie jest nawet pięknością. Ale jest zawsze dobrze ubrana, umalowana i bardzo zadbana, a do tego ma do dyspozycji gamę fryzur, które do niej pasują. Rano wstaje z łóżka z włosami, które wyglądają tak, jakby właśnie wyszła od fryzjera; do tego zawsze nosi buty, które podkreślają jej osobowość, ale przecież nie można żyć na 12-centymetrowych obcasach.

2. W serialu widzimy, że zjada ze smakiem wszystko, a zwłaszcza wtedy, gdy jest zdenerwowana. A teraz powiedzmy sobie szczerze, ile fałszywej nadziei może to w nas zaszczepić?

3. Kolejny fałszywy mit: udaje jej się żyć z pisania felietonów do gazety, co pozwala jej wynająć kawalerkę i dostawać się na najdroższe imprezy oraz do elitarnych lokali (dla poròwnania: dobry artykuł kosztuje dziś 50 dolarów, ale tylko dla najbardziej prestiżowych gazet; w przeciwnym razie honorarium wynosi jedyne 10 dolarów, podczas gdy kawalerka kosztuje nie mniej niż 500 dolarów).

4. Podczas gdy wszystkie kobiety desperacko szukają miłości swojego życia, Carrie jest desperacko ścigana przez Mr. Biga. Ale czy taki mężczyzna naprawdę istnieje? Wszelkie zalety w jednym... I czyja to wina, gdy wszystkie na takiego czekamy?

5. Dla kobiety przyjaźń to połowa jej duszy. Carrie ma aż 3 przyjaciółki i to ona jest spoiwem i centrum narracyjnym ich związku, a mimo to jest najbardziej egocentryczna i zawsze będzie ewoluować negatywnie (And Just Like That). Stanie się sławną i snobistyczną pisarką, ale czy lubimy przebywać ze snobem? W błąd wprowadza nas to, że jej przyjaciele, chłopak i wszyscy wokół niej tolerują jej histerię i infantylność, wybuchy i patetyczne zachowania. 
Ci, którzy zachowują się jak Carrie Bradshaw, w rzeczywistości często zostają odepchnięci, ale na szczęście dla niej, ma ona "filmowych" przyjaciół.

Podsumowując: Carrie jest doskonałym przykładem feminizmu, który nie jest prawdziwy, nie jest spójny, nie jest rozstrzygający, nie jest sprawiedliwy i nie jest możliwy, a tym bardziej nie jest do naśladowania.


BRZYDKA STRONA PIĘKNA

„Jeśli jedno zdjęcie kobiety mogło wstrząsnąć ludźmi, którzy zazwyczaj są racjonalni, jaką moc ma zatem piękno?... Uważam za bardzo interesujące, że cztery piękne, prawdziwe kobiety mogły dać się zastraszyć ulotnym fantazjom” (takim jak zdjęcia modelek na reklamach). 
Ta refleksja Carrie porusza ogromny problem psychologiczny, jaki reklama narzuciła dzisiejszym kobietom. Muszą one podporządkować się pewnym standardom piękna, inaczej nie istnieją; tak, powinny się ukrywać i nie pokazywać własnej brzydoty.
I kobieta toczy tę okropną walkę ze swoim ciałem, za każdym razem, gdy krytykuje i osądza inne kobiety... i niestety jest to jedna z ulubionych rozrywek kobiet. Tak naprawdę starość to piekło kobiety, bo nie ma w niej miejsca na piękno, kobiecy raj. 
Carrie przypadkowo spędza noc śpiąc z modelem Derekiem i odkrywa, że choć jest przystojny, jest człowiekiem osamotnionym. Potem uświadamia sobie, że piękno przemija, ale dokonuje powierzchownego porównania: „Zaczęłam rozumieć, że bycie piękną jest jak mieszkanie ze stabilnym czynszem i widokiem na park: całkowicie niesprawiedliwe i zazwyczaj przyznawane tym, którzy na to najmniej zasługują… Cofam to, co powiedziałam. Piękno jest ulotne, ale mieszkanie ze stabilnym czynszem i widokiem na park jest wieczne”. Jak to często bywa, nie ma miejsca na piękno wewnętrzne, takie, które trwa wiecznie poza materialnym mieszkaniem. Carrie snuje głębokie refleksje, ale wnioski z nich są bardzo powierzchowne. Jak na ironię, pojawia się Mr. Big i ponownie daje szacha mata Carrie: „W tym mieście jest wiele niesamowitych kobiet (zwłaszcza modelek), ale rzecz w tym, że po pewnym czasie chcesz być z tą, która potrafi cię rozweselić”, czyli z tą, która ma piękną duszę, wewnętrzne piękno.


Kocham cię, ale jeszcze bardziej kocham siebie.

- Samantha -

Samantha prowadzi agencję typu "public relations", jest najbardziej pewna siebie i nieskrępowana seksualnie. Jest osobą, która, jak sama o sobie mówi, „uprawia seks jak mężczyzna”, czyli bez emocjonalnego zaangażowania, ponieważ... mimo że jest pewna siebie i wyzwolona seksualnie, głęboko boi się związków romantycznych. Znana jest ze swojej szczerości, charyzmy i niezależności. Kocha siebie i sama siebie wysoko ceni, co sprawia, że wielu jej nienawidzi. Ta czysta zazdrość o jej spontaniczność wcale jej nie przeszkadza. Samantha często bywa bezczelna i bezpośrednia, ale jest też bardzo lojalna wobec swoich przyjaciółek.
Zawsze jest gotowa je wspierać, nawet wtedy, gdy ich wybory różnią się od jej własnych, ponieważ jest najbardziej dojrzała i zrównoważona oraz wie, czego pragnie. Definiuje siebie jako "trysexual", co oznacza, że jest gotowa spróbować wszystkiego przynajmniej raz, dlatego oddaje się nawet miłości lesbijskiej, ponieważ, jak mówią jej przyjaciółki, nie ma już mężczyzny, o którym mogłaby marzyć. Samantha powoli ewoluuje, zaczyna konfrontować się ze swoimi lękami i otwierać się na możliwość głębszej relacji, a ostatecznie uczy się kochać i być kochaną. Choć lepiej jej nie naśladować, pozostaje jedną z najbardziej podziwianych i uwielbianych postaci w serialu.


Właściwy facet to iluzja; musisz zacząć żyć własnym życiem.

- Samantha -

Jeśli przeanalizujemy to zdanie, zaczniemy rozumieć czarną dziurę iluzji, w której uwięzła Samantha. W jej mniemaniu odpowiedni mężczyzna nie istnieje, jest iluzją, więc zamiast tego zamienia całe swoje życie w iluzję: żyje jak rozczarowany mężczyzna, który kwestionuje wszystko i wszystkich. Carrie powiedziała: „Samantha miała ten rodzaj złudnej pewności siebie, która sprawiała, że mężczyźni tacy jak Ross Perot kandydowali na prezydenta”. Podczas gdy Ross Perot myślał, że może zdobyć wszystko za pieniądze, Samantha myślała, że może wszystko kupić seksem, ale to również było iluzją.


Jedną z najlepszych rzeczy w życiu w mieście takim jak Nowy Jork jest ucieczka.

- Carrie -

W poszukiwaniu własnej tożsamości każdy z nas chłonie otaczające go środowisko i czerpie z niego namiastki, które wypełniają osobistą pustkę: siłę mojej drużyny piłkarskiej, urodę mojego ulubionego aktora, harmonię mojego zespołu muzycznego, tajemnicę kościoła, w którym się modlę, potęgę mojego miasta i tak dalej. Wszystkie te etykiety to jedynie paliatywy, które nosimy, aby poczuć się lepiej.
"Seks w wielkim mieście" to hymn na cześć Nowego Jorku, a bardziej niż ktokolwiek inny, to Woody Allen stworzył ikonę wzniosłości tego wielkiego miasta. Nie zapominajmy, że w naszym serialu punktem centralnym jest wyspa Manhattan, która w pewien sposób symbolicznie odzwierciedla to, kim wszyscy jesteśmy: wyspami, które dążą do połączenia, nigdy nie gubiąc się w innych, ponieważ najpierw gubimy się w sobie. W tłumie ludzie się rozpływają, nie mają już osobowości, ale niezdolni do stawienia czoła swojej wewnętrznej samotności, czują się dobrze i bezpiecznie stłoczeni w betonowych dżunglach zwanych metropoliami, jednocześnie pozostając zawsze samotni w sobie.


JESTEM SINGLEM Z CUDZEGO WYBORU 

Jednym z powracających tematów w serialu jest konfrontacja i walka między singlami a mężatkami. Carrie trafnie uchwyciła tę sytuację, mówiąc: 
„Być może walka między singlami a mężatkami przypomina wojnę w Irlandii Północnej: jesteśmy praktycznie takie same, ale w jakiś sposób znalazłyśmy się po przeciwnych stronach”. 
Single szczycą się swoją wolnością i niezależnością, ale często szukają związków (porównywanie się to naturalny instynkt, jedyny sposób na rozwój wewnętrzny), podczas gdy mężatki szczycą się swoją stabilnością i wiernością, ale często przejawiają nostalgiczną tęsknotę za większą wolnością i niezależnością.
Ostatecznie problemem jest strach przed byciem sam na sam ze sobą, który powoduje, że pozostajemy w niezadowalających związkach lub toniemy w zobowiązaniach, spotkaniach towarzyskich i zawodowych, rozrywkach, sieciach społecznościowych oraz w pogoni za jednorazowym towarzystwem i pasjami. Zawsze przemilczamy to, że zarówno osoby samotne, jak i pozostające w związku małżeńskim muszą stawić czoła swojej samotności. Nawet osoby w związkach małżeńskich często czują się samotne, mimo obecności partnera. Samotność to stan umysłu niezbędny dla rozwoju naszej tożsamości. Tylko ci, którzy potrafią być sam na sam ze sobą, mogą cieszyć się towarzystwem. W przeciwnym razie samotność staje się stanem psychicznego dyskomfortu, od którego cierpimy, który znosimy i którego nie potrafimy przezwyciężyć.


Może wszyscy mężczyźni są jak narkotyki: 
czasami wpędzają w depresję, a czasami, jak teraz, odurzają.

- Carrie -


W MIŁOŚCI NIKT NIE JEST DOROSŁY

„Mężczyźni po czterdziestce są jak niedzielna krzyżówka z „New York Timesa”: podchwytliwi, skomplikowani i nigdy nie masz pewności, czy odgadłaś odpowiedź”. 
Carrie przeprowadza obliczenia na skali wieku... Tak zwani dojrzali mężczyźni są w rzeczywistości zbyt doświadczeni lub zbyt zranieni, a przez to płochliwi i tajemniczy. 
Z kolei Charlotte dobrze wyczuwa:
 „Im więcej czasu mija, tym bardziej nasz wybór zawęża się do małej grupy, niestety”. 
Ta mała grupa składa się z osób, które są albo zbyt zranione przez zbyt wiele rozczarowań, albo z osób o nieznośnym temperamencie, czyli niechcianych, albo z osób, które tkwią w swojej samotności jako zatwardziali single. To skłania kobiety w średnim wieku do zabawy z dwudziestolatkami, jak to ujęła Carrie: 
„Czy dwudziestolatki są jak ekstaza? Samantha, Miranda i ja byłyśmy okazjonalnymi użytkowniczkami facetów tuż po dwudziestce, ale czy nie wdałyśmy się w coś, co nas przytłoczy? Pociągali nas młodsi mężczyźni z różnych powodów, ale nie mogłam się powstrzymać od pytania: Co oni widzieli w nas?”.
Młodzi mężczyźni postrzegają dojrzałe kobiety jako wolne duchy seksu, kobiety, które wiedzą, czego chcą, mentorki, z którymi mogą doświadczać, uczyć się i rozwijać; we freudowski sposób widzą w nich również matki wolne od tabu. 
Seks z młodszymi kobietami lub mężczyznami jest tabu, ponieważ nie chcemy przed sobą przyznać, iż szukamy w nich własnej utraconej młodości. Carrie słusznie podsumowuje: 
„Właśnie weszłam w ciekawy rozdział w moim życiu: byłam za stara dla chłopców z mojej przeszłości i za młoda dla mężczyzn z mojej przyszłości”.


SEKS BEZ MIŁOŚCI

Dylemat polegał na tym, jak uprawiać seks bez komplikacji, a zatem bez miłości, która wymaga zaangażowania i poświęcenia. Dlatego Mr. Big powiedział do Carrie: 
„Och, rozumiem, nigdy nie byłaś zakochana.”
Ta odpowiedź to coś więcej niż osąd, to prowokacja. Carrie odrzuca więc "gorący kartofel" i pyta Mr. Biga: „Czy byłeś kiedyś zakochany?”
W odpowiedzi Mr. Big rzuca tym angielskim wyjątkiem: 
"Abso-fucking-lutely", co jest powiedzeniem nie tylko „absolutnie tak”, ale także „z dobrymi i złymi tego konsekwencjami".


CZY OTWARTY UMYSŁ DZIAŁA NA 360°, JAK SEKS?

Jednym z najbardziej zapadających w pamięć odcinków jest odcinek czwarty pierwszego sezonu, w którym Charlotte ma wątpliwości co do prośby partnera o seks analny. Prośba ta uderza w nią i w jej przyjaciółki, więc natychmiast tworzą bastion kobiecych doradców.
Praktyki seksualne to kwestia gustu, a w smaku nie ma obrzydzenia, jeśli każdy trzyma się swojego zdania i nie chce narzucać innym swoich upodobań; to kwestia osobista i subiektywna.
Carrie się nie wypowiada; jest dziennikarką, więc zadaje wiele pytań i nie udziela odpowiedzi. 
Miranda, jako prawniczka, postrzega seks analny jako kwestię dominacji i władzy:
 „Jeśli on go tam włoży, nastąpi nierównowaga sił i ostatecznie albo on wygra, albo ty wygrasz. Jedna ze szkół myślenia głosi więc, że »kto ma penisa, ten ma władzę«, a problem leży w tym: czy jeśli włoży ci go w tyłek, będzie cię szanował bardziej, czy mniej? O to właśnie chodzi!”. 
Również kobiety posiadają tutaj jednak władzę: mogą powiedzieć »nie«, a ta odmowa stworzyła tabu, które na zawsze przekreśla męską władzę. W rzeczywistości ludzie często mówią o sodomii, ponieważ błędnie postrzega się ją jako poddawanie drugiej osoby przemocy, bez uwzględnienia dobrowolnego komponentu przyjemności dla obu stron. Anal pozostaje zatem zachowaniem typowo zwierzęcym. 
Samanta jest najbardziej praktyczna, funkcjonalna, nieskrępowana i daje najbardziej płynne i naturalne odpowiedzi, jak dziecko. Kiedy mówi, wyzwala u pozostałych kobiet niepokój: 
„Słuchajcie, mówię tylko, że to część ciała, która została stworzona do eksperymentów. Eksperymentowanie jest wspaniałe... Przód, tył, kogo to obchodzi, dziura to dziura”. 
A Charlotte? Charlotte często udaje słodką idiotkę, która chowa się za swoim prawym purytanizmem, ale rozumiejąc istotę problemu, daje temu wyraz w swojej odpowiedzi:
„Boję się, że jeśli tego nie zrobię, odejdziesz ode mnie, a jeśli to zrobię, to będę dziewczyną, która daje dupy. A nie chcę być dziewczyną, która daje dupy, bo przecież mężczyźni nie żenią się z dziewczynami, które robią to od tyłu. Kto kiedykolwiek słyszał o żonie, która uprawia anal?" 
Oto nasz problem moralny: przyzwoitej kobiecie odmówiono możliwości przeżycia swojej transgresywnej strony, dlatego potrzebujący tego mężczyzna znajduje transgresję w kochance; żona zostaje jedynie matką dzieci, a mężczyzna nie znajduje przyjemności psychicznej w uprawianiu seksu z postacią matki, dlatego małżeństwo na dłuższą metę staje się grobem seksu. 
Charlotte zastanawia się, od kiedy relacje stały się tak skomplikowane. Tęskni za czasami, kiedy po obiedzie następował deser, a nie wazelina.


WSZYSCY JESTEŚMY PROSTYTUTKAMI 

- Karl Marx -

Carrie czuje się zobowiązana wobec Amality, która podarowała jej parę butów, ratując ją przed wstydem z powodu pustej karty kredytowej. Dlatego nie może odmówić zaproszeniu na kolację. Amalita to czarująca kobieta, która bywa w ekskluzywnych klubach i na ekskluzywnych imprezach, więc przyjęcie zaproszenia jest dla Carrie zaszczytem. Carrie nie wiedziała, że te prezenty to pułapka, ponieważ Amalita jest w rzeczywistości alfonsem: umawia się z kobietami z wyższych sfer i dyskretnie oraz dyplomatycznie oferuje je swoim bogatym klientom. Carrie połyka przynętę i podczas kolacji zostaje oczarowana przez atrakcyjnego francuskiego architekta, z którym spędza noc. Rano otrzymuje 1000 dolarów: wynagrodzenie za usługi. Carrie nie wiedząc o tym, stała się wysokiej klasy dziwką. 
Karl Marks powiedział, że wszyscy zawsze coś sprzedajemy: rolnik sprzedaje siłę swoich rąk, piosenkarz sprzedaje swój głos, modelka sprzedaje swój wizerunek, prostytutka sprzedaje namiętności, ksiądz sprzedaje nadzieje, polityk sprzedaje obietnice i tak dalej. Co sprzedała Carrie? Swoją naiwność, samotność, wdzięczność, a może po prostu zapłaciła za buty? Refleksje przyjaciółek prowadzą do fascynujących wniosków:

- Carrie: Mieliśmy fantastyczny kontakt. Potem zostawia mi pieniądze. Nie rozumiem. Co jest we mnie takiego specjalnego, że aż krzyczy „dziwka”?
- Miranda: Oprócz tysiąca dolarów na stoliku do kawy?
- Samantha: Pieniądze to władza. Seks to władza. Zatem otrzymanie pieniędzy za seks jest po prostu wymianą władzy.
- Miranda: Nie słuchaj Camille Paglia, dziwki ze sklepu z narzędziami.


Samantha: Mamy prawo użyć wszelkich środków, żeby zdobyć władzę.
Miranda: No cóż, poza sypianiem z kimś.
Samantha: Czy nie to właśnie pomaga ci konkurować?
Charlotte: Daj spokój, to byłoby wykorzystywanie!
Samantha: Zdecydowanie uzasadnione w przypadku mężczyzn.
Carrie: Krótko mówiąc, powołujesz się na podwójne standardy: kobiety również mogą wykorzystywać swoją seksualność do awansu, ale mężczyźni nie powinni tego robić. Czy dobrze zrozumiałam?
Samantha: Po prostu mówię, że mężczyźni i kobiety mają takie same szanse na sukces. Uważnie śledź moje rozumowanie. Więc... pieniądze to władza, seks to również władza, więc umowa pieniądze za seks to po prostu wymiana władzy.
Miranda: Uważaj, to jest mistyfikacja.
Samantha: Moja droga, mężczyźni dają, a kobiety otrzymują, biologicznie tak to jest zapisane.


CZARNA DZIURA ZAKUPÓW

„Postanowiłam zgłębić moją teorię, która głosi, że zakupy to sposób na uwolnienie kreatywnej podświadomości”. 
Ten słowa Carrie, jak zwykle, są jej mentalną autosugestią, która przekonuje ją, że postępuje słusznie, gdy ostatecznie robi coś złego. Wszystko, co uzależnia (alkohol, seks, narkotyki), jest patologiczne, więc nawet miłość jest patologią, jeśli jest uzależnieniem, podobnie jak kompulsywna mania zakupów.
Zakupy mogą początkowo wywoływać uczucie ekscytacji i przyjemności, które szybko zanika, ustępując miejsca poczuciu winy, wstydu i wyrzutom sumienia. Presja społeczna, reklamy i wzorce konsumpcyjne mogą wpływać na nasze patologiczne zachowanie, ale ostatecznie chodzi tu o wewnętrzne i psychologiczne cierpienie danej osoby: lęk, depresja, niska samoocena, poczucie pustki i niezadowolenie mogą być czynnikami wyzwalającymi lub zaostrzającymi ten coraz bardziej powszechny problem.
Z drugiej strony, satysfakcja konsumpcyjna jest motywem przewodnim życia czwórki protagonistek, a w szczególności Carrie, postaci, która najbardziej walczy o swój sukces ekonomiczny i zawodowy. Carrie jest katastrofalna w zarządzaniu finansami, do tego stopnia, że w czwartym sezonie, gdy zmuszona będzie kupić własne mieszkanie, jej przyjaciółka Charlotte pożyczy jej pieniądze. Mimo to znaczna część pensji Carrie nadal będzie lokowana w markowych butach i torebkach. Dość radykalna interpretacja mogłaby sugerować, że „Seks w wielkim mieście” stawia pytania o wpływ kapitalizmu na życie prywatne nowej armii atrakcyjnych, wolnych i bogatych kobiet.


WAGINA JEST PORTALEM ISTNIENIA

Neville Morgan, artysta ze stanu Nowy Jork, zaprasza Charlotte do swojej pracowni w stodole. Tam prosi ją o pozowanie do serii obrazów waginy: rewolucyjne doświadczenie! 
„Cipka. Najpotężniejsza siła w całym wszechświecie. Źródło życia, wszelkiej przyjemności i piękna”. 
Ta teoria malarza może wydawać się dziwaczna, ekscentryczna, a nawet usprawiedliwia chorobliwą i seksualną obsesję, ale tak naprawdę łono kobiety jest źródłem ludzkiej egzystencji, a słowo „srom” pochodzi od pustki, która jest tą samą konfiguracją wszechświata, gdzie czarna dziura jest źródłem z nicości wszystkiego, co istnieje.
Koniec odcinka jest zabawny: gdy wszystkie przyjaciółki szukają obrazu waginy Charlotte w kolekcji obrazów... okazuje się, że wielka osobowość Charlotte doczekała się tryptyku.

PS: Tryptyk, składający się z trzech części, może poszerzyć wymowę dzieła, pozwalając na zgłębienie dodatkowych wątków lub szczegółów, co nie byłyby możliwe na jednym obrazie.

„Mówią, że obraz wart jest tysiąca słów, ale w tym przypadku byłam bez słów.” 

– Carrie –


OBLICZANIE PASJI BEZ PASJI

Kolejna cudowna rozmowa między kobietami. Carrie ma się umówić z Mr Big'iem, ale jej wyzywająca sukienka wręcz krzyczy o pragnieniu seksu.

Charlotte: Myślałam, że traktujesz go poważnie. Nie możesz się z nim przespać na pierwszej randce!
Samanha: Oto ona ze swoimi zasadami. Nikt nie pieprzył się z kobietami, które napisały tę książkę. Wymyśliły te głupie teorie, żeby ci, którzy się pieprzą, czuli się winni.
Charlotte: Jeśli myślisz o kimś poważnie, musisz trzymać go w napięciu przez co najmniej pięć randek.
Carrie: Ah, czemu ten wzrost?! 
Charlotte: Oczywiście! Ponieważ liczba randek, na których możesz się obejść bez seksu, jest wprost proporcjonalna do wieku kobiety.
Miranda: Zapomnij o matematyce; pod warunkiem, że nie zerżniesz go za pierwszym razem, wszystko będzie dobrze.
Carrie: Za trzecim?
Charlotte: Za wcześnie. Jeśli prześpisz się z mężczyzną na pierwszej randce, wasz związek będzie miał wyłącznie charakter seksualny.
Samantha: Spójrz prawdzie w oczy. Facet nadal może cię zostawić, niezależnie od tego, czy uprawiasz z nim seks po raz pierwszy, czy po raz dziesiąty.
Miranda: A czy ty kiedykolwiek dobrnęłaś do dziesiątej randki?
Charlotte: Przynajmniej wtedy jesteś zaangażowana emocjonalnie.
Dokładnie. Czy nie lepiej od razu wiedzieć, czy seks działa, zanim poczujesz się emocjonalnie zraniona?
Miranda: Romantyzm nie istnieje bez dobrego seksu!
Carrie: Czy odłożenie gratyfikacji na później nie jest oznaką dojrzałości?... Zasady nie mogą na mnie wpływać. Podążam za moimi emocjami! To znaczy, myślę, że wiele najwspanialszych historii miłosnych zaczyna się od pójścia do łóżka na pierwszej randce.


NIEUDANA ZAKONNICA, KTÓRA PRAGNIE MIŁOŚCI (I SEKSU)

Charlotte York to postać uosabiająca pragnienie romantycznej miłości i baśniowego życia, ze szczególnym naciskiem na tradycję i poszukiwanie Księcia z Bajki. Jest optymistyczną, wrażliwą i kochającą tradycję właścicielką galerii, często kłócącą się ze swoją emocjonalną kruchością. Jej najbardziej wyrazistą cechą charakteru jest moralizm: przestrzega zasad i gorszy się pewnymi wykroczeniami przyjaciółek, choć z drugiej strony przeczy sobie, cichaczem i dyplomatycznie eksperymentując z seksualnością.
To czyni ją totalną oszustką i konwencjonalną purytanką w jej kręgu towarzyskim. Krótko mówiąc, Charlotte jest postacią złożoną i wieloaspektową. Ma też kilka pięknych cech, takich jak optymizm pomimo frustracji. W miarę rozwoju jej charakteru staje się osobą, która dojrzewa i akceptuje życie z jego niedoskonałościami, przystosowując się i ucząc się przezwyciężać uprzedzenia, a także akceptować miłość w formach innych niż te, o których romantycznie marzyła.


ŁAMIGŁÓWKA "CHARLOTTE"

Dla nas "Seks w wielkim mieście" to, jak mówią po łacinie, prawdziwe kompendium kobiecej psychiki. Innymi słowy, to broszura lub ulotka, w której odkrywamy tysiące aspektów kobiecych zmian hormonalnych, ich nieskończone perspektywy czy punkty widzenia, odczuwania, intuicje, a nawet zaprzeczanie sobie (dlatego jest to serial polecany szczególnie mężczyznom; tutaj dowiecie się wiele o rozumieniu kobiecego dylematu). 
Wiele osób mówi o czterech bohaterkach serialu jako o pozytywnych lub negatywnych przykładach feminizmu czy kobiecości, ale w rzeczywistości, jeśli przeanalizujemy wszystkie cztery dziewczyny, wszystkie one mają swoje wady i zalety, a więc są kobietami w ewolucji. Przyjrzyjmy się trzem przykładom, uderzającym, ale mniej oczywistym, mniej widocznym:

1. Charlotte odkrywa, że Miranda masturbuje się wibratorem. Purytanka Charlotte mówi, wedle swoich zasad moralnych i etycznych: „Nie będę tego używać, zachowam w sobie pożądanie do kogoś, kogo kocham”. Potem, widząc wibrator, naiwna Charlotte mówi: „...och, spójrzcie, jaki słodki! Myślałam, że to obleśne urządzenie, a do tego jest czerwony, pod dziewczyny…”. To jej neurotycznie stłumione impulsy z dzieciństwa. Wreszcie idealistyczna Charlotte, gdy już polubiła wibrator i stworzyła z nim wyłączny i wiernie obsesyjny związek, mówi: „Moja pochwa pękła... metaforycznie, przez wibrator. Boję się, że jeśli tak dalej pójdzie, nigdy więcej nie będę czerpać przyjemności z robienia tego z mężczyzną”. Charlotte robi z wibratorem co tylko chce i zawsze ma orgazmy bez problemów sprawianych przez mężczyzn.

2. Carrie wyznaje, że nie uprawiała seksu z Mr. Bigiem od trzech dni, po czym pruderyjna Charlotte mówi: „Większość ludzi kładzie zbyt duży nacisk na seks; nie jest on najważniejszą częścią związku”. Idealistyczna Charlotte mówi, że spotyka się z Kevinem, ale nie uprawiają seksu, tylko całują się i przytulają, i to właśnie czyni ich wyjątkowymi. Ale potem, kiedy Kevin okazuje się impotentem w łóżku, naiwna Charlotte rzuca go, bo nie może żyć bez seksu. 

3. Pod względem seksualnym Charlotte jawi się jako porządna dziewczyna, skromna, nieśmiała, a nawet niezręczna lub śmieszna (purytanka). Jej podejście do seksu przypomina wiktoriańską dziewicę (idealistkę). Dlatego zaskakują cyfry czerpane z pierwszego sezonu "Seksu w wielkim mieście" - podczas gdy Samanta, pożeraczka facetòw, przespała się z ośmioma mężczyznami, dobroduszna (naiwna) Charlotte uprawiała seks z sześcioma mężczyznami (Carrie z pięcioma i Miranda z trzema). Ale Charlotte robi to we "właściwy" sposób, aby znaleźć męża, więc umywa sobie ręce (i pochwę) jak Piłat i zawsze pozostaje niewinna, skromna, prawa, przyzwoita i dziewicza. W naszych oczach jest fałszywą purytańską słodką idiotką, która oszukuje przede wszystkim sama siebie. Samantha jest o wiele bardziej szczera i transparentna, ale chociaż przyznaje, że uprawia seks tylko dla przyjemności, nikt nie uważa, że to właściwe podejście...
PS: Charlotte miała najwięcej transgresyjnych spotkań seksualnych w pierwszym sezonie (np.: miała propozycje seksu analnego, seksu oralnego, seksu we trójkę, miała nagły seks z obcym sobie żydowskim malarzem, a i sama pozowała jako wagina dla innego malarza). Można nazwać ją tradycyjną i konserwatywną dziewczyną, ale nam wydaje się kimś zupełnie innym.


NIE MA NIC GORSZEGO OD NEGATYWNEJ REKLAMY

 - Samantha -

„Nie martw się, kochanie, nie martw się!
Nikt w Nowym Jorku nie zauważa autobusu przed kolizją!”

To pocieszające zdanie, które Samantha kieruje do Carrie, ukrywa prawdę. Co Carrie robi w swoich artykułach? Obrzuca błotem, bólem, wątpliwościami i druzgocącą prawdą wszystkich mieszkańców Nowego Jorku, dokładnie tak samo, jak autobus robi z nią, gdy graffiti penisa w formie mikrofonu przed jej ustami daje Carrie do zrozumienia, iż miłość i seks uderzają w nią, ochlapując ją kałużą seksualności Nowego Jorku.


CZTERY KRÓLOWE TAROTA

Analiza czterech głównych bohaterek serialu "Seks w wielkim mieście" poprzez zestawienie ich z czterema Królowymi Tarota w Arkanach Małych  jest naprawdę ciekawa i wyjątkowa.

Miranda, Królowa Buław, zawsze poszukująca stabilności i bezpieczeństwa w swojej karierze (Ziemia), zawsze sztywna (jak Kij/Buława), gotowa do ataku i rządzenia swoimi prawami, ale jako Królowa bez Króla jest zawsze chaotyczna, zagubiona; Kij nie ma korzeni, nie jest stabilny.

Carrie, Królowa Mieczy, zawsze próbuje przeciąć swoje myśli i refleksje na pół nicią rozumu, zawsze pragnie zrozumieć (Ogień), ale w swej próbie rozróżnienia (cięcie Mieczem), często pali wszystko i wszystkich. Jako Królowa bez Króla, a zatem niejednoznaczna, często jest stronnicza, wydaje subiektywne osądy i notorycznie zaprzecza sama sobie (kaleczy się Mieczem).

Charlotte, Królowa Monet, stawia na zwycięstwo wartości (Złoto); wszystkim musi rządzić moralność (to Wody ciążowe), ale bez Króla pogrąża się w powodzi bezwartościowych, podłych i tanich doświadczeń i, jak wielu moralistów, musi ostatecznie zadowolić się czymś mało wartościowym.

Samantha, Królowa Pucharów, żyje w oparciu o serce (Kielich, który zawsze przepełniony jest pasją i emocjami, dlatego jej żywiołem jest Powietrze, wolność, która sięga aż po libertynizm), dlatego bez Króla grozi jej utonięcie we własnym Kielichu obfitości.


TRADYCJA ORALNA

Miranda (do Charlotte): Mówisz mi, że nigdy tego nie robisz?
Carrie: Będzie żonglowała, kręciła talerzami, ale nie będzie robił loda. To zdecydowanie nie moje ulubione danie, ale wiesz, zamawiam je od czasu do czasu i z odpowiednim facetem nie mam nic przeciwko.
Miranda: Seks oralny to wspaniała sprawa dla kobiet, można uprawiać go bez obaw o zajście w ciążę. Ale jeśli mu tego nie zrobisz, jak możesz oczekiwać, że zrobi to tobie?
Samantha: I to poczucie władzy jest tak ekscytujące! To prawda, jesteś na kolanach, ale trzymasz go za jaja.
Charlotte: Ja nie chcę.
Miranda (do Charlotte): Och, nie mów mi! Właśnie dlatego mu to robię...

W kwestiach gustòw nie powinno być żadnego obrzydzenia; każdy subiektywnie robi to, co chce i na co ma ochotę. Jak sama Charlotte mówi do mężczyzny, który żądał od niej seksu oralnego: „Czy naprawdę chciałbyś, żebym zrobiła coś, czego nie chcę?”. To byłby jednostronny egoizm i wyzysk. 
A jednak na poziomie energetycznym usta (Yang +) i genitalia (Yin -) są biegunowymi i skrajnymi punktami seksualności. Kiedy się łączą, tworzą naprzemienny zamknięty obwód (klasyczną pozycję zwaną 69). Tutaj prąd energetyczny jest naprzemienny, co oznacza, że (oralny) dialog między parą na poziomie fizycznym jest głębszy. Zauważmy: gdy pocałunki w parze zanikają, pozostaje jedynie połączenie genitaliów... To związek podobny do prostytucji; trwa krótko, a seks jest wtedy rzadki i ma niską energię; w rzeczywistości wysysa z nas duszę. 
Awersja, strach, wstręt, pogarda lub jakiekolwiek inne uczucia wobec seksu oralnego są zawsze reperkusją blokady psychicznej w tym, co Freud nazywał fazą oralną (picie, palenie, rozgadanie, przeklinanie, obsesyjne żucie gumy, anoreksja, bulimia, małomówność itp.).


MIŁOŚĆ WIDZI BARDZO WYRAŹNIE, TO NAMIĘTNOŚĆ JEST ŚLEPA

Carrie Bradshaw, mimo że jest pozbawioną skrupułów dziennikarką z darem wychwytywania wszelkich niuansów w romantycznych związkach u innych ludzi, wydaje się krótkowzroczna, a czasem ślepa, gdy analizuje własny związek z Mr. Bigiem. Przez cały serial wydaje się, że to ona cierpi, a on zadaje je ból ukrywając prawdę, zadręcza ją samolubstwem, uczuleniem na zobowiązania i emocjonalną niedostępnością. Jego imię pojawia się dopiero na samym końcu (Mr. Big to skrót od Big Love, ponieważ Carrie rozpoznała w nim miłość swojego życia od pierwszej chwili, gdy spojrzeli sobie w oczy). Bez imienia pozostawał niemal nieuchwytny.
Oboje znaleźli się we właściwym miejscu o niewłaściwym czasie: Carrie potrzebowała stabilności, podczas gdy on powracał do ròwnowagi po niestabilnym małżeństwie; Carrie chciała budować, podczas gdy on potrzebował odpoczynku po siedzeniu na gruzach. Carrie stworzyła dramat z powodu bąka, którego puściła w łóżku, a nie doceniła lekkości i ironii, z jaką on to przyjął. Zachowuje się jak zazdrosne dziecko wobec ducha jego byłej żony, absurdalnie naciska na poznanie jego matki. Wychodząc z założenia, że „W mieście nieskończonych możliwości, czasami nie ma nic lepszego niż świadomość, że ma się tylko jedną”, Carrie chce posiadać Mr. Biga jako swojego jedynego mężczyznę i stawia mu ultimatum: „Byłam na karuzeli, przeszłam przez obrotowe drzwi, czuję, że spotkałam kogoś, z kim mogę posiedzieć spokojnie przez chwilę i… czy usiądziesz spokojnie ze mną?” Carrie nie widzi, że jest on głównie uwięziony w sobie, ponieważ musi odnaleźć siebie na nowo. Aby lepiej to zrozumieć, powinniśmy przeanalizować hermetyczną osobowość Mr. Biga.


MR BIG

Jego prawdziwe imię to John. Zostaje ujawnione dopiero pod koniec serialu, kiedy oficjalnie staje się mężczyzną z prawdziwą i konkretną miłością. Tymczasem Carrie i jej przyjaciele nazywają go Mr. Big, co oznacza „wielką miłość”. 
Mr. Big wydaje się raczej introwertyczny, małomówny, mimo że jest obyty towarzysko. Widujemy go jedynie z kilkoma znajomymi z pracy, z matką w kościele oraz z Carrie. Trochę zdystansowany, trochę samotny, w jednym odcinku pojawia się nawet zupełnie sam podczas sylwestra, co wcale mu nie przeszkadza. Spokojny, rozważny i ostrożny. Powszechnie wiadomo, że potrafi pozbierać się po nieudanym małżeństwie. To normalne, że jest mężczyzną rozczarowanym, który stąpa ostrożnie. Carrie zaś lata jak motyl, zakochana w miłości, zawsze gotowa na nowe przygody. Carrie fascynuje go, bo ma pełne życie, głowę pełną refleksji i wnętrze, które szuka głębi, nigdy nie jest zmęczona walką o coś. Być może trochę go dopełnia. Carrie uczyniła komunikację i relacje międzyludzkie swoim zawodem i jest o wiele bardziej zdolna niż on do nawiązywania kontaktów z innymi. Mr. Big  jest niemal zimny i defensywny.
Mr. Big i Carrie znaleźli się we właściwym miejscu w niewłaściwym czasie, ponieważ wciąż musieli dorosnąć. Trzeba być w tym samym momencie życia, żeby się spotkać, być w synchronizacji i zdecydować się na dalsze wspólne życie. Ale Carrie była zbyt pewna siebie, podczas gdy Mr. Big czuł się niepewnie. (Kiedy ona zdradzi, on rozpozna w niej właściwą osobę: wtedy będą właściwymi ludźmi, nawet jeśli w niewłaściwym czasie - zdrada Carrie z Panem Bigiem).


MONOGAMIA TO KWESTIA DUSZ, NIE CIAŁ

Carrie jest zdezorientowana; w Mr. Bigu odczuwa potrzebę miłości tylko jednej, ale dostrzega niepokojącą rzeczywistość: „Czy mężczyźni mają wrodzoną awersję do monogamii? A może to coś więcej? Zastanawiałam się, czy w mieście takim jak Nowy Jork, z jego nieskończonymi możliwościami, monogamia nie stała się czymś zbyt wygórowanym?” 
Zdjęcie, które tu zamieściliśmy, wydaje się sprzeczne, ponieważ oprócz dziesiątek przelotnych spotkań, Carrie miała cztery wielkie miłości lub nieco bardziej stabilne związki, więc monogamia nie jest ani męska, ani żeńska, jest po prostu dziecinna. Dlaczego? Wszyscy chcemy być postrzegani jako wyjątkowi, niezwykli, niezastąpieni. Część naszego Ego podpowiada nam, że jesteśmy Bogiem godnym bycia Jedynym (i to jest korzeniem monoteizmu), a ta cześć rodzi również władzę (i to jest korzeń monarchii), a ta władza wymaga stabilności (i to jest korzeń monogamii).
Miłość zaś jest w ciągłym konflikcie z monogamią, która jest kwestią duchową, podczas gdy namiętność jest kwestią fizyczną, a my jesteśmy biologicznie poligamiczni. To właśnie podpowiada nam nasze sumienie, które w najgłębszych fantazjach marzy o docenianiu różnych ludzi. Problem polega na tym, że miłość, aby wzrastać, wymaga tej wyjątkowej i absolutnej konfrontacji z drugą osobą: Drugi, ukochany, staje się tym, który może być tylko nim, absolutnie wyjątkowym. „Nie można kochać dwóch panów” – powiedział Jezus. Ale aby mieć miłość monogamiczną, potrzeba psychotyka i obsesji (seks z tą samą osobą przez całe życie jest maniakalny) oraz wymiaru duchowego, który w drugiej osobie odnajduje wymiar nieskończony, a zatem wolność. Owocem monogamii jest wolność, ale większość osób w związkach monogamicznych czuje się ograniczona i uwarunkowana, ponieważ nie akceptuje potrzeby rozwijania się w namiętności i brakuje jej wymiaru duchowego, jedynego, który jest w stanie udźwignąć ciężar miłości. Monogamia to siła miłości, która zadowala się jedną miłością, wiedząc, że może kochać wiele. W monoteistycznym, monarchicznym i monastycznym społeczeństwie (korzenie Ego, które chce być samotne ze sobą), miłość zdolna zaakceptować inne miłości jest niemożliwa.

PS: Czy można kochać dwie osoby? Oczywiście. Pokochać jedno i zakochać się w drugim? Oczywiście. Zakochać się w dwóch osobach na raz? Nie, ponieważ zakochanie się to jednokierunkowa i jednotorowa podróż hormonów. Zakochanie wyzwala w nas straszliwą siłę, która dąży do naszego zespolenia i sprawia, że każdy z nas jest niezastąpiony, jedyny w swoim rodzaju. Monogamia to nie tylko związek fizyczny, ale także więź dusz, początkowo mylona z chemicznym wydzielaniem hormonów. Kiedy hormony zanikają, zanika nawet instynkt fizycznej monogamii; pozostaje jedynie wartość duchowa. I to ona trzyma nas razem.


Niesamowite, jak cekinowa maska wyzwala nieskrępowanie.

- Carrie -

Nasze sumienie nie boi się grzechu, boi się jedynie osądu w trakcie jego popełniania. Wystarczy uwolnić się od tego lęku, a ujawnią się nasze najskrytsze instynkty: zwierzęce i dzikie, demoniczne, a nawet naiwne. Pirandello wspaniale zgłębił koncepcję tożsamości osobistej w maskach: "Daj mi maskę, a pokażę ci, kim jestem." 
Istnieje wiele czynników luzujących naszą podświadomość: alkohol (pijany często mówi prawdę), narkotyki, euforia, ale także, jak w przypadku Charlotte, transgresyjne imprezy, na których używa się masek. Pomyślmy o karnawałach, podczas których panowie nie wstydzą się ubierać jak kobiety, mimo że są mężczyznami, ponieważ są to chwile egzorcyzmów, podczas których możemy powiedzieć, co myślimy lub możemy doświadczyć tego, co myślimy, bez bycia ocenianym. Nie jesteśmy zidentyfikowani, więc nasze sumienie jest bezpieczne. Pomyślmy o czatach w mediach społecznościowych; nawet nieśmiali mogą być tam odważni jak lwy. Pirandello postrzegał życie jako ciągły spektakl teatralny, w którym jednostki zakładają społeczne „maski”, aby wchodzić w interakcje ze światem i innymi. Nawet filmowa Charlotte, bez filtra i w masce, była gotowa na trójkąt zaaranżowany przez kobietę.

„Zrozumiałam, że trójkąty są popularne tylko dlatego, że są łatwe. Najtrudniejszą rzeczą jest intymność.”

- Carrie -


WY MACIE POWIEDZIEĆ MI PRAWDĘ,
KŁAMANIEM ZAJMĘ SIĘ JA

(motto prawnika)

Miranda, racjonalna i skupiona na karierze, jest odnoszącą sukcesy prawniczką o niezwykle cynicznym podejściu do życia, a zwłaszcza do mężczyzn, gotową pracować 15 godzin dziennie, by zostać partnerką w kancelarii, w której jest zatrudniona. Jest sceptyczną, nieufną, pragmatyczną, racjonalną i bardzo funkcjonalną kobietą. A jednak, gdy znajduje miłość, jej charakter ulega transformacji: Miranda, która zachodzi w ciążę poza stabilnym związkiem, wychodzi za mąż za ojca dziecka, ponieważ żadne inne szczęśliwe zakończenie nie wydaje się prawdopodobne. Praca, tak dla niej ważna, schodzi na dalszy plan w obliczu rodziny, a dziecko zmusza ją do znalezienia nowej równowagi między pracą a życiem osobistym.
W dziesiątym odcinku pierwszego sezonu (The Baby Shower), kiedy Miranda była u szczytu swojej kobiecej emancypacji, odbyło się przyjęcie z okazji ciąży Laney, na którym Miranda gorzko przepowiada: „Może to dojrzałość i mądrość, które przychodzą z wiekiem, ale czarownica z Jasia i Małgosi… jest bardzo źle rozumiana. To znaczy, kobieta buduje dom swoich marzeń, a te bachory przychodzą i zaczynają go zjadać”. W ten sposób jej ukochane mieszkanie na Manhattanie zostaje zamienione w klasyczny dom rodzinny na Brooklynie.


4 KOBIETY, 2 PUNKTY WIDZENIA, 1 MAPA EMOCJONALNA

Osoby oglądające ten serial powierzchownie widzą w nim jedynie frywolny spektakl, który bawi, wykorzystując seks i solidarność między kobietami, promując emancypację kobiet. Ale "Seks w wielkim mieście" to coś więcej: surowe i okrutne spojrzenie na kobiecą perspektywę, któremu towarzyszy kąśliwa ironia i szczera emocjonalna refleksja. Potrzeba prawdziwie introspektywnego spojrzenia, aby zrozumieć, co kryje się między wierszami tego serialu – nieskończone oblicza kobiecej psychiki, tego, co Freud nazywał zaginionym kontynentem.
Carrie, Samantha, Charlotte i Miranda są jak punkty kardynalne, cztery światy, cztery sposoby życia i postrzegania zarówno świata miłości, jak i miłości świata. Jest miejsce dla każdego, by odnaleźć siebie, odzwierciedlić i rozpoznać oraz nauczyć się, jak nie popaść w niepewność Carrie, beztroskę Samanthy, nieustępliwość Mirandy czy frywolność Charlotte.


CARRIE ZNACZY TERYTORIUM NA ZIEMI NICZYJEJ

„Następnego ranka, w domu Mr. Biga, zaczęłam się zastanawiać. Skoro rzeczy, które po sobie zostawiamy, stają się archeologicznymi pozostałościami naszej seksualnej historii, to miałam prawo coś tu zostawić. Prehistoryczni mężczyźni zostawiali graffiti w jaskiniach, aby udowodnić swoje istnienie. Ja zostawiłam suszarkę do włosów. I nie tylko to. Mężczyzna mógł odkryć ogień, ale kobieta odkryła, jak się nim bawić”.
Carrie głosi niezależność i wolność, ale emocjonalnie jest dzieckiem i kiedy spotyka niezależnego mężczyznę, takiego jak Mr. Big, swoimi przebiegłymi i pokrętnymi metodami zmusza go do zadeklarowania swojej zależności. Pozostawienie suszarki do włosów, bielizny, szczoteczek do zębów i innych przedmiotów w mieszkaniu Mr. Biga to inwazyjny, brutalny i egoistyczny sposób oznaczania terytorium, stawiania flagi podboju, posiadania i dominacji.
Carrie to prototyp kobiety, która w pewnym momencie wybucha i popełnia „szaleństwa”, jest przesadnie emocjonalna, neurotyczna, impulsywna, irracjonalna, mało obiektywna i podatna na dominację uczuć i emocji: okropna karykatura oczekująca na mężczyznę, który przyjdzie i ją uratuje, co zresztą zdarza się kilkakrotnie i stanowi również zakończenie telewizyjnej historii.
Dla wszystkiego, co robi lub co jej się przydarza, nawet najstraszniejszego, Carrie organizuje stand-up, którego Samantha, Charlotte i Miranda muszą być świadkami i uczestniczkami: rezultat jest często zabawny, ale wcale nie pocieszający, ponieważ Carrie odrzuca świadomość rzeczy, co może być smutne, ale jest przede wszystkim konieczne dla własnej ewolucji.


NORMALNOŚĆ TO KONCEPCJA PARANORMALNA

„To dziwne, jak normalność czasami wprawia w zakłopotanie”... 
Carrie zastanawia się nad tym, jak dziwna jest normalność, jak niekomfortowo czujemy się, odkrywając rzeczy takimi, jakie są. Co innego spotkać chłopaka na dyskotece pośród delikatnych, onirycznych świateł, muzyki i drinków, a co innego znaleźć go w domu, w bałaganie z brudnymi naczyniami, brudną łazienką i bez papieru toaletowego. Powinniśmy więc zadać sobie pytanie: jak dziwne jest to, że wierzymy, że świat pozorów, który z trudem budujemy, jest normalnością. Im więcej wiemy, im więcej znamy, tym rzeczy są bardziej prawdziwe, ale nie lubimy prawdy.
Carrie kończy swoje myśli innym aforyzmem: 
„Relacje są dobre, dopóki się nie poznamy”. 
Serial "Seks w wielkim mieście" kreuje wyimaginowany świat lub archetyp samotnej, pracującej kobiety. Musimy zmierzyć się z myślą, że nie jest to dobre, ponieważ legitymizuje wizerunek dorosłej kobiety, która z pewnością potrafi wiele, ale zupełnie nie potrafi zadbać o siebie, poza dbaniem o swój ubiór i włosy.


JAK BARDZO MNIE KOCHASZ?

Wszyscy znamy tę dręczącą wątpliwość: „Jak bardzo mnie kochasz?” Często się ona pojawia. Jedno mówi „Kocham cię tak bardzo...”, a drugie odpowiada „Kocham cię jeszcze bardziej...”. Ale dlaczego? Brooke odpowiedziała Carrie na to brzemienne w skutki pytanie, mówiąc: 

„Lepiej poślubić kogoś, kto kocha cię bardziej niż ty jego”.
 
W miłości zawsze jest ktoś, kto kocha bardziej, i wydaje się, że ten, kto cierpi bardziej, może stać się niewolnikiem tego, który kocha mniej. Dlatego rada Brooke staje się małostkową, makiaweliczną kalkulacją: używanie miłości jako więzienia lub broni władzy. Wiemy, że miłość uzależnia, ale wszystko, co uzależnia, jest patologiczne – nie tylko narkotyki, alkohol, ale nawet miłość. Prawdziwa miłość to jednak wolność, a nie zależność, nikt nie jest niewolnikiem czyjejś przyjemności. Dojrzali i duchowi ludzie zaczynają rozumieć, że miłość nie jest kwestią ilości (jak bardzo mnie kochasz?)), ale jakości (zawsze, pomimo wszystko, bezwarunkowo).


MIRANDA JEST NIEJEDNOZNACZNA 
I PRZYCIĄGA NIEJEDNOZNACZNOŚĆ

Jakiego typu mężczyzn prawie zawsze przyciąga Miranda? 
Są to dziwni mężczyźni: jeden lubi pornografię, drugi uwielbia sprośne komentarze w łóżku, trzeci musi udawać orgazmy, czwarty chce klapsów, jeszcze inny jest ekshibicjonistą i chce być widziany uprawiając seks w miejscu publicznym lub musi brać prysznic zaraz po seksie dla oczyszczenia sumienia. Skipper był nieśmiały i zbyt młody, barman Steve czuł się zbyt biedny i nieadekwatny wobec Mirandy - kobiety sukcesu itd. Krótko mówiąc, Miranda przyciąga mężczyzn, którzy potęgują jej męskie zagubienie; zupełnie tak, jakby potrzebowała mężczyzn, przy których mogłaby uzasadnić swoją nienawiść do męskiego świata. Potem zastanawia się, mówiąc:

Miranda: Przykro mi, ale jeśli mężczyzna ma ponad trzydzieści lat i jest kawalerem, to coś jest z nim nie tak. To darwinowskie. Albo się sam eliminuje, albo rozmnaża gatunek.
Carrie: Dobrze, a co z nami?
Miranda: Jesteśmy po prostu wybredne.

Miranda nie jest obiektywna i bezstronna. Często wydaje osądy nie tylko na podstawie swych emocji, ale przede wszystkim starając się uleczyć i usprawiedliwić swoje rany. Ma więc ponad trzydzieści lat i coś z nią jest nie tak. Jest w trakcie darwinowskiej selekcji ewolucyjnej.


MIŁOŚĆ JEST OWOCEM, DOJRZEWA Z CZASEM

Największym błędem, jaki chyba wszyscy popełniamy, jest mylenie miłości z namiętnością. Miłość jest owocem, a dobrze wiemy, że owoc jest ostatnią rzeczą, która wyrasta na roślinie lub drzewie; zanim to nastąpi, następuje seria zdarzeń i zjawisk, które potrzebują czasu, aby się rozwinąć i zmaterializować. 
Carrie, jak większość ludzi, pragnie natychmiastowego wiecznego zaangażowania, absolutnego bezpieczeństwa; dziecinnie potrzebuje poczuć się wybrańcem, boginią, jedyną, choć związek jest jeszcze w powijakach. Potem zastanawia się i przekonuje samą siebie, że jest tą właściwą osobą, ale bez żadnych zasług: 
„Całą noc wątpiłam w swoją wiarę w wiarę. Czyż nie zawsze miałam wiarę? Wiarę, że wpuści mnie do swojego życia, wiarę, że powie »Kocham cię«. Odszedł, a ja płakałam przez cały tydzień. Wtedy zdałam sobie sprawę, że mam wiarę, wiarę w siebie. Wiarę, że pewnego dnia spotkam kogoś, kto będzie pewien, że jestem tą właściwą osobą”. 
Czasami problemem nie jest to, czy ta osoba jest właściwa, ale czy nadszedł właściwy czas, aby być właściwą osobą, ponieważ czas jest decydującym czynnikiem w miłości, a dziś, w epoce konsumpcjonizmu, nie umiemy czekać na czas, który jako jedyny zna prawdę i (z czasem) pokazuje, kto miał rację.


MAŁA WADA, KTÓRA POWODUJE WIELKĄ TRAUMĘ

Po dwóch miesiącach, pomimo całej jego słodyczy i uroku, Samantha nie zaakceptowała drobnej wady Jamesa: jego drobnego penisa. Niestety, w związkach zawsze będą niedopasowania, czy to fizyczne, czy to charakterologiczne, czy to psychologiczne. Nie jesteśmy idealni i znalezienie osoby idealnie odpowiadającej naszemu ideałowi jest prawie niemożliwe. Miłość jednak niweluje tę przepaść; jeśli ta przepaść nie stanie się oceanem, musimy wrócić do normalności i poddać się. Samantha miała częściowo rację, mówiąc: 
„Dla mnie każdy związek opiera się na kłamstwach i wzajemnie akceptowanych iluzjach”.
Niestety, często druga osoba nie jest w stanie zaakceptować pewnych prawd i dopóki nie nadejdzie ta dojrzałość, jesteśmy zmuszeni trzymać te prawdy jak kamyki w butach. 
Carrie: 
„Czy Miranda miała rację? Czy w imię naszej emancypacji i wzajemnej szczerości, być może przekroczyliśmy granice przyzwoitości? Czy nadal są pewne rzeczy, których nigdy nie powinno się mówić w związku?”
Samantha postanawia wyznać prawdę: 
„James, twój penis jest za mały!”. 
A co on z tym robi? Niedojrzali ludzie odzwierciedlają swój problem u innych, więc James odpowiada: 
„Czy kiedykolwiek przyszło ci do głowy, że może to twoja wagina jest za duża?!”


MIRANDA JEST NIEJEDNOZNACZNA 
I PRZYCIĄGA NIEJEDNOZNACZNOŚĆ

Jakiego typu mężczyzn prawie zawsze przyciąga Miranda? 
Są to dziwni mężczyźni: jeden lubi pornografię, drugi uwielbia sprośne komentarze w łóżku, trzeci musi udawać orgazmy, czwarty chce klapsów, jeszcze inny jest ekshibicjonistą i chce być widziany uprawiając seks w miejscu publicznym lub musi brać prysznic zaraz po seksie dla oczyszczenia sumienia. Skipper był nieśmiały i zbyt młody, barman Steve czuł się zbyt biedny i nieadekwatny wobec Mirandy - kobiety sukcesu itd. Krótko mówiąc, Miranda przyciąga mężczyzn, którzy potęgują jej męskie zagubienie; zupełnie tak, jakby potrzebowała mężczyzn, przy których mogłaby uzasadnić swoją nienawiść do męskiego świata. Potem zastanawia się, mówiąc:

Miranda: Przykro mi, ale jeśli mężczyzna ma ponad trzydzieści lat i jest kawalerem, to coś jest z nim nie tak. To darwinowskie. Albo się sam eliminuje, albo rozmnaża gatunek.
Carrie: Dobrze, a co z nami?
Miranda: Jesteśmy po prostu wybredne.

Miranda nie jest obiektywna i bezstronna. Często wydaje osądy nie tylko na podstawie swych emocji, ale przede wszystkim starając się uleczyć i usprawiedliwić swoje rany. Ma więc ponad trzydzieści lat i coś z nią jest nie tak. Jest w trakcie darwinowskiej selekcji ewolucyjnej.


OBOWIĄZKOWY SNOBIZM

Pomimo swojej przełomowej nowoczesności, „Seks w wielkim mieście” nie zdołał oddzielić kobiecego samostanowienia od modelu „bogatej, białej kobiety”. W naszej analizie nie możemy jednak wpaść w pułapkę temporalną: pamiętajmy, że serial jest produktem lat 90 - tych, dekady, która, choć postępowa, była również kulturowo konserwatywna. Ocenianie serialu według dzisiejszych standardów byłoby niesprawiedliwe. W każdym razie, gdy wszystkie cztery dziewczyny są u kosmetyczki i snobistycznie rozmawiają o ludziach biednych, nagle uświadamiają sobie, że mowa jest o ludziach, którzy w tej samej chwili pięlęgnowali im stopy i to dzięki nim mogły pochwalić się swoją urodą, urodą budowaną wysiłkiem oddolnym klasy średniej - krytykowanej biedoty.


JESTEŚMY ZAWSZE SAMOTNI

Carrie: 

„Chociaż nam, kobietom, nie jest obca mistyfikacja – zmieniamy kolor włosów, wypychamy staniki i nosimy sztuczne futra – nie mogłam się powstrzymać od zastanawiania się, czy strach przed samotnością nie posunął nas poza pewne granice. Czy udajemy tylko orgazmy? A może udajemy cały związek? Krótko mówiąc, czy lepiej udawać niż być samotnym?”
Wiele osób nie rozumie, że druga osoba w związku jest jedynie środkiem do osiągnięcia własnej samotności, niezbędnym miejscem, w którym możemy odnaleźć swoją indywidualność i osobowość. W większości przypadków ludzie szukają partnera, który wypełniłby ich pustkę, ale jest to miraż, ponieważ z biegiem czasu druga osoba staje się konsekwentnie pusta i oboje czują się jeszcze bardziej samotni. Prawdziwa para to dwoje samotników, którzy pielęgnują swoją samotność i rozwijają się w niej na tyle, na ile znają siebie. Wszystkie cztery kobiety w „Seksie w wielkim mieście” żyją oszukane przez ten miraż: że z drugą osobą nigdy nie będą same.
Samantha rozumiała, że William nigdy nie przybędzie, ponieważ był jednym z tych ludzi, którzy wymyślają przyszłość po to, by mieć to, czego pragną tu i teraz. Czuła się odsłonięta, bezbronna, głupia.

– Samantha: „Czasami potrzebujemy nie czuć się samotni.”
– Carrie: „Chociaż to boli, czasami lepiej być samotnym niż oszukanym.”


KONSUMUJEMY SIEBIE PRZEZ KONSUMPCJĘ

„W mieście, które pędzi tak szybko, że w sobotę już dostajesz niedzielne gazety, skąd możesz wiedzieć, ile ci zostało czasu? Było tyle rzeczy, których nie zrobiłam! Nigdy nie byłam w Grecji, nie skończyłam malować łazienki, moja karta kredytowa nie została jeszcze wyczerpana. Cholera, czasami ledwo czułam, że żyję!” 

– Carrie –

Życie ukazane w „Seksie w wielkim mieście” często postrzegane jest w kategoriach czysto konsumpcyjnych: seks to wymiana finansowa, za którą płaci się wycieczkami do Paryża i drogimi prezentami (od Mr. Biga). Postacie takie jak Samantha doświadczają seksu w kategoriach ilościowych, które wskazują na nadmiar. Przyjęcia, kolacje, randki – wszystko jest konsumpcją. Nawet zaspokojenie seksualne, do którego nieustannie dąży czwórka bohaterek, można postrzegać jako jednorazowe, konsumpcyjne działania. To samo dotyczy związków, przyjaźni, małżeństw – wszystko jest jednorazowe, dopóki trwa.


TRADIMENTO

Złożony, zawsze aktualny  i wszechobecny temat... 
Zdrada to złożone zjawisko o wielu przyczynach, często związanych z niezaspokojonymi potrzebami emocjonalnymi, psychologicznymi lub relacyjnymi. Krótko mówiąc, można zdradzać z nudów, niezadowolenia, w poszukiwaniu nowości lub w celu zrekompensowania braków w związku. 
Jak zawsze, dialog między czwórką protagonistek dostarcza fascynujących spostrzeżeń:

Samantha: Mężczyźni zdradzają z tego samego powodu, dla którego psy liżą sobie jaja: ponieważ mogą, jest to część ich biologii. Zamiast więc marnować tyle energii na potępianie ich, może nadszedł czas, abyśmy nauczyły się dostosowywać do realiów sytuacji.
Carrie: Podejrzenie, że druga osoba zdradzi, jest proporcjonalne do prawdopodobieństwa, że dana osoba sam zdradza.
Miranda: Ale to jest teoria względności moralnej!
Carrie: Nazwałabym to quantum zdrady.
Samanta: Posłuchajcie, dziewczyny. Akt zdrady definiuje się poprzez fakt bycia zdemaskowanym. Jedno bez drugiego nie może istnieć!
Carrie: Czyż nie mówi się często: „Czego oko nie widzi, tego serce nie żałuje”? W świecie bez grawitacji, gdzie wszystko jest względne, co stanowi zdradę?


GRAJMY NA POWAŻNIE

Istota zabawy ma dwa wymiary... 
Po pierwsze, nie traktujemy rzeczywistości zbyt poważnie, a więc bawimy się bezmyślnie, lekceważąc konsekwencje czy zobowiązania, co jest sposobem na egzorcyzmowanie zła istniejącego w rzeczywistości, i przezwyciężenie go, a przynajmniej znoszenie. 
Ale w grze, niczym dzieci, traktujemy wszystko poważnie, starając się robić i dawać z siebie wszystko, dlatego denerwujemy się wtedy, gdy ktoś zdradza, oszukuje. 
Prawdziwa miłość nigdy nie przestaje być grą, grą bez reguł, nieprzewidywalną, ale właśnie dlatego fascynującą. Co więcej, seks staje się szachownicą, polem gry, najpoważniejszym i najsubtelniejszym sposobem ucieczki od rzeczywistości. Co niesamowite, Charlotte, która jest najbardziej dziecinna, udziela najbardziej dojrzałej odpowiedzi, podczas gdy Samantha, która jest najbardziej figlarna, udziela najtrafniejszej odpowiedzi. Miranda, z jej prawniczym podejściem, widzi w grze jedynie ryzyko, podczas gdy Carrie, jak zawsze, zadaje dziennikarskie pytania, ale nie udziela odpowiedzi:

Miranda: Co to za pomysły! Związki nie opierają się na grach, ale na komunikacji między dojrzałymi i szczerymi ludźmi.
Charlotte: Jeśli grasz, jesteś najsilniejsza. Jeśli wiesz, co robisz, możesz mieć pełną kontrolę nad sytuacją!
Samantha: Jedynym miejscem, w którym możesz mieć kontrolę nad mężczyzną, jest łóżko. Gdybyśmy ciągle robiły facetom loda, rządziłybyśmy światem!
Carrie: I miałybyśmy wolne ręce, żeby witać dworskich dygnitarzy.
Charlotte: Myślę, że powinnaś grać nawet w stałym związku z mężczyzną.
– Carrie: Spędzamy dzieciństwo grając w gry, ale czym to jest? Jakimś przygotowaniem do gier, w które będziemy grać jako dorośli? Czy związki romantyczne są jak partia szachów? Strategie, ruchy i kontrposunięcia, których celem jest utrzymanie przeciwnika w niepewności, dopóki nie uda nam się wygrać? Czy istnieje możliwość szczerego związku, czy też prawdą jest, że aby związek przetrwał, trzeba uciekać się do gier?

PS: Cytat z wypowiedzi Samanthy: „Gdybyśmy ciągle robiły mężczyznom loda, rządziłybyśmy światem!” zawiera tabuistyczny sekret, który odkrywa niewiele kobiet: dla mężczyzny dobry seks oralny jest lepszy niż jedzenie u matki, a kobieta, która karmi go lepiej niż matka, może go prosić o wszystko, po prostu ma go w garści (żeby nie powiedzieć: w ustach).


WŁADZA EKONOMICZNA KOBIET

Jednym z najczęściej powtarzających się tematów w serialu jest niezależność ekonomiczna kobiet, ich zdolność do budowania kariery, utrzymywania status quo i osiągania stabilności bez polegania, jak w patriarchalnym społeczeństwie, na wsparciu mężczyzn. Konflikty interesów są zawsze obecne, nawet jeśli tym, czego pragną wspólnie doświadczyć, jest uczucie; niestety, w świecie materialnym pieniądze mają ogromne znaczenie.

Oto kilka refleksji bohaterek serialu:

Charlotte: Jeśli ty masz dom, a on nie, struktura władzy zostaje odwrócona, jest to demaskulinizacja. Oni nie chcą kobiety, która jest zbyt samowystarczalna.
Carrie: Bogaty mężczyzna nie ma pewnych problemów, jeśli ma romans z mniej zamożną kobietą. Weźmy na przykład mnie i Biga. Pieniądze nie mają tu nic do rzeczy. To tylko kwestia kompatybilności.
Miranda: Jeśli mężczyzna ma więcej pieniędzy, to działa na jego korzyść, ale jeśli kobieta ma pieniądze, to jest problem. To fakt i absurd! Chcę cieszyć się swoim sukcesem i nie chcę za niego przepraszać! (Jej rozstanie ze Stevem było spowodowane właśnie różnicą w pozycji ekonomicznej).


Obecnie co najmniej 1 na 3 kobiety doświadcza przemocy ekonomicznej, podczas gdy przemoc seksualna i stalking występują w mniejszej liczbie przypadków. W świecie pracy kobiety często zarabiają mniej, nadal ciężar rodziny i dzieci utrudnia im rozwój zawodowy i są dyskryminowane, ponieważ kobiety, niezależnie od tego, jak są niezależne ekonomicznie, muszą poruszać się w firmach prowadzonych przez mężczyzn i dla mężczyzn.


BUTY, SYMBOL WŁADZY

Jeśli nauczyliśmy się czegoś z bajki o Kopciuszku, to tego, że buty mogą naprawdę odmienić życie. Buty, niekwestionowany fetysz, są dla kobiety narzędziem władzy, ponieważ wskazują drogę, którą należy podążać, dają pewność, że stoi się twardo na ziemi, czyli z pewnością siebie. 
Carrie wydaje pieniądze na buty, ale prawdziwą fetyszystką butów jest Charlotte. Obcasy mają w sobie magię podnoszenia kobiet na duchu, dodawania im odwagi, poczucia własnej wartości, wysokich poglądów, a co za tym idzie, marzeń i ideałów. Najbardziej poruszający moment to moment, gdy kobieta zdejmuje buty i nagle kurczy się w naszych oczach. Staje się cudownie drobna, a jednocześnie zmienia się jej wyraz twarzy. 
Jak zawsze Charlotte poznaje najbardziej ekscentrycznych mężczyzn z ich perwersjami i transgresyjnymi upodobaniami. Tym razem znajduje fetyszystę stóp. Są idealną parą, jak sadysta spotykający masochistę. Carrie podsumowuje: 
„Kiedy kobieta z fetyszem na punkcie butów spotyka mężczyznę z fetyszem na punkcie stóp, rozum ucieka ze sklepu”.


GDY ŁĄCZĄ SIĘ GŁÓD I POTRZEBA

Naprawdę przezabawna, cudowna scena, idealnie pasująca do antropologicznych badań Carrie. Spotyka chłopaka u psychologa i z marszu podobają się sobie, czują się do siebie pociągnięci, a spotkanie przeradza się w kolejną niezobowiązującą seksualną znajomość. Gdy tylko kończą seks razem, Carrie pyta go: 
„Jaki masz problem?” 
„Po seksie tracę zainteresowanie dziewczyną” – odpowiada. I pyta ją: „A jaki jest twój problem?”.
„Zawsze przyciągam niewłaściwych mężczyzn”– wyznaje Carrie.
Oto mucha i gówno, które na swoje nieszczęście przyciągają się, ale nie znajdują rozwiązania swojego problemu poza przyjemnością. Carrie następnie analizuje i pisze: 
„Czy wszyscy byliśmy ofiarami odruchów bezwarunkowych, skazanymi na nieświadome powtarzanie tych samych schematów relacji? Czy tak to robiliśmy? Czy zawsze spotykaliśmy się z tym samym typem osoby?” 
Niestety, tak, podświadomość zawsze prowadzi nas do powtarzania tego samego błędu, dopóki go nie przezwyciężymy, to znaczy dopóki nie odkryjemy, na czym polega problem, dopóki nie zaakceptujemy swych ograniczeń, ponieważ problem nie polega na tym, że zawsze spotykamy toksycznych ludzi, ale na tym, czemu pociągają nas toksyczni ludzie. A w psychice jest jak w szkole: dopóki nie zaliczymy jednego poziomu, nie przejdziemy do następnego; dopóki nie nauczymy się lekcji, nie pójdziemy dalej.


No cóż, mężczyźni nie potrafią powiedzieć „myliłem się”, oni wysyłają kwiaty.

- Charlotte -


Charlotte: Chyba twoja wagina jest w nowojorskich przewodnikach! To najbardziej ruchliwe miejsce w mieście, zawsze otwarte! ... Powiedziałam coś okropnego.
Samantha: Tak, to prawda. A teraz, jeśli pozwolisz, za dziesięć minut do mojej waginy podejdzie kolejna grupa turystów.


ZMIENIAMY WSZYSTKO, OPRÓCZ SAMEGO SIEBIE

Stałym elementem tego serialu jest zmiana: bohaterki zmieniają ubrania, mieszkania, nieustannie zmieniają partnerów, zmieniają swoje poglądy... Gdy poznają mężczyznę, chciałyby go zmienić (żeby przestał być nieśmiały, żeby lepiej się ubierał, żeby był bardziej namiętny itd.), ale jedyną rzeczą, której nie zmieniają łatwo, są one same. Te zmiany są często związane z rozwojem osobistym bohaterów i ich doświadczeniami w poszukiwaniu miłości i szczęścia.
Zapada w pamięć cytat, wypowiedziany przez anonimowego chłopca: „Każda dziewczyna, którą kiedykolwiek miałem, chce, żebym coś zmienił. Zmienił pracę, zmienił przyjaciół, zmienił nastawienie… Jedyne, co zmieniam, to dziewczyny.”


Miranda: Będziesz na dwóch randkach?
Carrie: Jak zamierzasz to zrobić?
Charlotte: Wczesna kolacja z Kawalerem Numer Jeden, późna kolacja z Kawalerem Numer Dwa.
Samantha: Boże, zmieniasz się w mężczyznę!
Carrie (głos wewnętrzny): Najwyraźniej Charlotte zrobiła coś więcej niż tylko złamała schemat. Zmieniła nawet płeć.
Charlotte: Nie wiem... jak dam radę zjeść dwie kolacje pod rząd?
Carrie (głos wewnętrzny): I tak po prostu, znowu jest kobietą.


KIM JEST PRAWDZIWA ANTROPOLOŻKA SEKSU?

Carrie jest narratorką przeplatających się historii tej serii, stając się ikoną seksu dzięki swojej kolumnie i nazywając siebie antropolożką seksu. Ale tak naprawdę prawdziwą antropolożką seksu i osobą, która zajmuje stanowisko w dziedzinie ludzkiego doświadczenia, jest Samantha. Carrie sugeruje nawet pewną zazdrość wobec Samanthy, mówiąc: 
„Myśl o kimś innym uprawiającym świetny seks i obnoszącym się z tym była nie do zniesienia (mówiła o Samancie). Więc postanowiłam, że jeśli nie mogę do nich dołączyć… lepiej zapomnieć i odejść”.
Carrie, która ma reprezentować dziennikarkę specjalizującą się w seksie i związkach, im dłużej trwa narracja, tym bardziej okazuje się mniej otwarta i bardzo osądzająca:

Samantha: Obudź się, jest rok 2000! W nowym tysiącleciu nie będzie żadnych etykiet seksualnych, a jedynie ekspresja seksualna. Nie będziemy rozmawiać o spaniu z mężczyznami i kobietami; wszyscy będziemy sypiać z pojedynczymi osobami.
Carrie: Albo, jak w twoim przypadku, z parami i trójkątami (sarkastyczna, ale moralistyczna odpowiedź)
Samantha: Moja droga pruderyjko, wszyscy będziemy panseksualni. Nie będzie miało znaczenia, czy jesteśmy gejami, czy hetero.
Carrie: Będzie miało znaczenie bycie w tym dobrym lub nie, prawda? (reakcja Carrie jest typowa dla Charlotte, moralistki)
Samantha: Dokładnie.

Samantha, w swojej roli antropologa seksualnego, brudzi sobie ręce ziemią namiętności, podczas gdy Carrie jedynie rozmyśla i ujawnia swoje brudne sumienie z jego wątpliwościami, moralnymi skrupułami i bardzo zawoalowanymi, dyplomatycznymi uprzedzeniami.


Lubię się podobać.

– Carrie –

Niektóre zwroty brzmią tak przesadnie fantastycznie i cudownie, że hipnotyzują i właśnie dlatego uniemożliwiają uchwycenie i zrozumienie trucizny ukrytej w ich najgłębszym znaczeniu. Kiedy Carrie mówi, że lubi być podziwiana (powracająca fraza w serialu), przyznaje, że liczy się jej przyjemność. Tak właśnie odpowiedziała mężczyźnie, który zadeklarował: „Lubię cię, jesteś miła”.
Jeśli ktoś mówi nam, że jesteśmy mili, albo odwzajemniamy to uczucie (ty też jesteś miły, ja też cię lubię), albo po prostu mówimy „dziękuję”, jeśli nie chcemy uczucia odwzajemniać. Oznajmienie „lubię być lubiana” świadczy o egoizmie. Wielu nie kocha drugiej osoby, ale kocha to, co ona w nich budzi. Nie kochają wòwczas nas, ale kochają siebie za to, czego doświadczają dzięki nam: „Nie kocham cię za to, kim jesteś, ale kocham cię za to, kim jestem, kiedy jestem z tobą” oznacza, że kocham tylko siebie; partner jest jedynie narzędziem do mojego zaspokojenia. 
Carrie kocha miłość i siebie, a nie ludzi, z którymi jest w związku.


NAJWYŻSZA FORMA MIŁOŚCI

Kolejnym drażliwym punktem i kontrowersją w serialu "Seks w wielkim mieście" jest sytuacja, gdy para kończy związek i, mimo że obie strony są nadal wartościowe, niemożliwe jest pozostanie przyjaciółmi. Ale dlaczego? 
Carrie wspomina: 
„Później zaczęłam myśleć nie o czynniku x, ale o czynniku ex. W matematyce uczymy się, że x jest niewiadomą. Jeśli a + b = x, to ile wynosi przyjaźń z ex? Czy to równanie nierozwiązywalne? A może da się przekształcić namiętną miłość w coś, co może po prostu pozostać na półce przyjaźni? Nie mogłam się powstrzymać od pytania: czy można przyjaźnić się z ex?”

W tym, co nazywamy miłością między parą, zawsze istnieje poczucie pewnego interesu: kocham cię, ponieważ jesteś piękny, dobry, miły, sprawiasz, że czuję się dobrze, jesteś odpowiedzialny itp. Wszystkie te cechy lubimy i czerpiemy z nich korzyści, ale prawdziwa miłość pojawia się, gdy akceptujemy nasze wady, ograniczenia, próby -miłość to nie tylko słodycz. 
Przyjaciel nie jest zazdrosny, cieszy się naszymi zwycięstwami i smuci się naszymi niepowodzeniami, nie ocenia nas, nawet jeśli nie zawsze zgadza się z naszymi poglądami. Właśnie dlatego przyjaźń to prawdziwie wzniosła miłość. Prawdziwi kochankowie zawsze zostają przyjaciółmi. 
Samantha uważa, że przyjaźń między mężczyzną a kobietą nie może istnieć, ponieważ górę bierze namiętność:
„Nigdy nie potrafiłam przyjaźnić się z mężczyzną. I dlaczego miałabym? Umawiasz się z kobietami, pieprzysz się z mężczyznami”.

Zdaniem Charlotte przyjaźń przychodzi po miłości, dlatego nie ma ani miłości, ani przyjaciół:

Charlotte: Przyjaźń jest dodatkową nagrodą za związek. Jeśli nie chcą związku, nie będą mnie mieć za przyjaciółkę.
Carrie: Więc jeśli nie jest dobry jako kochanek, odmawiasz mu przyjaźni, żeby go ukarać?
Charlotte: To brzmi okropnie.
Carrie: Tak, Charlotte, nie zdajesz sobie z tego sprawy, ale w miłości i intymnych związkach jesteś okropna.


RASIZM JEST ZAWSZE UTAJONY

Nawet w dobie cywilizacji technologicznej Ameryka nie zdołała jeszcze pokonać problemu rasizmu - jest to mentalna plaga, która rozprzestrzenia się na całym świecie. Nawet w Afryce istnieją narody, które poniżają się nawzajem, ponieważ jedni są czarniejsi od nieco mniej czarnych (wystarczy pomyśleć o Rwandzie, nienawiści rasowej między Tutsi a Hutu). 
W „Seksie w wielkim mieście” prototypem wyzwolonej i niezależnej kobiety zawsze była biała kobieta. W jedynym z odcinków pojawia się odnosząca sukcesy, piękna i spełniona kobieta czarnoskóra: Adeena jest rasistką i nienawidzi białych. Samantha nawiązuje relację z jej bratem, Chivonem, a Adeena wypowiada jej wojnę. 
Zadajemy sobie pytanie: gdyby „Seks w wielkim mieście” wydarzył się dzisiaj,  w naszej bardziej inkluzywnej mentalności, może mielibyśmy Latynoskę Carrie, Azjatkę Mirandę, Czarnoskórą Charlotte i Słowiankę Samanthę?

Samantha nie widzi koloru skóry; widzi pasje w każdym kolorze.


TOKSYCZNA I ZMIENNA

Carrie cierpi na syndrom dziennikarki: interesują ją pytania, które zadaje zawodowo, a nie odpowiedzi, które musi zaakceptować, aby rozwijać się zawodowo. Ciągle oszukuje samą siebie i ciągle żąda od Mr. Biga tego, czym początkowo pogardza: jest dumna z bycia kobietą niezależną i wyzwoloną seksualnie, a potem spotyka podobnego sobie mężczyznę (Mr. Big jest wolny, niezależny i chce żyć bez komplikacji), a ona natychmiast staje się dziewczyną, która pragnie kompromisów, zaangażowania, małżeństwa, wierności, monogamii, pierścionków i oficjalnych deklaracji miłosnych.
Zachowania czterech bohaterek serialu emanują poczuciem emancypacji, które jest ugruntowane i niemal uważane za oczywiste.
Tak naprawdę bohaterki te nigdy nie odrywają się od utartej wizji kobiecości i relacji damsko-męskich, zawsze wpadają w utarte, tradycyjne kategorie i nieustannie legitymizują dominujące wzorce męskie.
Pod koniec serialu wszystkie cztery przyjaciółki ustatkowały się zgodnie z kanonami: to znaczy, mają mężczyznę u boku. Narracja pozostaje uwięziona w baśni, kulminując się w stabilnym i szczęśliwym związku miłosnym. Oczywiście, każda postać w serialu ewoluuje i rozwija się, ale bohaterki zawsze stają przed tym samym wyborem, zmierzają do tego samego celu. Co więcej, choć Carrie ciągle papla o poczuciu własnej wartości, nigdy nie podejmuje decyzji: po prostu pozwala mężczyznom sobą kierować i obwinia ich za swoje wybory. Jak zwykle umywa ręce: 
„Ja nie wybieram niewłaściwych mężczyzn. To oni wybierają mnie.”
Miranda odpowiada: 
„Więc jesteś jak lądowisko dla dysfunkcyjnych mężczyzn?”
Carrie nie dostrzega, że sama też jest niewłaściwą kobietą dla wszystkich swoich zalotników.


RETROSPEKTYWNA TOKSYCZNA ZAZDROŚĆ

Przeanalizujmy sytuację: 

Carrie i Mr. Big rozstają się, a w międzyczasie ona sypia z czterema mężczyznami (piąty cierpiał na przedwczesny wytrysk, więc nie mógł, jak powiedziała Samantha, zaparkować cadillaca w garażu). Gdy Mr. Big pojawia się ponownie w towarzystwie dziewczyny, z którą wiąże poważne plany, co robi Carrie? Zadaje sobie pytanie: 
„To niemożliwe, żeby miłość, którą czułam do Biga, była taka sama jak jego miłość do Nataszy.” 
Budzi się w niej frustracja niespełnionej kobiety, nieudaczniczki, nieadekwatnej w stosunku do Mr. Biga, dlatego nie akceptuje, że ktoś, ktokolwiek mógłby być od niej lepszy. Wpada w histeryczny szał niczym histeryczne dziecko w restauracji i wysuwa absurdalne oskarżenie, bo przecież nie byli już kochankami. Odcinek i sezon kończy się głęboką refleksją, w której Carrie przekonuje samą siebie, że jest na dobrej drodze, podczas gdy w rzeczywistości po prostu robi coś złego. Posłuchajmy tej filozoficznej i psychologicznej perełki w zmarnowanych słowach Carrie: 
„I pomyślałam coś. No dobrze, nie udało mi się oswoić Biga, ale prawdziwy problem polegał na tym, że on nie potrafił oswoić mnie. Może niektóre kobiety nie są stworzone do oswojenia, może muszą pozostać wolne, dopóki nie znajdą kogoś równie dzikiego, z kim będą mogły biec.”
Słowa i tylko słowa, bo wstępnie Carrie wyznała, że chciała oswoić konia, wolnego konia jak Mr. Big, a potem odwròciła role myśląc, że to on chciał ją oswoić, niepomna, iż odmówił nawet pozostawienia przedmiotów osobistych w jej mieszkaniu - zademonstrował wolność, szacunek do przestrzeni, dystans, umiłowanie prywatności... Był dzikim i wolnym zwierzęciem, a zakochana w nim Carrie była po prostu jaskiniowcem potrzebującym mężczyzny w swojej kryjówce.


MORALNOŚĆ NIE JEST CZĘŚCIĄ OBYCZAJÓW SPOŁECZNYCH

Samantha i Charlotte są dwiema przeciwnymi stronami przeżywania miłości oraz życia seksualnego. Charlotte słusznie uważa, że ​​związek musi opierać się na szczerości i dialogu. To wartość, która pozwala na jasność co do uczuć i intencji. Jednak moralna tkanka społeczeństwa jest obecnie tak pozbawiona wartości i tak pełna oportunizmu, że Samantha ostrzega Charlotte, by mogła bronić się będąc barankiem wśród wilków: 
„Gdybyś miała 25 lat, byłoby to cudowne, ale masz 32, więc to po prostu idiotyzm.”
Samantha też ma rację, bo po randkowaniu z wystarczającą liczbą osób zdajemy sobie sprawę, jak bardzo ludzie okłamują siebie i innych, więc nawet w zaangażowanym związku nie zawsze mamy pewność co do uczciwości i szczerego dialogu. Pomimo posiadania ogromnego potencjału wartości wewnętrznych, Charlotte pozostaje w tyle w świecie pozbawionym wartości i często traci z oczu możliwości uczenia się, jak w kolejnym dialogu:

Charlotte: Uważam, że spanie z mężczyzną dla spełnienia pewnej fantazji jest niewłaściwe.
Samantha: Każdy mężczyzna, z którym się sypia, spełnia jakąś fantazję.
Carrie: Albo koszmar.

Charlotte, zawsze stawiając moralność na pierwszym miejscu jako wymóg czy warunek wstępny, blokuje własną ścieżkę; jej moralność staje się ciężarem, który czyni ją w wielu sytuacjach uciążliwą, niezręczną i nieadekwatną. Carrie zadała naprawdę istotne pytanie:
„Charlotte, kochanie, nie sądzisz, że może to my same jesteśmy Księciem z bajki i że to my same musimy się ratować?”


POLITYKA I MODA, CHCIWOŚĆ I GŁÓD

Charlotte: „Nie mogę uwierzyć, że spotykasz się z politykiem, przecież nawet nie głosujesz!”
Carrie: „Tak naprawdę polują na tych niezdecydowanych.”

Carrie właśnie znalazła sobie nowego chłopaka w odcinku, który zaczyna się od słów:

„Myślałam, że tworzymy fajną parę: ja jestem ekspertką od mody, on ekspertem od polityki. Właściwie nie ma między nami wielkiej różnicy: oboje odświeżamy stare pomysły, sprawiając, że wydają się oryginalne i inspirujące.”

Bohaterki uważają politykę za temat nudny, za „męską sprawę”, co dobrze ilustruje rozmowa, która toczy się podczas jednego z licznych wspólnych lunchów:

Miranda: „Od kiedy interesujesz się polityką?” 
Charlotte: „To ciekawy sposób na poznanie
ciekawych mężczyzn.”

A oto kryteria, którymi kierują się, decydując, na kogo głosować w wyborach prezydenckich:

Samantha: „Zawsze głosuję na podstawie wyglądu kandydatów. Kraj radzi sobie o wiele lepiej, gdy w Białym Domu jest przystojny mężczyzna.”

To symboliczne zdanie wskazuje na to, że polityka kryje w sobie pewien brud, który staje się przyjemnością życia. Podobnie polityk, w intymnej relacji z Carrie, odkrywa, że ​​ma seksualną parafilię, której kobieta nie potrafi tolerować:

Samantha:„To typowe dla mężczyzn u władzy; lubią być zdominowani i upokarzani”. 


CARRIE TO WYLĘGARNIA NERWIC

Carrie to kobieta cierpiąca na ogromny kompleks niższości, ale najgorsze jest to, że chce go ukryć i karmić swoją wiarą i poczuciem wyższości. 
„Niektóre kobiety istnieją tylko po to, byśmy czuły się jak gówno?” – pyta Carrie, widząc kobietę piękniejszą od siebie. 
W innej scenie: Sean, kolejny jej mężczyzna, przyznaje się do homoseksualnego związku z przeszłości, a Carrie dopytuje się: 
„Czy całuję lepiej niż mężczyzna?” 
Carrie ciągle porównuje się do tych, których podejrzewa o posiadanie tego czegoś, czego sama nie ma. Natasha to jej koszmar: w odcinku, w którym próbuje odkryć w Natashy coś, co może być od niej gorsze, znajduje to w jej błędzie ortograficznym. To ją uszczęśliwia, a zatem czyni pozornie lepszym człowiekiem od nienawistnej Natashy.
Kiedy jej związek z Aidanem układa się idealnie, pragnie odnaleźć wszelkie niedoskonałości, by poczuć w sobie spokój. Dla niej ten związek nie jest dobry, bo wszystko jest w porządku: 
„A co, jeśli nie ma przeszkód? Czy to oznacza, że ​​czegoś brakuje? Czy potrzebujemy dramatu, żeby związek się udał?” 
Tak, Carrie jest neurotycznie dramatyczna, prosząc Aidena, by był mniej dostępny, ale kiedy nie odbiera telefonu, Carrie denerwuje się i pyta go: 
„Dlaczego nie odpowiadasz na telefon?” 
„Mówiłaś, bym nie był zbyt dostępny!” – odpowiedział Aiden, na co Carrie:
„Nie musisz robić tego, co ci każę”. 
Aiden często nazywa ją czule „wariatką”.
Na koniec wspomnijmy, jak Carrie wyraźnie podejmuje pewne działania, które wskazują na jej fazę oralną: dużo pije, ciągle pali i często mówi bzdury, a wszystkie te czynności są powiązane z ustami. Etap oralny: zgodnie z psychoseksualną teorią Freuda, jest to pierwszy etap rozwoju niemowlęcia, trwający od urodzenia do około 18-tego miesiąca życia. Na tym etapie usta są głównym źródłem przyjemności i satysfakcji. Jeśli dziecko nie zostanie prawidłowo odstawione od piersi, przez całe życie będzie miało tendencję do rozpieszczania się i samoduszenia z powodu zazdrości, lęku i nadwrażliwości. Będzie silnie uzależnione od innych i będzie szukać pocieszenia i satysfakcji poprzez aktywność oralną. 
Sean, który jeździł z Carrie na łyżwach, powiedział jej: 
„Chyba łatwiej utrzymać równowagę nie paląc.” 
Carrie: „Palenie to jedyna rzecz, która pozwala mi zachować równowagę.”


PŁEĆ, TOŻSAMOŚĆ I ORIENTACJA SEKSUALNA

Powracającym tematem w serialu jest zamieszanie w kwestii płci.
Carrie: „Skoro kobiety mogą stać się mężczyznami, a mężczyźni kobietami, a ty możesz zdecydować się na seks z każdym, to może płeć w ogóle nie istnieje. Skoro możemy wziąć to, co najlepsze w płci przeciwnej i uczynić to naszym, to czy płeć przeciwna stała się przestarzała?” 
Właściwie przeciwnie, nie jest przestarzała; płeć przeciwna zawsze będzie punktem odniesienia do porównań.
Często tworzymy zamieszanie, ponieważ nie wiemy, jak rozróżnić płeć (tj. czy twoje genitalia są męskie czy żeńskie), orientację seksualną (tj. czy lubisz mężczyzn, czy kobiety, czy jednych i drugich, niezależnie od płci) i wreszcie tożsamość seksualną (jak się czujesz w środku, w swojej duszy, czy jesteś kobiecy czy męski, niezależnie od płci, tj. czy jesteś mężczyzną czy kobietą).
Na poziomie fizycznym wszyscy mamy płeć (męską lub żeńską), z wyjątkiem hemafrodytów, podczas gdy psychologicznie wszyscy mamy część psychiki płci przeciwnej (kobiety posiadają męską część Yang, a zatem męskie tendencje psychologiczne: zaradność, pewność siebie, praktyczność, logikę itd., podczas gdy mężczyźni posiadają żeńską część Yin, a zatem kobiece tendencje psychologiczne: troskliwość, poświęcenie, czułość, empatię, bierność, intuicję itd.) Fotograf Baird przekonuje co do tego Charlotte, mówiąc jej: „Zdziwisz się, Charlotte, każda kobieta kryje w sobie mężczyznę”, ale aby osiągnąć nasz psychiczny wymiar płci przeciwnej, niekoniecznie musimy stać się homoseksualistami; to kwestia psychologiczna, a nie fizyczna, a zatem tożsamości, a nie płci. Tak naprawdę, prawdziwie dojrzała osoba to taka, która integruje cechy płci przeciwnej w swojej integralności psychicznej (wrażliwi, altruistyczni, macierzyńscy mężczyźni itd. oraz pewne siebie, zdecydowane, rozważne, przedsiębiorcze kobiety itd.).
Kiedy tożsamości ulegają pomieszaniu, pojawia się chaos zniewieściałych mężczyzn i zmaskulinizowanych kobiet, co widzimy aż nadto w naszych czasach. Miranda wypowiada w tym temacie wzniosłe zdanie (ostrzeżenie i przestrogę dla feministek): 
„Już tak trudno mi być kobietą w męskim świecie, że nie mogłabym być kobietą udającą mężczyznę w męskim świecie!”



DZIEWICTWO TO ŚREDNIOWIECZNA CHOROBA, 
ZASZCZEPCIE SIĘ NA NIĄ

Dziewictwo nie jest poczuciem czystości, choć Charlotte je idealizuje. Głosi dziewictwo jako wartość, której – jak przypomina jej Carrie – sama już nie posiada. Kiedy Charlotte dowiaduje się, że Tray przestał uprawiać seks (do tej pory w serialu spała z 16 mężczyznami, ale twierdzi, że czuje się wobec Traya jak dziewica), myśli, że może „ponownie stać się dziewicą”, jeśli nie będzie uprawiać seksu przez dłuższy czas. Carrie jest bardziej realistyczna; dla niej dziewictwo nie jest czymś fizycznym, lecz stanem świadomości: 
„Aiden i ja spaliśmy razem i to coś znaczy. Z pewnością nie byłam dziewicą, ale zdecydowanie byliśmy na terytorium dziewictwa. Najlepsze w nowym związku jest to, że wszystko zaczynanie się od nowa.” 
Dziewictwo to czystość, z którą robi się wszystko i zawsze.
Dziewictwo jest tabu bliskim wygaśnięcia. Niebezpieczne jest dalsze jego podsycanie, ponieważ nie ma ono już podstaw w postaci wartości moralnej. Rzeczywiście, jest to ewidentnie forma mentalnego warunkowania, która sprzeciwia się wolności kobiet. Dowodem jest to, że mówimy tylko o kobiecym dziewictwie, a nigdy o męskim. Carrie przyznaje: 
„Mężczyzn, którzy mieli wiele partnerek seksualnych, nie nazywa się dziwkami, co najwyżej casanowami. Niektórzy są nawet nazywani romantykami.” 
Innymi słowy, dziewica jest uczciwa, a dziewiczy mężczyzna to niedoświadczony dureń. To nie tylko kobiece tabu, to przede wszystkim psychotyczna, seksistowska obsesja wymyślona przez mężczyzn, by upewnić się, że wybrana przez nich kobieta jest "czysta". Dziewictwo jest gwarancją dotychczasowego niewykorzystania, towaru nietkniętego, nieskażonego i tego mężczyzna potrzebuje dla swojej niepewności psychicznej. W tym sensie dziewictwo fizyczne sprowadza kobietę do przedmiotu użytku i konsumpcji. 
A tymczasem prawdziwe dziewictwo jest dziewictwem duchowym, dziewictwem serca, które uzyskuje się z biegiem lat i którego nigdy się nie traci. Natomiast cielesność ma znaczenie jedynie materialne, konsumpcyjne. Kobieta, która kocha, jest zawsze dziewicą; kobieta, która nie kocha, nawet jeśli jest dziewicą, nie jest czysta.
Wartości moralne Charlotte czynią ją kobietą ewidentnie neurotyczną, przesadnie skrupulatną, tchórzliwą, moralistyczną i obłudną. Jeśli dziewictwo stanie się, jak w jej przypadku, chorobą psychiczną, jakie jest lekarstwo? Samantha mistrzowsko opisuje to, odnosząc się do Charlotte: „Trzeba wyjąć jej kij z tyłka i wsadzić ptaszka w cipkę!”


Samantha: Prawie pogoniły mnie z pochodniami, jakbym była Fuckensteinem!
Carrie: Nie mogą cię wyrzucić, bo uprawiasz seks.
Samantha: Nie, oczywiście, że nie. Po prostu są zazdrosne. To banda kariatyd, które nie uprawiają seksu od czasów Eisenhowera. I widzą we mnie coś, czym same nie mogą być.

IDŹ DOKĄD PROWADZI SERCE, NIE ZOSTAWIAJĄC MÓZGU W DOMU

Wszyscy twierdzą, że „kobiety używają lewej półkuli mózgowej, tej bardziej emocjonalnej, podczas gdy mężczyźni prawej, bardziej racjonalnej”. Ale czy to naprawdę takie naukowe? Wydaje się, że w sprawach sercowych zawsze toczy się walka między tym, co wiemy, a tym, co czujemy. Co zrobić, gdy ciągle oscylujemy między lewą a prawą półkulą? W miłości, lepiej podążać za sercem, czy za rozumem? 

- Carrie -

Kiedy ego zostaje porzucone, cierpi i chce, aby osoba, która je porzuciła, również cierpiała. Dlatego Samantha powiedziała: 
„W przypadku byłych partnerów zawsze istnieje rywalizacja. Nazywa się ona: «Który z tej dwójki umrze z rozpaczy?»”. 
Pomyślmy o Carrie... Dlaczego chce wrócić do Mr Biga, będąc w związku z Aidenem? Bo chce mieć rację; chce iść do łóżka z Mr Bigiem, żeby pokazać mu, jak bardzo jej nie docenia, i w konsekwencji sypia ze swoim ego, a nie z Mr Bigiem. Sypia z Mr Bigiem, żeby udowodnić sobie, iż jest warta więcej niż Natasha. Oto jak subtelne są nasze namiętności... Często nie wiemy, dlaczego podejmujemy pewne decyzje. Pod naszymi wyborami kryje się ego, które pragnie odzyskać swój tron. Carrie wyczuwa to u innych, ale nie u siebie, dlatego zastanawia się, czemu Mr Big ją nachodzi: „Teraz mnie pragnie, bo nie może mnie mieć? Mój mózg podpowiadał mi, że jestem wściekła, ale moje serce, moje serce… i w ciągu sekundy straciłam głowę.” 
To prawda, że ​​serce nie kłamie, ale to, czego chce, nie zawsze jest prawdą.

PS: Z przykrością zauważamy, że Carrie natknęła się na jeden z najczęstszych błędów w ezoteryzmie psychoanalitycznym: w rzeczywistości prawa półkula mózgu (anima – Ewa – Yin) jest żeńska, a lewa (animus – Adam – Yang) męska. Carrie miała rację, ale się pomyliła ;-)


Od urodzenia współczesne kobiety wierzą, że mogą być, kim chcą i robić, co chcą: astronautkami, menedżerkami firm internetowych, matkami na pełen etat. Bez ograniczeń, nieograniczone możliwości i pozornie wszystko w zasięgu ręki. Ale czy to możliwe, że wolność wyboru rozpieściła nas do tego stopnia, iż ​​nie jesteśmy w stanie dokonywać wyboru? Że jakaś część nas jest przekonana, że ​​po dokonaniu jednego wyboru – mężczyzny, fantastycznego mieszkania, świetnej pracy – kolejna opcja znika? Czy jesteśmy pokoleniem kobiet niezdolnych do wybrania jednego dania z przesadnie bogatego menu? Czy naprawdę jesteśmy nieczułe na nadmiar, czy też Samantha miała rację? Czy możemy mieć wszystko?

- Carrie -


MAŁŻEŃSTWO NIE GWARANTUJE SZCZĘŚLIWEGO ZAKOŃCZENIA,
A JEDYNIE ZAKOŃCZENIE

- Samantha -

Jedną z największych tragedii społecznych jest połączenie miłości z małżeństwem; jest to strategia polityczna i religijna. Małżeństwo to jedynie konstrukt społeczny, w którym państwo dąży do ochrony i utrzymania porządku w szeregu zjawisk. Bez niego system społeczny popadłby w całkowitą anarchię i bunt. Służy ono ustanowieniu więzi, w której para wypełnia swój obowiązek zapewnienia stabilności i ochrony swojemu potomstwu, a następnie legalnego przekazania spadku swoim potomkom. Małżeństwo to jedynie kwestia wzajemnych praw i obowiązków. A miłość?...
Aby mieć więź emocjonalną, stabilność emocjonalną, chęć pozostania razem w spokoju ducha, nie potrzeba małżeństwa, tylko miłości i sumienia dwojga dojrzałych ludzi. Małżeństwo nigdy nie gwarantuje wierności, a tym bardziej miłości, a tym bardziej seksu na żądanie. W rzeczywistości seks jest pierwszą rzeczą, która z czasem zanika w małżeństwie i z tego powodu staje się prawem małżeńskim (obowiązkiem, który wyniszcza wielu z nas psychicznie poczuciem winy), ponieważ z czasem nasz wymiar duchowy odrzuca seks w obliczu braku prawdziwego rozwoju wewnętrznego, a ciało fizyczne zewnętrznie traci namiętność. Stymulowanie młodych dziewczyn do marzenia o małżeństwie, to jedna z najgorszych form ideologii kulturowej (Charlotte jest doskonałym przykładem tego mentalnego upojenia), istne pranie mózgu. Jest to zanikająca tradycja, wypleniona przez niezależność ekonomiczną kobiet oraz rosnące poczucie sumienia. W tym sensie „Seks w wielkim mieście” albo zdradził swój cel, jakim było pokazanie kobiet, które mogą znaleźć szczęście nawet bez małżeństwa, ponieważ ostatecznie każda z bohaterek chce wyjść za mąż, albo diametralnie krytykuje ten trend kulturowy, demaskując jego fałszywą, baśniową obietnicę „żyli długo i szczęśliwie”.


KOBIETY W KUCHNI

„Jedyne, co udało mi się zrobić w kuchni, to bałagan. I kilka małych pożarów” – mówi Carrie. 
W "Seksie w wielkim mieście" kuchnia, tradycyjny przestrzenny topos kobiecości, została celowo pozbawiona kobiecej obecności, aby podkreślić wysoki stopień emancypacji bohaterek. Kobiety, uwolnione z kajdan tradycyjnych ról kobiecych, mają rację, że nie potrafią gotować i chwalą się tym, asymilując tradycyjne męskie zachowania jako otwartą deklarację równości. 
Carrie nigdy nie ugotowała posiłku, nie posiada garnka i trzyma swetry w piekarniku. Jedyny raz, kiedy zaczęła robić ciasto w wiejskim domu Aidena, nie była w stanie go dokończyć.
Zdaniem Mirandy w kuchni parzy się kawę i co najwyżej otwiera paczki z pożywieniem take away zastępującym kolację, kiedy nie idzie do restauracji.
Kuchnia Samanthy pojawia się tylko wtedy, gdy jej tymczasowa partnerka (brazylijska artystka) w przypływie złości rozbija wszystkie talerze, mówiąc: „Nie potrzebujesz ich, nie umiesz gotować”.
Charlotte do kuchni wchodzi dopiero wtedy, gdy chcąc pokazać ukochanemu mężczyźnie, że potrafi być dobrą żoną, przygotowuje mu wyszukany koszerny obiad. 
Z drugiej strony widzimy, że Mr. Big i Aiden potrafią gotować i przygotowywać smakołyki dla Carrie.


HYBRYDOWY WIEK MIĘDZY 30 -TKĄ A 45 - TKĄ

"Seks w wielkim mieście" dużo mówi o kobiecej niezależności, głosi girl power, publikuje viralowe hashtagi i lansuje artykuły o feminizmie, a mimo to wciąż istnieje społeczna struktura, która popycha kobiety, gdy osiągną pewien wiek, do „ustatkowania się”. Mówimy tu o tej dantejskiej epoce, w której dokonuje się rozliczeń (w połowie drogi naszego życia znajdujemy się w ciemnym lesie, bo prosta ścieżka została utracona - tak zaczyna się "Boska Komedia").
O ile rzeczywiście zaproponowany w pierwszych sezonach model kobiety inspirowany był chęcią rewolucji i odnowy seksualnej, to już w ostatnich sezonach widzimy powierzchowne postacie o egocentrycznych i konsumpcyjnych osobowościach, zabarykadowane za stereotypami, które początkowo zdawały się przełamywać. Pod koniec serialu Samantha zmaga się z rakiem, Charlotte i Miranda tkwią w męskim świecie rodziny, a tylko Carrie pozostaje single. Ale który mężczyzna chciałby kogoś takiego jak ona – kapryśnego, dziecinnie nieadekwatnego, wiecznie niezadowolonego, wymagającego aż do histerycznych wybuchów, a przez to toksycznego – na zawsze? Niektórzy pozostają singlami z wyboru tych, którzy ich nie chcą.
Zamykamy tę naszą refleksję refleksją samej Carrie: 
„Jeśli pozostaniesz singielką wystarczająco długo, teoretycznie powinnaś stać się mądrzejsza w kwestii mężczyzn, wiedzieć, których wybrać, gdzie ich spotkać. Ale kiedy możesz nazwać siebie „ekspertem”? Czy nasz status singla nie jest neonowym sygnałem porażki? Co jeśli wszystkie te lata same w sobie nas postarzyły, sprawiły, że jesteśmy bardziej zagubione lub wyniszczone? Czy stajemy się mądrzejsze, czy jedynie starsze?”


WIECZNE DZIEWCZYNKI

Przeanalizowaliśmy już, jak „Seks w wielkim mieście” ukształtował pokolenie dziewcząt, które dorastały z tymi czterema kobietami jako punktem odniesienia i wzorem do naśladowania: wiecznie modnym stylem Carrie, profesjonalną karierą Mirandy, beztroskim hedonizmem Samanthy i ideałami baśniowej miłości Charlotte. A jednak w kilku odcinkach widzimy wspaniałą krytykę tych dziewcząt, które wzorowały się na bohaterkach „Seksu w wielkim mieście”. Carrie uważa je za śmieszne, Miranda za nieadekwatne, Samantha za wulgarne, a Charlotte, nie tylko naiwne jak ona sama, ale wręcz głupie. Carrie opisuje ten miraż: podczas gdy wiele kobiet w pewnym wieku pragnie za wszelką cenę wyglądać wiecznie młodo, młode dziewczyny chcą przypominać kobiety, które są już wiecznie dojrzałe. To dwa skrajne stanowiska, a zatem błędne.


PRZYJAŹŃ MIĘDZY KOBIETAMI

Przyjaźń bohaterek często była uznawana za najmocniejszy atut serialu, ale w rzeczywistości ta cecha jest najbardziej nierealistyczna ze wszystkich. Z perspektywy narracyjnej Carrie jest głosem wszystkiego, co przytrafia się jej i jej przyjaciółkom, ale jej postać przyczynia się dorozwoju niezwykle toksycznego obrazu przyjaźni, która dla niej oznacza przede wszystkim dwie rzeczy: stawianie siebie w centrum każdej rozmowy i zawsze posiadanie kogoś, z kim może się spotkać lub porozmawiać przez telefon, gdy jest smutna. Jest z natury bardzo komunikatywna i potrzebuje znaleźć inną kobietę, na której mogłaby skupić swoją intuicję, ale gdy to się nie udaje, komunikacja przeradza się w plotkarstwo, a rozmowa w ciągłe użalanie się nad sobą.
Samantha i Charlotte to dwa przeciwieństwa, jedno zbyt dojrzałe, szczere, praktyczne, a drugie zbyt dziecinne, drażliwe, zwiedzione. Między nimi przyjaźń jest zawsze uzbrojonym pokojem. 
Miranda jest samotna, zagubiona, bardzo sztywna, ale gotowa słuchać innych, nawet jeśli nie zawsze jest gotowa im pobłażać. Carrie natomiast nieustannie domaga się aprobaty, uwagi, a nawet pomocy finansowej. Kiedy sprawy nie układają się dobrze, tworzy dramat graniczący z histerią. Gdy zaś jej związki romantyczne układają się pomyślnie, Carrie jest najszczęśliwsza, najmądrzejsza i najmodniejsza w grupie, i nie ma większego znaczenia, czy któraś z jej przyjaciółek samotnie wychowuje dziecko, czy inna ma raka: ona ma mężczyznę.

Mężczyźni potrafią być bardziej solidarni między sobą, ponieważ ich więzi składają się z prostych rzeczy. Przyjaźń między kobietami jest naprawdę trudna, a perfidia, zazdrość i rywalizacja wynikająca z tysiąca rzeczy (ubiór, uroda, aspekty fizyczne, miłości, opinie) to ich chleb powszedni.
PS: Bohaterki wyznają, że w życiu prywatnym, poza serialem, nigdy się nie przyjaźniły, a Carrie i Samanta toczyły nawet w życiu realnym poważne sprzeczki.


Charlotte: Wiem, że gdzieś tam jest ta idealna osoba, która sprawi, że poczuję się spełniona.
Miranda: Czy to znaczy, że jeśli jej nie znajdziesz, będziesz czuć się niekompletna?! Niebezpiecznie jest jej nie znaleźć.
Carrie: Po pierwsze, myśl, że istnieje dla mnie tylko jedna bratnia dusza, sprawia, że ​​mam ochotę się zastrzelić. Wolę myśleć, że jest dla mnie więcej bratnich dusz. 
Samantha: Na przykład ja, miałam ich setki.
Carrie: Oczywiście! Tracisz jedną, a zaraz pojawia się następna, jak taksówka.
Charlotte: Nie, mylisz się, to tak nie działa.
Carrie: Och, mówisz?
Miranda: Jeśli szukasz pełni poza sobą, to znaczy, że nie jesteś wystarczająca dla siebie.
Charlotte: A ty jesteś wystarczająca dla siebie?
Carrie: Na dzień dzisiejszy nawet za bardzo...
Samantha: Dla mnie najsmutniejsze w bratniej duszy jest to, że jest nieosiągalna. Wszyscy jesteśmy skazani na porażkę.


FAŁSZYWY MIT O BRATNIEJ DUSZY

Od czasów androgynicznego mitu Platona wierzyliśmy, że część nas została oderwana i powstała z niej inna osoba, nasza druga połowa, nasze brakujące żebro. Nic bardziej mylnego. Z natury jesteśmy istotami zdolnymi do samospełnienia. Nie potrzebujemy kogoś, aby być kompletnymi, ale potrzebujemy kogoś, kto sprawi, że poczujemy, czego nam brakuje. Nikt jednak nie może wypełnić naszej pustki. Nie jesteśmy stworzeni, by być korkiem w butelce innej istoty. 
Carrie rozmyśla: 
„Bratnia dusza, dwa małe słowa, jedna wielka idea. Wiara, że ​​ktoś, gdzieś, trzyma klucz do twojego serca i wymarzonego domu. Wystarczy go znaleźć. A tymczasem, gdzie jest ta osoba? A jeśli kochałaś kogoś i się nie udało, czy to znaczy, że nie był twoją bratnią duszą? Czy był tylko uczestnikiem tego spektakularnego teleturnieju o nazwie „długo i szczęśliwie”? A jeśli z biegiem lat przechodzisz z jednego pudełka do drugiego, a uczestników jest coraz mniej, czy szanse na znalezienie bratniej duszy również maleją? Bratnie dusze: rzeczywistość czy narzędzie tortur?” 
W rzeczywistości nasza bratnia dusza to ta część nas samych, której jeszcze nie rozwinęliśmy, a która uczyniłaby nas kompletnymi.


NARCYZM MIŁOŚCI

Jeśli postrzegamy drugą osobę jako odbicie nas samych, to skłonni jesteśmy wierzyć, że nasza bratnia dusza to osoba, która robi wszystko, czego pragniemy, a zatem musi dla nas poświęcić się, wieść nasze życie lub żyć dla nas; w ten sposób ją topimy. 
Charlotte to odgadła:

„Nie śmiejcie się; może same jesteśmy dla siebie bratnimi duszami. A mężczyzn zaakceptujmy po prostu jako tych niesamowitych, uroczych facetów, z którymi możemy się dobrze bawić."

Bratnia dusza to ta część w nas, której jeszcze nie znamy, ta część, która uczyni nas wolnymi i niezależnymi, nasz drugi wymiar. A więc to nie inna osoba, choć może nam ona pomóc odkryć tę część; dlatego rozwijamy się dzięki ludziom, którzy stymulują nas zrozwój. Ludzie nie istnieją po to, abyśmy byli kompletni; byłoby to nieprzyzwoite i upokarzające, gdybyśmy istnieli dla cudzego spełnienia. Z ontologicznego punktu widzenia człowiek jest potencjalnie zdolny do samodzielnego odnalezienia własnej tożsamości, spełnienia się w sobie i przez siebie. Inni ludzie są niezbędną pomocą, ale nigdy nie są niezbędni czy niezastąpieni. Carrie zrozumiała to, pisząc: 

„Później, tego samego wieczoru, przypomniałam sobie Narcyza, tak zafascynowanego własnym wizerunkiem, że w nim utonął. Czy nie miał przyjaciół, którzy zapewniliby mu bardziej zrównoważony pogląd na siebie? Oczywiście, to dziwne. Potrafimy postrzegać naszych przyjaciół takimi, jakimi są naprawdę, ale jeśli chodzi o nas samych, to bez względu na to, jak bardzo staramy się być obiektywni, nigdy nie jesteśmy w stanie zobaczyć siebie wyraźnie."


NAJGORSZE JEST BEZ GRANIC

Oglądając serial, można odnieść wrażenie, że Samantha jest seksualnie maniakalną, grubo przesadną, a nawet wulgarną kobietą, a Charlotte, jej dokładne przeciwieństwo, jest purytańska, dziecinna, pruderyjna i moralistyczna. Do pewnego stopnia jest to prawdą, dlatego Samantha i Charlotte często się nie dogadują; wręcz przeciwnie, ścierają się; są przeciwnymi biegunami. 
Istnieje fantastyczny odcinek, w którym Charlotte nawiązuje kontakt ze  swoimi starymi przyjaciółkami, podobnymi do niej: uprzejmymi, skromnymi, kobietami o nienagannej etykiecie. Kiedy wyznaje im swoje pożądanie seksualne, są zszokowane, a Charlotte odkrywa w sobie ukrytą Samanthę.
To samo dotyczy Samanthy, która spotyka kobietę o imieniu Claire Anne, nieskrępowaną, rozpustną i bezwstydną. W pierwszej chwili Samantha wierzy, iż w końcu poznała kobietę, która ją odzwierciedla i rozumie. A tymczasem Claire Anne idzie dalej - jest tak bezczelna, że ​​uprawia seks oralny w restauracji na oczach wszystkich zgromadzonych tam ludzi, co wprawia w zakłopotanie nawet Samanthę. Tak oto Samantha odkrywa w sobie cień przyzwoitości i skromności, swoją wewnętrzną Charlotte. 
To właśnie te ukryte strony, te cienie, sprawiają, że Samantha i Charlotte się przyjaźnią; są dla siebie nawzajem cieniem i odbitym światłem ukrytego wymiaru, którego żadna z nich nie chce ujawnić.


SEKS NIE GWARANTUJE MIŁOŚCI

Miranda: Ja natomiast od jakiegoś czasu strajkuję.
Charlotte: Co masz na myśli?
Miranda: To znaczy, nie uprawiam już seksu.
Samantha: To nie strajk, kochanie, to załamanie nerwowe.
Carrie: Następnego dnia myślałam o tym, co powiedziała Samantha. Miranda nie uprawiała seksu, bo chciała związku. A ja uprawiałam seks do granic możliwości, mając nadzieję, że przerodzi się on w związek. Proszę bardzo: mamy związek bez seksu i seks bez związku. Co ma większe szanse na przetrwanie? Nie mogłam się powstrzymać od pytania. Co było pierwsze: jajko czy seks?

Odwieczny dylemat pomiędzy uprawianiem seksu a kochaniem się, jakby miłość była wymogiem moralnym i gwarancją powagi uprawiania seksu i rozpoczęcia poważnego związku. W ten sposób zmuszamy ludzi, którzy potrzebują jedynie seksu, do kłamstwa, do twierdzenia, że też chcą miłości. Dlatego zawsze doprawiają namiętność, która jest naturalnym instynktem, miłością, która jest długą wewnętrzną podróżą poznania i duchowości. 
Miłość i seks mogą iść w parze, ale z natury nie rozwijają się razem. Jedno to naturalny instynkt, który pojawia się natychmiast wraz z namiętnością (seks), a drugie to wewnętrzny i duchowy podbój, który pojawia się po długiej, żmudnej drodze rozwoju (miłość). Ale ludzie kochają kłamstwa; czują się bezpiecznie, myśląc, że seks jest owocem miłości.


MIĘDZY EX I SEX

Jednym z najbardziej niewygodnych, zawiłych i irytujących problemów w związkach jest przeszłość partnera. Ex kochanej osoby jest zawsze punktem odniesienia, konfliktem, porównaniem, a tym samym kopalnią niepewności i osądów. Dopóki nasze ego nie będzie wolne, zawsze będzie czuło się zagrożone przez cienie zarówno przeszłości, jak i przyszłości. Osoba niepewna siebie zawsze porównuje się do tego byłego (czy był lepszy, przystojniejszy, czy miał lepsze "wyniki" seksualne ode mnie? itd.) Świadomość, że nasza ukochana osoba kochała kogoś bardziej niż nas, czyni naszą miłość całkowicie bezsilną i jałową, i to nas przeraża. 
Carrie pisze: 
„Nowy Jork jest nawiedzony: byli kochankowie, byli narzeczeni, a ty z pewnością spotkasz wszystkie duchy, z którymi masz niedokończone sprawy, dopóki ich nie rozwiążesz… Kiedy związek umiera, czy możemy kiedykolwiek naprawdę uwolnić się od duchów? Czy zawsze nawiedzają nas duchy naszych nieudanych miłości?… Co możemy zrobić? Trzymać się starej filozofii wybaczania i zapominania? A nawet jeśli para potrafiłaby wybaczyć, czy naprawdę można zapomnieć na zawsze? Czy kiedykolwiek wybaczymy, jeśli nie zapomnimy?”
Problemem nie jest wybaczanie ani zapominanie; ci, którzy zapominają, mają słabą pamięć, a to nie jest dobra cecha. Prawdziwe wybaczanie nie używa zapomnienia jako środka znieczulającego; raczej konieczne jest przypomnienie sobie naszych błędów, aby dowiedzieć się, gdzie się potknęliśmy i wspólnie upadliśmy. Wybaczenie oznacza spojrzenie starym ranom w twarz i zaprzestanie odczuwania bólu. To czas blizn, a nie ran. W rzeczywistości możemy podsumować to słowami mądrej Samanthy: 
„Nikt nie chce wiedzieć o dawnych miłościach swojej kobiety. To, co się stało, nie ma już znaczenia”. 
To słowa osoby pewnej siebie.


OTWARTY, NIEZAMKNIĘTY NAWIAS

Uważamy, że związek lesbijski w niezliczonych doświadczeniach Samanthy był konieczny, również ze względu na wszechstronność poruszanych w serialu wątków seksualnych. Jednak nazywanie Samanthy lesbijką jest uproszczeniem, jest mylące, ponieważ bohaterka definiuje się jako osoba triseksualna, czyli otwarta na wszystko i wszystkich (bardziej poprawnym terminem jest panseksualizm, a nie biseksualizm). 
Samantha nie jest lesbijką w ścisłym tego słowa znaczeniu. Nawet Carrie była zdezorientowana wyborem Samanthy: 
„Po prostu trochę nas zaskoczyłaś tym lesbijskim motywem.”
Samanta podkreśla: 
„To tylko etykietka, taka jak Gucci czy Versace.” 

Serialowi zabrakło umiejętności wiarygodnego ukazania relacji lesbijskiej, bo lesbijki też potrafią być namiętne i nie wszystkie są uzależnione od kostiumów kąpielowych, masaży i tantrycznych spojrzeń. Pozostaje faktem, że Samanta odkrywa inny wymiar ciała i seksu, duchowy wymiar więzi i intymności, a nie tylko ciało bez duszy. Z czasem Maria okazuje się zaborcza, zazdrosna i agresywna jak mężczyzna (w momencie zaostrzonego konfliktu tłucze naczynia Samanthy). Ròwnież tego stereotypu zazdrosnej i niepewnej siebie lesbijki nie można uogólnić na wszystkie lesbijki. Bardziej sensowne byłoby, gdyby Samantha uprawiała seks z kobietami tylko okazjonalnie, zamiast budować z jedną z nich poważny związek - nie wszyscy homoseksualiści są monogamiczni. Film wprowadza nas jedynie przelotnie i powierzchownie w świat lesbijek, świat o wiele bardziej bogaty i różnorodny, aniżeli ten, który zaprezentowała postać Marii.


Carrie: 

Kiedy mężczyźni wykonują śmiałe gesty, zazwyczaj uważa się je za romantyczne. Kiedy kobiety je robią, często uważa się je za desperackie lub psychotyczne… A biorąc pod uwagę obecne okoliczności, nie mogłam się powstrzymać od pytania: Czy mężczyźni to po prostu kobiety z jajami?… Myślę, że jaja są dla mężczyzn tym, czym torebki dla kobiet. To tylko mała torebka, ale bez niej czujemy się nagie w miejscach publicznych.


SAMANTHA ZMIENIONA NIE DO POZNANIA

Przyznajemy się do sympatyzowania z Samanthą: jest szczera, konkretna, praktyczna i jak dotąd to ona okazała się najbardziej zrównoważona i otwarta na słabości swoich przyjaciółek. Ale kiedy się zakochuje, staje się równie moralistyczna jak Charlotte, histeryczna jak Carrie i sztywna jak Miranda. Miłość jest jej piętą achillesową; pojawia się u niej klasyczna zazdrość, a sama staje się typową osobą neurotyczną. Nie ma czasu dla przyjaciółek w potrzebie, a nawet staje się wulgarna. Jej otwarte wyznania natury seksualnej nie są wulgarne, są prawdziwe. Ale oklejanie ulic Nowego Jorku ulotkami obwieszczającymi niewierność Richarda jest jak najbardziej wulgarne i zawstydzające. To szalone zachowanie, typowe dla psychotycznej kobiecej histerii, jest niegodne, w złym guście i o niskiej jakości; to jedyna wulgarność, jaką dojrzeliśmy u Samanthy.
Richard był jednym z najlepszych jej serialowych partnerów, był człowiekiem o otwartym umyśle, podobnym do umysłu Samanthy; wierzył, że znalazł w niej kobietę godną siebie, ale ona zmieniła się i zamknęła, gdy została porażona trucizną miłości.
Samantha wyznała swoim przyjaciółkom: 
„Myślę, że jestem monogamiczna. Zaraziłyście mnie!”, a raczej zepsuły, ponieważ w czasie, gdy Samantha była zakochana, opętał ją demon, który sprawił, że stała się jeszcze bardziej przewrażliwiona niż Charlotte, bardziej kapryśna niż Carrie i bardziej zagubiona od Mirandy. Lepiej, by Samantha się nie zakochiwała.

PS: Kiedy nadejdzie jej prawdziwa miłość (Smith), nie będzie już popełniać tych głupich, infantylnych błędów miłosnych.


4 LITERY DLA 4 KOBIET

W naszej codziennej analizie serialu spekulowaliśmy również nad dopasowaniem każdej litery tytułu do każdej z czterech bohaterek:

SEX = Samantha wyróżnia się zaradnością i inicjatywą w związkach, zwłaszcza namiętnych i seksualnych. Jest czystą hedonistką, bez tabu, bez filtrów, tak transparentną, że wielu ma problem z dostrzeżeniem w niej duszy serialu. Zadeklarowaną duszą serialu jest Carrie, ale kontynuacja (And Just Like That) bez Samanthy straciła swój charakter, zapał, puls i nieprzewidywalność.

AND = Miranda jest koniunkcją, ponieważ jest punktem wsparcia i spotkania. To Miranda swoimi osądami przypomina o poszanowaniu zasad, o trzymaniu się mocno ziemi, nie poddawaniu się, to Miranda jednoczy.

THE = Charlotte jest używana do definiowania i określania, w rzeczywistości zawsze jest pozornie bardzo pewna siebie. W języku angielskim jednak samo „The” (jak Charlotte) jest niejasne (czy to męskie, żeńskie, w liczbie pojedynczej, czy mnogiej). Innymi słowy, to cecha charakterystyczna Charlotte – kapryśność, nieokreśloność, niepewność, a nawet niezrozumiałość.

CITY = Carrie to symbol Nowego Jorku, jak miasto wydaje się fascynująca, ale to tylko pozory, moda, rozrywka; jak miasto jest hałaśliwa, niebezpieczna (sentymentalnie). W Carrie łatwo się zgubić, nie wiedząc dokąd dążyć, bo w dużym mieście wyborów zawsze jest zbyt wiele. Głosi wielkość, dlatego jawi się nam jako główna bohaterka, ale prawdziwe życie toczy się na przedmieściach i poza miastem, z dala od Carrie, więc będzie jej przeznaczona samotność.


PSYCHICZNY MANIPULATOR

Carrie dołączyła do magazynu Vogue. Jej szefowa, Enid Mead, była kobietą bezkompromisową, dyktowała Carrie, co ma robić i była niezwykle krytyczna wobec jej pracy. Z kolei redaktor naczelny, Julian Fischer, początkowo prezentował się jako wspaniały i godny zaufania mężczyzna. Starał się pomóc Carrie, zapewniając jej konieczny komfort pracy. A jednak... jego przystępność była taktyką podboju, drogą do zdobycia jej zaufanie. Niezwykle wnikliwy Julian analizował Carrie i krok za krokiem odkrywał jej psychologiczną ranę (Carrie została porzucona przez ojca, gdy miała 4 lata), a ostatecznie zadał Carrie śmiertelny cios: „Kiedy ojciec odchodzi bez powodu, spędzasz całe życie zadając sobie pytania na temat mężczyzn.”
Oto psychologiczna manipulacja: obnaża jej duszę, odsłania jej ranę, jej wewnętrzne dziecko, a Carrie, oczywiście, ulega egzystencjalnym wątpliwościom: 
„Tego wieczoru przyłapałam się na rozmyślaniu o ojcach, a raczej o ich braku. Niektórzy twierdzą, że relacja córki z ojcem stanowi model dla wszystkich jej późniejszych relacji z mężczyznami. Czy to tylko tania psychologia, czy jest w tym ziarno prawdy? A jeśli model był daleki od ideału, czy to oznacza całe życie w dalekich od ideału relacjach? Nie mogłam się powstrzymać od pytania: ostatecznie, w jakim stopniu model ojca cię kształtuje?” 
Niestety, dzieci przyswajają sobie parametry ludzi, z którymi dorastają w dzieciństwie, na dobre i na złe; są one językiem emocji.
Julian miał rację: Carrie zachowywała się jak niegrzeczne dziecko i szukała Ojca, który by ją rozpieszczał. Wypracowawszy diagnozę (buty = Ojciec), Julian proponuje Carrie lekarstwo (zabiera ją do magazynu Vogue, świątyni butów i ubrań) i rozbiera się, błędnie wybierając finałową taktykę: 
„O rany, ubierz się, Julian, mógłbyś być moim ojcem!”
Carrie szuka ojcowskiej miłości, a nie seksu. Lekarstwo straciło na ważności w oczach Carrie, kobiety, która pragnie być modna.


ODDAJMY SPRAWIEDLIWOŚĆ PRAWNIKOWI

Mówiliśmy już dyskutując o postaci Carrie, że nie ma brzydkich kobiet, a jedynie kobiety źle ubrane. Mimo że Carrie nie była piękna, ubierała się, malowała i układała włosy tak, iż wyglądała absolutnie olśniewająco. Miranda natomiast często prezentowała się w nienajlepszej formie, przez co wyglądała czasami niezręcznie, staro, otyle, niezdarnie i dziwnie, a nawet trochę chłopięco (kaptur zakrywający jej głowę jest tego doskonałym przykładem). Ale gdy jej makijaż i ubrania były idealne, także Miranda wyglądała olśniewająco. Oczywiście Miranda, choć była "najmniej urodziwa" z całej czwórki, była też postacią najmniej powierzchowną i to ona krytykowała pozostałe kobiety za ich różne obsesje (Samanthę za seks, Charlotte za moralizatorstwo i Carrie za oddanie duszy modzie). To logiczne, że jest przedstawiana jako osoba, która przez cały czas przedkłada inne rzeczy nad atrakcyjny wygląd.
Warto jednak wiedzieć,  że prywatnie Cynthia Nixon (Miranda) prowadzi androgyniczny tryb życia (jest biseksualna i lesbijska) i często kłóciła się w kwestiach stylizacji z Patricią Field, projektantką kostiumów na potrzeby serialu.


CZY PRAWDZIWA CARRIE BRADSHAW ISTNIEJE?

Popularny serial telewizyjny „Seks w wielkim mieście” został zainspirowany książką o tym samym tytule, napisaną przez dziennikarkę Candace Bushnell w 1997 roku. Powieść oparta jest na życiu autorki i jest wyraźnie skierowana do młodych kobiet. Tytuł książki pochodzi od cotygodniowego felietonu, który Bushnell zaczęła pisać w 1994 roku dla „New York Observera”. Powieść odniosła duży sukces dzięki serialowi telewizyjnemu. Istnieją jednak pewne różnice w stosunku do serialu:
Carrie Bradshaw nie jest bohaterką książki, jest tylko jedną z wielu postaci; Charlotte York nie jest purytańską Amerykanką, ale angielską nimfomanką, dziennikarką, a nie właścicielką galerii; Miranda Hobbes jest dyrektorką telewizyjną, a nie prawniczką; Samantha Jones nie jest menadżerką, ale producentem filmowym; Stanford Blatch nie jest łowcą talentów, ale artystą i nie jest brzydkim, niskim i łysym mężczyzną, ale raczej przystojnym, wysokim facetem z długimi, kręconymi włosami. Co więcej, trójka przyjaciółek bohaterki nie ma tyle miejsca, co w serialu: w książce Stanford i inni przyjaciele, którzy okazjonalnie pojawiają się w serialu, zajmują znacznie więcej miejsca.
Czytanie książki jest jak czytanie felietonu Carrie w "Seksie w wielkim mieście".
Przykład:
- Nieuporządkowane kobiety są lepsze w łóżku: jeśli wejdziesz do mieszkania kobiety i wszystko będzie na swoim miejscu, wiesz, że nie będzie chciała leżeć w łóżku cały dzień i zamawiać chińszczyzny do łóżka.
- Jesteś za młody, żeby chcieć się ze mną przespać, a zanim będziesz wystarczająco dorosły, żeby to zrozumieć, ja będę za stara, żeby się przespać z tobą.
– Za każdym razem, gdy mężczyzna mówi mi, że jest romantyczny, mam ochotę krzyczeć: to po prostu oznacza, że ​​ma wyidealizowaną wizję ciebie i że gdy tylko staniesz się rzeczywistością i przestaniesz być częścią jego fantazji, będzie rozczarowany. Właśnie dlatego romans jest niebezpieczny; najlepiej trzymać się od niego z daleka.


CZUJĘ SIĘ ZAGUBIONA, WIĘC NIE MOGĘ CIĘ STRACIĆ

Wiele zakochanych osób nie potrzebuje wcale w nas wierzyć, ale musi nas posiadać, aby uwierzyć w siebie. 
W serialu mamy tego dwa wyraźne przykłady...
Pierwszym jest Mr. Big, którego życie można zdefiniować jako A.C. (przed Carrie) i D.C. (po Carrie). Początkowo był ostrożnym, cichym, dyplomatycznym i zdystansowanym mężczyzną, jasno wyrażającym swoje preferencje, zdeterminowanym do nie podejmowania pochopnych zobowiązań. Ale później i angażuje się w małżeństwo, i odchodzi od żony, Natashy, staje się toksyczny i wkracza w prywatną przestrzeń Aidana w iście dziecinny i inwazyjny sposób (bijatyka Biga z Aidanem w błocie).
Carrie i Big mają wspólną przypadłość: potrzebują siebie nawzajem tylko wtedy, gdy już siebie nie potrzebują. Poszukują w partnerze raczej siebie, gdy czują się przez niego zagubieni i niedoceniani. Miranda robi to samo ze Skipperem: lekceważy go, ignoruje, gardzi nim, ale kiedy widzi go z atrakcyjną dziewczyną, od razu wydaje jej się czarujący ("Czy przypadkiem Skipper chodzi na siłownię?") 
Innymi słowy: „Nie chcę cię, ale potrzebuję, żebyś mnie potrzebował, tęsknię za tym, że za mną tęsknisz, nie chcę cię, ale chcę tego, co sprawiasz, że czuję, kiedy mnie pragniesz”. 
Taka postawa jest nie tylko toksyczna, ale wręcz neurotyczna.


Niezapomniana pierwsza rozmowa między Mr. Bigiem a Carrie:

Mr. Big: Czym się zajmujesz?
Carrie: Masz na myśli co robię poza chodzeniem na imprezy?
Mr. Big: Tak, chciałem wiedzieć, czym się zajmujesz.
Carrie: To moja praca. Jestem antropologiem seksu.
Mr. Big: Jesteś prostytutką?

Podczas pierwszego, wcześniejszego a przypadkowego spotkania, ona podnosiła leżące na ziemi przedmioty, które wypadły jej z torebki, a Mr Big, pomagając je zbierać, wziął w rękę paczkę prezerwatyw.


Miranda: Musimy pogodzić się z życiem w kulturze, która narzuca niemożliwe do spełnienia standardy piękna.
Carrie: Tak, ale mężczyźni myślą, że są możliwe.
Charlotte: Nie mogę otworzyć czasopisma, nie wyglądając na grubą, grubą, grubą.
(Charlotte jest niezadowolona ze swoich ud. Miranda mówi jej: „Daj mi swoje uda, a ja dam ci szyję”. Carrie mówi Mirandzie, żeby dała jej szyję, a ona da jej swój nos... Wszystkie narzekają, z wyjątkiem Samanthy...)
Samantha: No co?
Carrie: A ty?!
Samantha: O co wam chodzi? Lubię siebie taką, jaką jestem?


Miranda: Kiedy kończysz 35 lat, mówisz sobie: „Po co się zadowalać?”
Spotykałam się z takimi facetami – grubymi, niskimi i biednymi. Ostatecznie to to samo. Są tak samo samolubni i chamscy jak przystojni faceci.
Charlotte: Im jesteśmy starsze, tym bardziej jesteśmy wymagające, ale mężczyzn jest o wielu mniej.
Carrie: Dziewczyny, dlaczego jesteśmy takie cyniczne? Czy nie ma już romantyzmu?
Samantha: Jeśli mężczyzna złości się w pracy, ma jaja, ale jeśli robi to kobieta, wpada w histerię.


POŚLUBIENI VS. SINGLE

Odcinek koncentruje się na osobach pozostających w związkach małżeńskich, postrzeganych jako grupa, która wspólnie chroni swoją stabilność, ponieważ kobiety, a zwłaszcza one, postrzegają singielki jako potencjalne zagrożenie: uwiedzenie żonatego mężczyzny to gwarancja stabilności. 
Wcześniej przeanalizowaliśmy potrzebę transgresji, którą mężczyźni, a zwłaszcza mężczyźni, noszą w sobie i której szukają poprzez kochanki i prostytutki. Carrie stwierdza: 
„W każdym małżeństwie jest przestrzeń, która rodzi pytanie: »Jak długo chcemy być tylko we dwoje?«... Każdego dnia miliony ludzi cierpią z powodu monogamii. Nie ma na to lekarstwa.”

Czy pamiętacie przyjęcie, które Sean zorganizował, aby przedstawić Carrie swoim znajomym? 
Wyglądało ono jak Arka Noego (same małżeństwa i zazdrosne kobiety pilnujące swoich mężów przed dwiema singielkami: Samanthą i Charlotte). Na tym przyjęciu Samantha rozpoznała kilku żonatych mężczyzn, z którymi kiedyś spała.
Przypomnijmy dialog między nią a Mirandą odbyty przy innej okazji:

Samantha: Wszystkie pary małżeńskie prędzej czy później przestają uprawiać seks.
Miranda: To nieprawda, uprawiałaś seks z wieloma osobami w związkach małżeńskich.
Samantha: Właśnie stąd wiem!

Problemem osób w związkach małżeńskich jest seks (małżeństwo jest grobem seksu), ale ukrywają to w swojej stabilności społecznej. Problem singli jest odwrotny.


DAWNO, DAWNO TEMU...

"Seks w wielkim mieście" zaczyna się jak w najsłynniejszej z najsłynniejszych baśni: 
„Dawno, dawno temu żyła angielska dziennikarka, która przybyła do Nowego Jorku…” 
Carrie pisze swój pierwszy artykuł, w którym opowiada jedną z wielu sporadycznych, ulotnych i typowych historii miłosnych, ale tym razem bez zakończenia „żyli długo i szczęśliwie”, ponieważ wspomniana dziennikarka została oczarowana przez mężczyznę, z którym spędziła tygodnie wielkiej namiętności, a nawet oszukana i omamiona kupionym dla niej mieszkaniem, w którym marzyła o rodzinie. Facet nagle rozpłynął się w powietrzu. Siedząc przy stole, dziennikarka opowiada Carrie o swoim strasznym doświadczeniu, a Carrie podsumowuje: 
„Wtedy uświadomiłam sobie, że nikt jej nie powiedział, że na Manhattanie miłość umarła.” 
Jeśli po obejrzeniu całego serialu, dwóch filmów i kontynuacji nie rozumiemy, dlaczego bohaterowie tkwią w skostniałych małżeństwach, niekończących się drobnych przygodach i mdłej monotonii, to dlatego, że w międzyczasie zapomnieliśmy, iż „miłość umarła na Manhattanie”.
"Seks w wielkim mieście" to nie kolejny serial TV, jakich wiele. Jeśli się dobrze przyjrzymy, znajdziemy w nim prawdziwy podręcznik przetrwania w życiu seksualnym i romantycznym dla każdego typu kobiety (marzycielki, dziewczyny z pechem, kobiety rozczarowanej lub niedoświadczonej, nieadekwatnej, naiwnej, przedsiębiorczej i bezwstydnej, beztroskiej lub tradycjonalistki czy liberałki, świętej lub grzesznicy itd., itd.)… Jest miejsce dla każdej ;-)


„Carrie, ty spotykasz się z Mr Big, a ja spotykam się z Mr Too Big.” 

– Samantha –


Istnieje teoria, która głosi, że pies jest podobny do swojego właściciela, zarówno pod względem wyglądu fizycznego, jak i osobowości. Dzieje się tak, ponieważ ludzie świadomie wybierają psy o cechach, które odzwierciedlają ich własne. Co więcej, z czasem pies rozwija osobowość i nawyki podobne do swojego właściciela, chłonąc i naśladując jego nastrój i styl życia. Pies jest zwierzęciem stadnym, które adaptuje się do otoczenia i otaczających go ludzi. Im więcej czasu psy i ich właściciele spędzają razem, tym bardziej ich osobowości i nawyki się do siebie zbliżają. Ale w przypadku Samanthy istnieje również odwrotna teoria: w przypadkowo dojrzanym psie dostrzega siebie i dzięki tej identyfikacji decyduje się go mieć jako pupila ;-)


Może to nasze błędy decydują o naszym losie. Co bez nich kształtowałoby nasze życie? Może gdybyśmy nigdy nie zboczyli z drogi, nie zakochalibyśmy się, nie mielibyśmy dzieci, nie bylibyśmy sobą. W końcu pory roku się zmieniają. Podobnie jak miasta. Ludzie pojawiają się w twoim życiu i odchodzą. Ale pocieszające jest wiedzieć, że ludzie, których kochasz, są zawsze w twoim sercu. A jeśli masz dużo szczęścia, dzieli cię od nich zaledwie lot samolotem.

– Carrie –


NOWY JORK ODZWIERCIEDLAJĄCY MYŚLI CARRIE

Miłość to gra, a miasto to nasza szachownica. 
Światła miasta oświetlają moje najciemniejsze pragnienia. 
W Nowym Jorku miłość bywa tak skomplikowana jak para szpilek. Seks jest jak para butów: jeśli nie pasują, nie będziesz ich nosić. 
Za każdym razem, gdy się zakochuję, myślę o tym, ile par butów mnie to będzie kosztować. 
W Nowym Jorku związki są jak pory roku: zmieniają się co miesiąc. Czasami miasto bywa tak samotne jak noc bez seksu. 
Czasami miłość i seks to po prostu sposób na ucieczkę od rzeczywistości. 
Prawdziwa miłość bywa tak rzadka, jak znalezienie pustej taksówki o 3 nad ranem. 
W tym mieście randkowanie jest jak jazda taksówką: zawsze czekasz na tę właściwą. 
Najlepszych lekcji miłości uczymy się w łóżku. W miłości zawsze jest miejsce na odrobinę szaleństwa.
Seks w Nowym Jorku to mieszanka ekscytacji i niebezpieczeństwa.


ROMANTYZM CHARLOTTE

Miłość w Nowym Jorku powinna być romantyczna jak bajka: zawsze pełna nadziei. 
Każde spotkanie powinno być jak taniec: pełne wdzięku i namiętności. 
Seks powinien być aktem miłości, a nie tylko koniecznością. Intymność to coś więcej niż tylko seks: to głęboka więź. 
Seks jest wyjątkowy, gdy dzieli się go z odpowiednią osobą. Znaczące związki wymagają czasu i poświęcenia. 
Związki powinny być jak dzieła sztuki: pielęgnowane i cenione. Każdy związek to nowa podróż do serca. 
Dobre relacje wymagają szczerości i zaufania. 
Elegancja jest kluczowa, nawet w miłości. 
Marzę o księciu z bajki w uroczym miejscu, takim jak Central Park. Miasto jest piękne, ale prawdziwa miłość czyni je jeszcze bardziej wyjątkowym. 
W Nowym Jorku każda randka powinna być jak romantyczny film. Pocałunek pod światłami miasta może być magiczny. 
W miłości zawsze szukaj tego, co najlepsze w drugiej osobie.


MIRANDA I RÓWNOWAGA ZA I PRZECIW

Współczesne związki bywają skomplikowane, ale nie niemożliwe. Bywają trudne, ale bywają też satysfakcjonujące. Są jak praca; wymagają zaangażowania i poświęcenia. 
Zdrowe relacje wymagają szczerości i komunikacji, ale oczekiwania mogą zrujnować nawet najlepsze spotkania. 
Zaufanie jest fundamentem każdego udanego związku. Prawdziwym wyzwaniem jest znalezienie równowagi między miłością a karierą. 
Kobiety powinny być doceniane za umysł, a nie tylko za ciało. Kobiety mogą być silne i wrażliwe jednocześnie. 
Kobiety powinny panować nad swoim życiem miłosnym. Niezależność jest seksowna, nawet w związku. 
Czasami miłość można znaleźć w najbardziej nieoczekiwanych miejscach. W Nowym Jorku czasami trzeba być twardym.
W Nowym Jorku miłość jest jak górska kolejka: pełna wzlotów i upadków. 
Miłość nie powinna być walką; to powinien być taniec. Prawdziwa miłość opiera się na równości i wzajemnym szacunku. 
Seks jest najbardziej satysfakcjonujący, gdy obaj partnerzy są po tej samej stronie. 
Seks bez zaangażowania może być ekscytujący, ale i pusty. 
Seks nie zawsze musi być emocjonalny; czasami jest tylko fizyczny. Może być wyzwalający, ale nie jest jedyną formą więzi. 
Seks bez zobowiązań ma swoje miejsce, ale szacunek jest kluczowy. 
Miłość nie powinna być ciężarem; powinna być wyborem. Czasami miłość oznacza wiedzieć, kiedy odpuścić. 
W tym mieście miłość może być luksusem, ale nie powinna. Przyjaźń może być najlepszym fundamentem romantycznego związku.


MENTALNOŚĆ SAMANTHY POCHODZI Z PRZYSZŁOŚCI, JEST JAK PROROCTWO; DLATEGO NIEŁATWO JEST JĄ ZROZUMIEĆ, A TYM BARDZIEJ ZAAKCEPTOWAĆ.

Nie wierzę w ograniczenia; najważniejsza jest przyjemność. 
Każde spotkanie to okazja, by nauczyć się czegoś nowego. 
Związki są fajne, ale seks jest jeszcze lepszy. 
Seks to przygoda, a ja jestem tu po to, by się nią cieszyć. 
Nie ma nic bardziej seksownego niż pewność siebie. 
Seks bez zobowiązań jest wyzwalający i ekscytujący. 
Kobiety mogą być wolne seksualnie bez poczucia osądu. 
Chemia sprawia, że ​​seks jest naprawdę niezapomniany. Każde doświadczenie seksualne powinno być wyjątkowe i ekscytujące. Życie jest zbyt krótkie, by nie cieszyć się przyjemnością. 
Mężczyźni mogą być tylko hobby i to jest w porządku. 
Seks to forma samoekspresji. 
Miłość nie zawsze jest celem; czasami to tylko seks. 
Nie przepraszam za to, kim jestem: kobietą wyzwoloną seksualnie. Zabawa jest kluczowa, a Nowy Jork to idealne miejsce, by jej doświadczyć. 
Każde przypadkowe spotkanie ma swój urok. 
Seks jest jak dobry koktajl: trzeba wiedzieć, jak go mieszać. Najważniejsze w życiu to cieszyć się każdą chwilą.


NIEPOKOJĄCY UROK ALEKSANDRA PIETROWSKIEGO

Kiedy Carrie po raz pierwszy spotkała Aleksandra, wydał się jej nieuchwytny i absolutnie niezainteresowany. To, z powodu kompleksu niższości Carrie (porzucona przez ojca), stał się on dla niej niezwykle atrakcyjny. Carrie, dla uchwycenia jego uwagi, jest dowcipna, a nawet rzuca inteligentnymi żartami, ale Aleksander traktuje ją jedynie jako coś właśnie zabawnego. Jego sława była dla Carrie bodźcem; prawdopodobnie chciała sprawdzić, czy sprosta temu całemu rosyjskiemu majestatowi. Choć mówi dziewczynom, że to nic poważnego, nieświadomie ulega.
Aleksander od samego początku był szczery i uczciwy co do swoich intencji wobec Carrie. Nie próbował jej zmieniać. Podszedł do kwestii ewentualnego potomstwa z szacunkiem i dojrzałością. Ostatecznie Carrie postanowiła pojechać za nim do Paryża, a miasto stało się dla niej złotą klatką, wprawdzie ogromną, ale czuła się w niej zagubiona. Carrie była tolerancyjna, a nawet wyrozumiała wobec harmonogramu pracy Aleksandra: w sposòb jasny i przejrzysty praca była na pierwszym miejscu, a Carrie na drugim. Ale kiedy Carrie natknęła się na grupę swoich paryskich fanów, którzy urządzili na jej cześć imprezę, Aleksander odegrał ofiarę i delikatnie przekonał ją do rezygnacji z wieczoru. Nie chciał być porzucony, ale kiedy ona towarzyszyła mu poświęcając siebie dla jego pracy, to on ją porzucił. W momencie, kiedy wypuścił rękę Carrie, ona opuściła jego serce. Przy próbie wyjaśnienia mu swego samopoczucia, została „przypadkowo” uderzona. Z poważnego i eleganckiego "nowojorskiego" dżentelmena Aleksander zmienił się w prawdziwego "paryskiego" dupka. A ten niespodziewany policzek dosłownie wysłał ją w ramiona Mr Biga. 
Była żona Aleksandra sugerowała Carrie, że zmiana, jaka zaszła u jej męża, była niezwykła. Naprawdę wierzymy, że cała jego dojrzałość wynikała z początkowej otwartości, którą przejawiają wszystkie zakochane pary? Czy jednak w głębi duszy był emocjonalnym manipulatorem zdobnym w nutkę tajemniczości i poetyckiego uroku?


Charlotte: Przeczytałam to w magazynie.
Miranda: W którym magazynie? Miesięczniku „Wygodnie dla Ciebie”?


Miłość to jedyna marka, która nigdy nie wyjdzie z mody… Szukam totalnej, absurdalnej, niewygodnej, wyczerpującej miłości, która cię pochłonie i sprawi, że nie będziesz myśleć o niczym innym… Jak szczęśliwi byliśmy, zanim zdecydowaliśmy, że chcemy żyć długo i szczęśliwie…

- Carrie -


STEVE, POTRZEBUJESZ ADWOKATA!

Zanim przeanalizujemy zdradę Steve'a, musimy dokładnie przyjrzeć się jego sytuacji. Dopiero wtedy zrozumiemy, jak Miranda, mimo przewagi (bo "dzierży nóż od strony rękojeści"), sama się kaleczy wahając się między dobrem a złem. Sytuacja odzwierciedla to, co dzieje się z niektórymi parami w długoletnich związkach. Pary o dwóch różnych stylach życia mogą się rozejść i może w nich dojść do zdrady.
Miranda nie uprawiała ze Steve'm seksu od sześciu miesięcy, a kiedy wreszcie spróbowali, powiedziała prędko i sucho: „Wystarczy”. Nie szukamy wymówki dla Steve'a, ale z drugiej strony patrząc, Miranda sama popchnęła go do szukania seksu poza domem. Seks jest potrzebą; jeśli nie karmimy naszego psa, nie obwiniajmy go, jeśli zacznie węszyć w śmietniku sąsiada. Miranda, która zawsze dzielnie rozważała wszelkie za i przeciw, niczym dobry prawnik, tym razem staje się ślepa i nie dostrzega, że ​​to ona zdradziła pierwsza: odmawianie partnerowi bliskości jest zdradą.
Kiedy Miranda szuka zrozumienia u przyjaciółek, wszystkie się jej sprzeciwiają. Samantha mówi, że chce seksu każdego dnia, Charlotte jest przerażona, bo uprawia seks z Harrym jedynie cztery razy w tygodniu, a Carrie mówi Mirandzie, że odejście od Steve'a jest wielkim błędem. Faktem pozostaje, że zaniedbanie Steve'a przez Mirandę nie usprawiedliwia jego zdrady, ale jego wyrzuty sumienia i spontaniczne, szczere wyznanie prawdy dają mu alibi, by potępić również Mirandę. To smutne, że akurat Steve, miłośnik domu, dzieci i rodziny, padł ofiarą zdrady. Uważamy ten moment za narrację nieautentyczną, a raczej wymuszoną i sztuczną, stworzoną dla podniesienia dramatyzmu filmu, ale niestety... bardzo pasuje ona do obecnego stanu rzeczy, do realiów neszej egzystencji.


SAMANTHA W DANTEJSKIM PIEKLE 

Historia Samanthy i Smitha jest czuła, poetycka, romantyczna, transgresywna, perwersyjna… jest w niej wszystko. To wspaniała historia. W pewnym sensie ona jest jego mentorką, odzwyczaja go od "piersi", pomaga mu rozwijać się jako mężczyźnie i artyście. Nie popełnia z nim tych samych błędów i nie doświadcza tych samych okropności, co z Richardem; właściwie nie ma w niej zazdrości, wręcz popycha Smitha do poszukiwania innej miłości. A Smith jest gotów ogolić głowę, wiedząc, że Samantha przechodzi chemioterapię. Niespodziewanie kupuje jej pierścionek, o którym tak długo marzyła. To miłość, która pozwala jej spojrzeć na świat z innej perspektywy, odkrywając głębszą część siebie.
Najbardziej zaskakujące jest to, że udaje się jej pozostać mu wierna: „To było oficjalne: odkąd poznała Dantego (nowego sąsiada, który co wieczór uprawiał seks z różnymi dziewczynami), było to dla Samanty piekło! "Przepraszam… ale mój pies się pomylił i wspiął się na twoją laskę… eee… piętro!"” Tą nieśmiałą wymówką i freudowską pomyłką Samantha wyraża całą gwałtowność, z jaką zaprzecza swojemu instynktowi seksualnemu, by pozostać wierną miłości. Wolna dusza Samanthy nie mogła jednak długo zdradzać samej siebie, dlatego z wielką dojrzałością postanowiła zakończyć miłość ze Smithem, pozostając jednak przyjaciółmi i kochankami, tak jak prawdziwa miłość powinna się skończyć, z otwartymi, a nigdy zamkniętymi drzwiami.


Dwudziestki są po to, żeby się bawić, Louise...
Trzydziestki? Po to, żeby się uczyć.
Czterdziestki, żeby płacić za wszystkie drinki.

(Carrie a Louise)


NAWIAS W MIŁOŚCI 

Niektóre miłości są naprawdę wieczne; bez względu na to, jak zostały przerwane, udaremnione czy odosobnione, pozostają w sercu na zawsze. Carriè jest dla Aidana Mr. Bigiem. Zawsze spotykali się w najmniej odpowiednich momentach, ale zawsze we właściwym miejscu, nawet w tak odległym kraju na Wschodzie, jak Abu Zabi w Zjednoczonych Emiratach Arabskich – zbieg okoliczności, który jest czymś więcej niż szczęśliwym trafem, jest wręcz cudowny. I tu Carrie składa zaskakujące wyznanie. Mimo że jest mężatką, wciąż pokazuje, że nie jest szczęśliwa: 
„Chyba naprawdę tęskniłam za tym, kim byłam wcześniej, a Aidan odegrał w tym ogromną rolę. I tak, chciałam flirtować, i tak, chciałam uwagi, ale nie chciałam pocałunku. W chwili, gdy pocałowałam Aidana, przypomniałam sobie, kim byłam wcześniej. Kimś, kto frenetycznie biega po Nowym Jorku, ​​próbując sprawić, by jedyny mężczyzna, którego kocham, pokochał mnie. A teraz on mnie naprawdę kocha i chce siedzieć ze mną na kanapie w Nowym Jorku. I naprawdę mam nadzieję, że moja przeszłość nie zrujnowała mojej przyszłości. A poza tym, co jest takiego złego w kanapie?” 
Teraz dopiero Carrie rozumie, że nękanie Mr Biga za to, że chce odpocząć na kanapie i obejrzeć czarno-biały film, nie miało sensu, dopiero teraz... bo musi wybaczyć sobie zdradliwy pocałunek, musi rozliczyć się ze swoim sumieniem i teraz wszystko w Mr. Bigu jest znośne i nieistotne (musi ukryć znaczenie tego pocałunku). Z tego powodu Aidan powróci w sequelu And Just Like That, aby pokazać Carrie, że miłość nigdy nie umiera i że można kochać wiele osób, bo nasze serce ma tyle pokoi, ile sam burdel. Nic na to nie poradzimy.


ZASADY ROZSTANIA:

1. Zniszcz wszystkie zdjęcia, na których on wygląda seksownie, a ty jesteś szczęśliwa.
2. Kłam. To łatwiejsze niż przyznanie się do prawdy.
3. Dopóki nie osiągniesz stabilności emocjonalnej, nie wchodź do sklepów.
4. Nie przestawaj o nim myśleć nawet na chwilę, bo właśnie wtedy się pojawi.
5. Najważniejsze ze wszystkich. Nieważne, kto złamał ci serce i jak długo zajmie ci dochodzenie do siebie, nigdy nie uda ci się tego zrobić bez przyjaciółek. 

- Carrie -

(dziwnym trafem, gdy Carrie przeżywa trudności, odpycha przyjaciółki i radzi sobie sama; pozostają piękne słowa)


- Po co łapać autobus, skoro się nim jedzie?
- Dokładnie tak myślę.
Carrie przechodziła przez jeden z najciemniejszych momentów w swoim życiu: bez miłości, bez mieszkania, bez pieniędzy... To, że musiała jechać tym samym autobusem, który reklamował jej felietony, było szczytem ironii, ale symbolicznie rzecz biorąc, było to jak powiedzenie sobie: wciąż masz wiele do nauczenia się o miłości i seksie. Napis w autobusie: „Carrie Bradshaw zna się na dobrym seksie” pozostaje, jak każda dobra reklama, półprawdą, gdzieś pomiędzy kłamstwem a pożądaniem.


Przelecisz mnie źle raz, jesteś idiotą. Przelecisz mnie źle dwa razy, idiotką jestem ja. To filozofia życia.

- Samantha -

Krótko mówiąc, filozofia Samanthy jest nieskazitelna: cykl kończy się, gdy pojawia się ktoś inny, kto traktuje cię tysiąc razy lepiej niż poprzednik. Samantha wyprzedzała swoje czasy i uwielbiamy ją za ten jeden cytat. Carrie nigdy nie dałaby rady być na jej wysokości. Miranda? Może. Charlotte? Niemożliwe.


„Potrafią wybudować silnik odrzutowy, ale jeśli chodzi o kobiety... co jest w nas takiego tajemniczego? To moja łechtaczka, a nie sfinks!”

Mirando, mamy do Ciebie pytanie: Co w tym takiego tajemniczego? To mężczyźni. Wiesz, jak urodzić mężczyznę, a to coś potężniejszego niż silnik odrzutowy, ale poza tym... czy matki wiedzą, jak nauczyć mężczyzn rozumieć łechtaczkę? NIE. Matki zazwyczaj nigdy nie rozmawiają o tym ze swoimi dziećmi, są świętymi dziewicami, tak świętymi jak sfinksy.


Wydaję fortunę, żeby mieszkać w dzielnicy, która jest modna za dnia, 
a transseksualna nocą?

- Samantha Jones -


To nie była miłość od pierwszego wejrzenia...
Anthony i Standford, przyjaciele gej Charlotte i Carrie, to kolejny znaczący związek w serialu "Seks w wielkim mieście". Są jak woda i olej, nie mogą być razem, a jednak ostatecznie mieszają się w małżeństwie, ktòre oczywiście stanie się i rozwodem. 
Podczas gdy Standford jest gejem spokojnym, z dobrym smakiem i estetyką, Anthony jest zawsze krytyczny, nerwowy i histeryczny. Anthony szydzi ze Stanforda, który przechodzi fizyczną niepewność tych, którzy nie „mają tego gejowskiego wyglądu” (o dziwo Strandford, przez nader długi czas, miał pięknego partnera, tancerza Marcusa Adente).
Mimo to Anthony i Standford wymienili pocałunki w Nowy Rok, a potem pobrali się, przy czym Anthony przyznał, że Stanford jest „pierwszym człowiekiem, który zaakceptował we mnie człowieka jakim jestem naprawdę”. A jakim był człowiekiem? Niewiernym:

Carrie: Czyli może naprawdę oszukiwać?
Stanford: Tak, ale tylko w 45 stanach, w których nasze małżeństwo nie jest legalne.
Anthony: On się ożenił i ja mogę go zdradzać.
Charlotte: Co? Możesz zdradzać tylko dlatego, że jesteś gejem?
Anthony: Nie, bo jestem Włochem! ..... 
To zdanie Anthony'ego jest powszechną opinią o Włochach, choć oczywiście, nie można uogólniać. Notabene sami Włosi deklarują raczej wierność rodzinie, ale nie zawsze żonie.


SAMANTHA ODESZŁA JAK BOGOWIE...
W NAJBARDZIEJ CHWALEBNYM MOMENCIE

To, co zamierzamy powiedzieć, to tylko nasza osobista opinia. Wiemy, że wiele osób (zwłaszcza kobiet, które nie pogodziły się z upływem czasu) nie zgodzi się z nami, ponieważ starość jest tematem tabu i zwłaszcza w przypadku kobiet starość jest ich piekłem. Mała "diablica" Samantha dobrze o tym wiedziała i dlatego słusznie przeszła na emeryturę i zrezygnowała z udziału w realizacji sequela (And Just Like That). 
Postać Samanthy kręci się wokół seksu; to jej potencjał. Ale jaka jest siła seksu, która czyni go tak potężnym? Piękno ciała! A jaka jest klątwa tego piękna? Starość. Oto jasna oczywistość: postać Samanthy nie miała już żadnego potencjału, siły ani miejsca w sequelu. Dała z siebie wszystko w serialu „Seks w wielkim mieście”, podczas gdy w dwóch filmach byliśmy świadkami zmierzchu jej chwały:

„To katastrofa. Mam cały basen australijskiego testosteronu, a nic tam już nic nie czuję, pod spodem. To oficjalne. Estrogen opuścił budynek…”.

Samantha po prostu zmagała się z menopauzą, zmarszczkami, obwisłym brzuszkiem, suchą skórą itd. To nie grzech, to Natura, ale potępienie pochodzi od społeczeństwa, które nie znosi widoku starych ciał, a tym bardziej starych ludzi, którzy chcą się ubierać jak młodzi i nadal próbują uwodzić i flirtować. 
Dla nas Samantha była najpiękniejszą, najlepiej skonstruowaną postacią, szczytem serialu, ale po 16 latach nie wiemy, co jeszcze jej ciało (po 60-tce) mogłoby nam powiedzieć seksualnie. Nie mówimy przy tym, że starsi ludzie nie mają prawa do życia seksualnego! Na szczęście, dopóki istnieje życie, istnieje namiętność, ale już nie na poziomie publicznym; to tabu, które społeczeństwo potępia. Starsza kobieta, która zachowuje się seksualnie jak młoda dziewczyna, ryzykuje jedynie śmieszność. Starsi ludzie są zmuszeni do ukrywania się, chowania i zaprzeczania sobie. To smutne, ale taka jest rzeczywistość. Cieszymy się więc, że nie oglądamy już Samanthy. Jej decyzja o poddaniu się była mądra i jak każdy geniusz odeszła w całej swojej okazałości i chwale, jak Bogini.


IN VINO VERITAS

„In vino veritas” to łacińskie przysłowie, które dosłownie oznacza, że „w winie jest prawda”. Gdy ktoś jest pijany, jego zahamowania rozluźniają się i może łatwo wyjawić prawdziwe fakty i myśli, których nigdy nie powiedziałby na trzeźwo. To była taktyka, której Miranda użyła, aby pozwolić Charlotte dać upust swojemu bólowi. Jedyne chwile urody Charlotte, to te, gdy jest nieskrępowana, transparentna, bez fałszywej zbroi zasad moralnych. 
Przytoczone przez nas dialogi są wspaniałe, zwłaszcza zakończenie, które jest warte całego serialu:

Miranda: Bycie matką to absolutna tortura.
Charlotte: Tak, ale korzyści są tego warte.
Miranda: OK. Jesteśmy 16 700 mil odległe od wszystkich.
Charlotte: Mm-hm.
Miranda: Możesz mi powiedzieć. Ja też jestem matką. 
Charlotte: Co powiedzieć?
Miranda: Wszystko o czym myślisz, ale nie możesz powiedzieć na głos. Dobra. Ja przemówię pierwsza. Choć kocham Brady'ego i kocham go bardziej niż wyrażają słowa... bycie matką to za mało. Tęsknię za pracą. Nie zostawisz mnie tu, w poczuciu bycia najgorszą matką na świecie, prawda?
Charlotte: Dobrze. No cóż... Kocham moje dziewczynki.
Miranda: Wiem.
Charlotte: Ale... podobało mi się, że ich nie ma. Potrzebowałam przerwy.
Miranda: Tak, dokładnie.
Charlotte: Rose płacze cały dzień, każdego dnia. Doprowadza mnie to do szału.
Miranda: Obserwuję cię od miesięcy. Nie wiem, jak dajesz radę.
Charlotte: Czasami idę do drugiego pokoju, zamykam drzwi... i pozwalam jej krzyczeć. Czy to nie okropne?
Miranda: Nie, to przetrwanie. Napij się.
Charlotte: A mogę ci powiedzieć coś jeszcze? Czuję się winna. Czuję się winna, bo jedyne, o co się modliłam, to założenie rodziny. A teraz mam te dwie piękne dziewczynki.
Miranda: I?
Charlotte: Doprowadzają mnie do szału. 
Miranda: Napij się.
Charlotte: I czuję, że zawodzę. Czuję, że ciągle zawodzę.
Miranda: Nie ponosisz porażki. Bycie matką jest trudne.
Charlotte: O mój Boże. To takie trudne. A mam pełnoetatową pomoc. Jak kobiety sobie z tym radzą bez pomocy?
Miranda: Nie mam pojęcia. Za ich zdrowie. (podnosi kieliszek, żeby się napić)
Charlotte: Za ich zdrowie.
Charlotte: A kiedy ja... O nie, nie mogę. Nie mogę. To okropne.
Miranda: Napij się. No pij.
Charlotte: Kiedy usłyszałam Samanthę mówiącą, że Harry zamierza mnie zdradzić z Erin... Tak. Moją pierwszą myślą było: „Nie mogę stracić niani!”


Szukałam sukienki za 7 dolarów, aby wyjść w butach za 300 dolarów.

- Carrie Bradshaw -


W jednej cebuli jest więcej łez niż w stu historiach miłosnych.
Może dozwolone jest wylać tylko określoną liczbę łez na każdego mężczyznę ... Ja już swój przydział wykorzystałam.

- Carrie -


AND JUST LIKE THAT

Dla fanów i miłośników serialu „Seks w wielkim mieście”, kontynuacja, po pełnych 17 latach (od 2004 do 2021 roku), była niespodzianką pełną oczekiwań. Ostatecznie bohaterki, przynajmniej z racji wieku, miały być dojrzałe. Spodziewaliśmy się zatem dobrze zarysowanych, spełnionych postaci, przepełnionych świadomością i mądrością, jaką niesie ze sobą starość, pod warunkiem… że życie będzie naprawdę dobrze przeżyte, a wszystkie jego aspekty zostaną zintegrowane, na dobre i na złe. Ten spin-off miał pokazać, że możemy być szczęśliwi nawet po pięćdziesiątce, nie zdradzając, kim jesteśmy ani kim byliśmy, ale efekt zdaje się być dokładnie odwrotny. Kontynuacja zaczęła się niepewnie: dwa NIE, które zwiastowały niepowodzenie.
NIE Samanthy (No sex); bez niej kompas nie wskazuje północy - Samantha była tak silną postacią, że próbowano ją zastąpić aż dwiema innymi postaciami kobiecymi, co się nie udało (Seema i Lisa to wyblakłe i rozmazane kserokopie Samanthy). 
NIE Mr. Big'a (No City); jego przedwczesna śmierć w scenariuszu nie była planowana przez produkcję, aktor Chris Noth "zmarł" raczej z powodu oskarżeń o molestowanie seksualne w życiu prywatnym. Aby uniknąć skandalu, został zwolniony z powodów artystycznych. Bez Mr. Big'a postać Carrie pozostaje na poziomie dryfującym i ponownie znajdzie swoją piętę achillesową w powrocie Aidana (najgorszego wcielenia Mr. Big'a).
Ale nie ma już starych dobrych przyjaciółek, które pomogłyby nieszczęsnej kobiecie wrócić na właściwe tory - są zajęte własnym życiem: Miranda próbuje ukazać w swojej postaci prywatne i prawdziwe życie aktorki Cynthii Nixon, podczas gdy Charlotte, jak zwykle, jest nieistotna, dziwnie bez znaczenia, mimo że to ona ma udane życie (wierny mąż, czarujące córki, wymarzona praca i urocze maskotki) i nawet rak prostaty Harry'ego nie dodaje serialowi potrzebnego napięcia. 
Najlepsze w każdym serialu jest to, że „chcemy wiedzieć, jak się skończy”. Tutaj spotka nas rozczarowanie: nie ma takiego uczucia, bo wydaje się, że wszystko skończyło się już na początku.
No sex + No city = No sequel


Nie zawsze dojrzewamy z wiekiem,
ale z pewnością zawsze się starzejemy,
i film jest tego dowodem.


INFANTYLNE REGRESJE

Po pogrzebie Mr. Big'a, Miranda i Charlotte na zmianę śpią z Carrie, co jest przyjaznym gestem, który ma pomóc jej nie odczuwać pustki samotności w nocy. Nie każdy jest wystarczająco dojrzały, by radzić sobie z żałobą i co więcej radzić sobie z nią w samotności. Ale Carrie, jak zwykle, wykazuje nie tylko słabość charakteru, ale także infantylne regresje psychologiczne, często błąkając się po domu i śpiąc samotnie na kanapie w stylu "tak mi źle i tak niedobrze" (po co więc Miranda śpi w łóżku Carrie?).
Społeczeństwo od dawien dawna frustruje nas twierdząc, że bez przyjaciół jesteśmy nikim, że zawsze potrzebujemy przyjaciół. To prawda, że potrzebujemy przyjaciół, ale nie nauczono nas, że ròwnie konieczna jest zdolność do bycia sam na sam ze sobą w najważniejszych momentach życia, że niezdrowo jest zawsze szukać uznania, litości i akceptacji innych. Wszelkie formy zależności są toksyczne i patologiczne, nawet przyjaźń i miłość, ponieważ nie pozwalają nam wzrastać, a my pozostajemy zależni od innych i tym samym infantylni. Dziecko potrzebuje towarzystwa, bo boi się ciemności, bo słychać hałasy, bo nie może spać itd. Carrie też tak się zachowuje, mimo że ma 55 lat.
Jej przyjaciółki są zaskoczone, że Carrie nie płacze; jest zimna i bardzo apatyczna. Ale kiedy dowiaduje się przez testament Mr.Big'a, że coś przed nią ukrywał, staje się po swojemu ożywiona: zaczyna jeść, wychodzić z domu, szukać ukrytych tajemnic Mr. Big'a, a nawet udaje się jej spać samotnie w swoim starym mieszkaniu. Carrie jest egocentryczna do samego końca. 
Bardzo wymowna jest scena, w której Miranda, na wieść o śmierci Mr. Big'a, puka do drzwi i otwiera jej Carrie z pytaniem na ustach: „Co teraz się stanie?”. Miranda odpowiada: „Teraz go zabiorą...” (mówiąc o zwłokach). Carrie precyzuje: „Nie, chodziło mi o to, co teraz stanie się ze mną?” Miranda myśli o Mr. Bigu, Carrie myśli o sobie.


CARRIE... WIECZNIE UMYKAJĄCA

Jedną z najbardziej przykrych wad Carrie są jej dyplomatyczne uniki. Nie chce się angażować bezpośrednio, nie chce jasno wyrażać swoich myśli i non stop unika udzielania precyzyjnej odpowiedzi na pytania czy prośby. Przykłady... Miranda przyznaje, że nie uprawiała seksu od sześciu miesięcy, Samantha mówi, że robi to codziennie, Charlotte, że dwa lub trzy razy w tygodniu, a Carrie?... odmawia konkretnej odpowiedzi. Często zachowuje się jak dziennikarka: tylko pytania, ale nie odpowiedzi. W sequelu, kiedy prowadzi podcasty, prezenterzy otwarcie mówią o tym, kiedy, ile, gdzie i jak się masturbują, ale kiedy pytają o to Carrie, ona uśmiecha się i udaje głupią. Diaz zwraca jej na to uwagę:

- A ty, Carrie?
- Co ja? Co chcesz o mnie wiedzieć? Ach tak, chcesz wiedzieć o mojej masturbacji?
- Rzeczywiście, o tym właśnie rozmawiamy!
- Ach... Chciałabym kupić samogłoskę, jeśli mogę... ahaha, przepraszam, nie wiem, o co chodzi.
(Potem, poza anteną, w windzie:)
- Słuchaj, nie możesz sobie po prostu chichotać, wiesz...?
- Bardziej pociągają mnie rozmowy z ludźmi, którzy dzwonią w sprawie swoich związków. Dzisiaj ruszyliśmy bardziej wulgarnie.
- Czasami się zdarza, ale trzeba panować nad sytuacją, jesteś przecież na fali, przypną ci etykietkę "innej płci" czy pruderyjnej mężatki. A taka nie jesteś.
- A nie?


Z PORAŻKAMI TRZEBA SIĘ ROZLICZYĆ

Faktem jest, że sequel "And Just Like That" rozczarował niemal wszystkich fanów „Seksu w wielkim mieście”. Nie popełniajmy błędu, dokonując arbitralnego porównania: były to dwa seriale z dwóch różnych epok, a do tego dzieci hollywoodzkiego kina zawsze oczekują bajkowego „Happy Endu”; życie często jest zupełnie inne. 
W tym sensie „AJLT” jest bardzo realistyczne, choć okrutne: najtrwalsze przyjaźnie często nie trwają wiecznie (Samantha jest nieobecna). Carrie mówi Mirandzie: „Myślałam, że będziemy przyjaciółkami na zawsze”, a kiedy pisze do Samanthy: „Tęsknię za tobą”, Samantha jej nie odpisuje. Miranda, nie rozwiązawszy swych problemów psychicznych z młodości, znajduje się u progu starości z gigantycznym kryzysem tożsamości, dlatego widzimy ją zagubioną jak małą dziewczynkę i bardzo zawiedzioną. Charlotte w swoim życiu jak z plakatu, utknęła w nudnej monotonii błahych i nieistotnych spraw, przez co jej postać nie wnosi już do filmu niczego istotnego. Ostatecznie Carrie, wieczna księżniczka poszukująca Księcia z Bajki, pozostaje w swojej pustce wierząc, że ma rację  wypełniając ją szafami pełnymi ubrań i butów.
„And Just Like That” próbuje ukazać dojrzałość postaci, ale prawda jest taka, że ​​zbyt często bohaterki popadają w samouwielbienie, te same słabości i niezidentyfikowane problemy psychiczne, przez co powraca się cyklicznie do starych problemów i wad, które nigdy się nie starzeją, ale pozostają silne i potężne, jakby były wiecznie młode. Dorastanie nigdy nie było procesem liniowym, a „And Just Like That” pokazuje to, nie maskując sprzeczności towarzyszących dorosłości. Serce narracji pozostaje niezmienne: kobiety, które mimo wszystko wciąż się wybierają, słuchają się nawzajem, czasami wspierają i które dziś nadal walczą z tymi samymi niepewnościami, co zawsze i na zawsze.


MIRANDO, POTRZEBUJESZ ADWOKATA!

Steve pogodził się z życiem bez seksu, bez emocji. Nie mógł uwierzyć, że pewnego wieczoru Miranda zapragnęła seksu po tylu latach abstynencji. Tak naprawdę chciała jedynie w tajemnicy przed mężem sprawdzić i poròwnać swoją namiętność do Che Diaz z namiętnością odczuwaną względem mężczyzny. Miranda, która posiała chaos w obliczu zdrady Steve'a, teraz odpłaca mu pięknym za nadobne bez mrugnięcia okiem (zawsze traktowała go z protekcjonalnością, arogancją i dumą), ale Che Diaz zmusza ją do powiedzenia prawdy, jeśli chce zdobyć jej miłość.
Do ujawnienia się Mirandy Hobbes przyczyniła się przede wszystkim sama aktorka Cynthia Nixon, która podpisując kontrakt na kontynuację, poprosiła o tę ewolucję charakteru, by zsynchronizować go z tym, kim była w swym realnym życiu: aktywistką LGBTQ+, żoną kobiety, którą poślubiła po latach małżeństwa z pierwszym mężem i matką syna, z którym przeżyła całą swą transformację. Dlatego w sequelu z 2022 roku (And Just Like That) odnalezienie tej samej Mirandy, twardej i racjonalnej prawniczki, która udziela szybkich odpowiedzi i ma ramię, na którym można się wypłakać, jest niemożliwe. Dzisiejsza Miranda Hobbes gra aktorkę, która ją interpretuje: Cynthię Nixon.
Pytanie brzmi: czy Nixon była odpowiednią osobą do roli Mirandy? Czy może zinterpretowała ją tak dobrze, że pokazała pełną na 360° ewolucję postaci? Myślenie, że był to czysto serialowy wybór marketingowy, jest powierzchowne. Można pomyśleć, że był to wybór, który odzwierciedla dzisiejszą mentalność, a która musi podnosić świadomość w kwestiach ważnych dla społeczności, ale mimo to był pożądany indywidualnie przez aktorkę grającą Mirandę. Problem w tym, że ta Miranda jest depresyjna i przygnębiona, gadatliwa i zagubiona; jest bardzo dojrzałą kobietą z problemami bardzo młodej dziewczyny. 
PS: Szacunek i brawa dla Steve'a, który udzielając Mirandzie rozwodu, powiedział jej: „Chcę, żebyś była szczęśliwa” - policzek dla tych wszystkich feministek, które go ukrzyżowały (jak Miranda przede wszystkim), gdy ją zdradził, ostrzegając Mirandę, że potrzebuje namiętności, podczas gdy ona sama zmilczała (praktyka poprawności w jedną stronę).


1998–2025
POCZĄTEK I KONIEC EPOKI

Siła „Seksu w wielkim mieście” tkwi w jego zdolności do odważnego i realistycznego przedstawienia miłości i życia seksualnego czwórki nowojorskich przyjaciółek, poruszając bez żadnych filtrów i po raz pierwszy na ekranie takie tematy jak wibratory, orgie, kobiecy orgazm, bezpłodność, choroby przenoszone drogą płciową, aborcja, rak piersi, homoseksualizm, kobieca niezależność, poszukiwanie miłości, związki i kariera. Odbywa się to najczęściej w lekkim, wręcz powierzchownym tonie, dlatego tylko ci, którzy potrafią czytać między wierszami, odkryją bogactwo głębokich wątków.
Pod tym względem „Seks w wielkim mieście” był niezwykle rewolucyjny i zapoczątkował erę tego typu seriali telewizyjnych, zwłaszcza poprzez normalizację rozmów o seksie, wprowadzając go do telewizji z łatwością i normalnością. 
Dla nas „Seks w wielkim mieście” to Biblia beztroski bycia kobietą dorastającą i przeżywającą przygody z przyjaciółkami. Nie powinniśmy jednak traktować wszystkiego, co widzimy na ekranie, jako prawę do naśladowania: „Seks w wielkim mieście” to manifest, a zarazem ostrzeżenie. Wiele miłości i sytuacji dziewczyn ma charakter utopijny i powinny być dla nas wszystkich przestrogą, abyśmy nie wpadli w tę samą pułapkę.
Myśleliśmy, że kontynuacja "AJLT" będzie pięknym zachodem słońca poprzedniej serii, a zamiast tego okazał się pięknym kwiatem, który gnije, pozbawiony perfum i uroku. Dwa zdania mogłyby stanowić ramę otwierającą i zamykającą tę filmową pracę. W pierwszej Carrie zaprasza nas w epokę antyniewinności. To była Carrie, która zastanawiała się przed komputerem, a jej myśli były prawdziwymi aforyzmami, często wyidealizowanymi i dalekimi w jej przypadku od wprowadzenia w życie. W istocie, w ostatnim zdaniu, znów przed komputerem, próbuje przekonać samą siebie, że osiągnęła to, co osiąga niewielu mędrców, a mianowicie pełnię samotności: kobieta uświadomiła sobie, że nie jest sama, lecz jest sam na sam ze sobą. To zdanie pozostaje jednym z wielu pięknych, zagadkowych pomysłów Carrie, ideałów, których w praktyce, jak widzimy, absolutnie nie osiągnęła, ponieważ prawdziwa samotność to pełnia, podczas gdy Carrie inspiruje i odzwierciedla pustkę.


TRÓJKĄTNA NIERÓWNOŚĆ 

W geometrii istnieje prosta zasada do zdefiniowania trójkąta prawdziwego: suma długości każdego z jego boków musi być większa niż długość trzeciego boku. Jeśli ten warunek nie jest spełniony, pomiary nie mogą utworzyć trójkąta prawdziwego. To samo dzieje się w trójkątach miłosnych. W serialu widzieliśmy dwa trójkąty, w których popełniono fatalny błąd, nie umieszczając zaproszonej i mniej doświadczonej osoby w centrum (trzecim boku). W rzeczywistości zarówno Charlotte, jak i Miranda czuły się wykluczone i odsunięte, czuły się intruzami. Każdy, kto tworzy trójkąt miłosny, musi pamiętać o tej bardzo prostej zasadzie: umieść w centrum osobę mniej doświadczoną, zaproszoną do doświadczenia, a w ten sposób zostanie ona zaangażowana i zachęcona do rozluźnienia się.


CZEGO SIĘ NIE ROBI, ABY URATOWAĆ MIŁOŚĆ!

To zdanie, będące tytułem tego wpisu, wypowiada Miranda, gdy były mąż Che Diaz wyjaśnia, że ​​aby zadowolić żonę, godził się na wszelkiego rodzaju transgresyjne doświadczenia, takie jak trójkąty miłosne. Ale to zdanie, które wydawałoby się komplementem, staje się dla Mirandy prawdziwym czyśćcem, ponieważ wkrótce potem zostaje niespodziewanie wciągnięta w trójkąt przez samą Che Diaz.
Gdzie podziała się nasza prawniczka Miranda, zawsze pełniąca rolę sędziego i rozważająca wszystkie za i przeciw? Che Diaz, która zapewniła ją: „Chodzę do łóżka tylko z tobą, Mirando”, stopniowo okazuje się postacią dwuznaczną, stanowiącą dokładne przeciwieństwo tego, czego chciała Miranda. Miranda, która ukrzyżowała swojego męża Steve'a za sprowokowaną zaniedbaniem niewierność, teraz, wobliczu nowej zdrady, upokarza się, godząc się na trójkąt, udając otwartość, podczas gdy błaga Che Diaz o resztki namiętności. W wywiadzie aktorka Cynthia Nixon powiedziała, że ​​oglądając „Seks w wielkim mieście” wstydziła się pewnych rzeczy, które 20 lat temu zrobiła jako Miranda. Naszym zdaniem powinna wstydzić się za 20 lat za to, jak umniejszyła postać Mirandy w sequelu „AJLT”.


OD SEKSUALNEGO ARCHEOLOGA 
DO ARCHEOLOGICZNEGO ZNALEZISKA

Jedną z rzeczy, które najbardziej zaskakują w serialu, jest ewolucja seksualna Carrie, a raczej jej inwolucja, mówiąc precyzyjniej. W sequelu "AJLT", stała się purytanką; irytuje się, gdy słyszy o seksie, a nawet gorszy się nader patetycznie na widok jakiejkolwiek namiętności. Jest dokładnie taka jak Charlotte w "Seksie w wielkim mieście". Ona, która kiedyś twierdziła, że ​​jest archeologiem seksualnym, staje się archeologicznym reliktem, nie ze względu na podeszły wiek, ale z powodu zamkniętego, kapryśnego i infantylnego umysłu. Ostatecznie pozostanie sama. 
W serialu „Seks w wielkim mieście” jej postać była genialna dzięki oddaniu jej głosu narracji, oczywiście bezosobowemu, ponieważ prawie nigdy nie wprowadzała w życie napisanych przez siebie aforyzmów, refleksji i pięknych myśli, ale mimo to była transcendentalną i głęboką siłą serialu. W sequelu głos narratora znika, a Carrie zachowuje się jak wszyscy pozostali bohaterowie i w ten sposób staje się tym, kim jest: prostą i nic nieznaczącą postacią, poddaną słabościom, z nieprzezwyciężonymi traumami z przeszłości i światem pełnym lśniących i fascynujących materialnych pozorów.

PS: Prawdziwą archeolog seksualną była zawsze Samantha, a pod jej nieobecność w sequelu stała się prawdziwym archeologicznym skarbem, którego należy poszukiwać i pożądać.


MEN HATTAN 

Co stało się z mężczyznami w „Seksie w wielkim mieście” i jego kontynuacji, „AJLT”? Zawsze powtarzano, że to serial stworzony dla kobiet. Oczywiście, chodzi o kobiecy świat, ale właśnie dlatego uważamy, że jest to serial stworzony specjalnie dla mężczyzn, którzy mają tu okazję do zrozumienia złożonego świata kobiecej psychiki.
Chociaż wszystkie działania ostatecznie kręciły się wokół emocji, których kobiety doświadczały w relacjach z mężczyznami i których starannie wybierały, w większości mężczyźni w tym serialu zostali sprowadzeni do roli pośmiewiska, do roli kłamców, zdrajców i drani, z kilkoma wyjątkami, gdzie, co gorsza, im lepiej się prezentowali, tym mniej się liczyli: wrażliwość i nieśmiałość Skippera są postrzegane jako naiwność i idiotyzm; otwartość Richarda jest widziana jako oportunizm; młodzieńcza uroda Smitha ostatecznie okazuje się nieadekwatna do dojrzałości Samanthy; Robert Leeds, czarnoskóry lekarz, który bywał u Mirandy, zniknął wraz ze swoją dobrocią niczym bezwartościowy duch; Steve był ukrzyżowaną marionetką voodoo dla szaleństwa Mirandy; Trey MacDougal nie był dla Charlotte tak ważny jak posiadanie dziecka. Ostatecznie jedynym dobrym facetem, który przetrwał, ale pozostał skazany na piekło dzieciństwa Charlotte, jest Harry, niezbędny, by Charlotte mogła stworzyć własny, bajkowy świat rodziny. Ale jak widzimy w "AJLT", Harry jest tylko kolejnym mebelkiem w domu Charlotte, dogadzającym swoim trzem kobietkom - żonie i còrkom.
A na koniec... czy trzeba podkreślać, dlaczego mężczyźni Carrie okazują się tak samo toksyczni jak ona (Big, Aidan, Jack Berger, Aleksandr Petrovsky)? Możemy stwierdzić, że mężczyźni, wszystkie postacie drugoplanowe w serialu, to dodatki, które wychodzą z mody, szybciej niż buty i ubrania. Bohaterki kobiece odbijają się w nich jak w lustrach, ujawniając czego same pragną, a czego nie, i poniżając ich okazjonalnie, gdy poczuły taką potrzebę - zdyskredytowania męskiego świata, biorąc pod uwagę koniec, jaki spotkał wszystkich mężczyzn w tym serialu...


Był taki moment w serialu, w którym wszyscy mężczyźni zostali uznani za nieczułych i zdradliwych uwodzicieli oraz kłamców, a kobiety z „Seksu w wielkim mieście” zastanawiały się: „Co stało się z męskim wymiarem emocjonalnym?” 
Jak na ironię, sugerowano nawet, że wrażliwy, delikatny, wyrozumiały i uważny mężczyzna (a zatem z rozwiniętym kobiecym wymiarem psychicznym Yin) powinien być gejem, a nie hetero:

Skipper: „Jestem zbyt sentymentalny.”
Carrie Bradshaw: „Może jesteś gejem?”


KARMA POWRACA, BY SIĘ ROZLICZYĆ

Po 13 latach Carrie i Aidan spotykają się ponownie, ale Aidan natychmiast zaczyna eksponować karmę: wszystko było niedokończone i Carrie będzie musiała za to zapłacić. Pierwszej nocy odmawia wejścia do mieszkania Carrie, ponieważ jest to miejsce pełne złych wspomnień, I dlatego postanawiają przenocować w hotelu. Nie widać tu wyraźnie neurotycznej i traumatycznej projekcji Aidana: nie chodzi tu o mieszkanie, a uprawia seks z Carrie, która jest właśnie źródłem owych wspomnień. Wchodzi w nią, ale przysięga sobie i jej, że ​​nigdy więcej nie postawi stopy w jej mieszkaniu... 
Zaczynają z niewłaściwej stopy; Aidan pokazuje, że nie zawarł pokoju z przeszłością, a wkrótce potem, kiedy z powodów rodzinnych postanawia zdystansować się od Carrie, wchodzi jakby nigdy nic do jej mieszkania i jej o tym mówi. Ona, teraz bardzo dobrze usposobiona i dojrzała, zgadza się dać mu tę przestrzeń dla jego rodziny. I co robi Aidan? Zdradza Carrie z byłą żoną... Carrie dostrzega w tym swą zdradę sprzed lat z Mr. Bigiem i dlatego wybacza, bo w głębi duszy wybacza też sobie. Jednakże ta dojrzałość, którą osiągnęła Carrie, nie wystarczy, by uratować ich związek.


AIDAN: REINKARNACJA KARMY MR. BIG'A

Duncan Reeves to znany brytyjski biograf, który przeprowadza się do Nowego Jorku, aby pracować nad nową książką. Początkowo jego relacja z Carrie jest napięta z powodu hałasu, jaki produkowała chodząc po domu w szpilkach, nad jego apartamentem. Mimo to, z czasem, między nimi rozwija się więź oparta na wspólnej pasji do pisania. Aidan staje się zazdrosny i postrzega tę literacką pasję jako pasję romantyczną. Historia się powtarza: Aidan narusza przestrzeń Carrie i niszczy całe jej zaufanie.
Carrie wykazuje naprawdę niezwykłą dojrzałość: po zostawieniu dla Aidana wszystkiego, włącznie ze sprzedażą starego mieszkania i dostosowaniem się do czasu i odległości, jakich Aidan potrzebował do wychowania swych dzieci, nie może znieść tego dziecinnego braku zaufania i postanawia zakończyć ich związek. Robi to jednak ze spokojem, rozwagą i mądrością. Nie jest histeryczną, egocentryczną Carrie, którą przywykliśmy oglądać w „Seksie w wielkim mieście”. Jej wniosek jest logiczny: „ci, którzy żyją przeszłością, nie mają przyszłości”, więc zostawia Aidana w jego przeszłości. Carrie udowodniła, że ​​może dać z siebie wszystko i zostaje z tak zwanym niczym, ale w spokoju. W tym spokoju pozwala sobie na jedną noc literackiego seksu z Duncanem bez żadnych zobowiązań.


PISKLIWE OKRZYKI CHARLOTTE

Charlotte wielokrotnie krzyczy, jak to się mówi, bez powodu; to jej sposób na wyrażanie emocji. W jednym z odcinkòw sequelu wydała z siebie tak przerażający krzyk, że Carrie i Miranda doznały szoku przypominającego zawał serca, podczas gdy Charlotte przypomniała sobie jedynie o zaręczynach Anthony'ego. Ale czemu akurat kobiety krzyczą w takich momentach, sprawiając, że wydają się głupie, dziecinne, jak gęsi?
Genetycznie samiec ma tendencję do reagowania na zagrożenie, podczas gdy samica krzyczy o pomoc. To instynkty, które nie zostały jeszcze usunięte z naszej jaskiniowości. W kontekście plemiennym, gdzie mężczyźni wyprawiali się na polowanie, a kobiety zostawały z dziećmi, kobiecy krzyk był dla wielu ostrzeżeniem, informacją o ataku na wioskę. Podobnie noworodki, które nie potrafią jeszcze wyrazić siebie słowami, komunikują się za pomocą płaczu i wrzasków, a wiele osób, nawet w miarę dorastania, nadal płacze i krzyczy bez powodu. Wiele kobiet przesadnie wrzeszczy również na koncertach lub, ogólniej, gdy widzi swego idola; krzyczą, gdy spotykają niespodziewanie przyjaciela, krzyczą, gdy coś je przerazi (pająk, mysz) lub w wyniku jakiegoś niesamowitego zdarzenia.
Nasz kobiecy wymiar psychiczny (część Yin) jest bardziej emocjonalny i dlatego osoby, które mają silny, niezrównoważony ładunek kobiecy (dotyczy to również mężczyzn i często występuje także u niektórych gejów), wyrażają swoje emocje wyraźniej krzycząc i płacząc, w szczególności wysokimi głosami, które są dla nas bardziej przenikliwe i przykre w odbiorze. Dlatego też wyższe instrumenty/głosy są używane do tworzenia melodii piosenki, a niższe tony zazwyczaj do utrzymania jej harmonii. To nie przypadek, że nawet podczas orgazmu to kobiety wyrażają siebie krzykiem częściej niż mężczyźni. Zatem z jednej strony te krzyki są infantylną regresją, którą można regulować świadomie, ale z drugiej strony są one czysto naturalnymi instynktami naszej typowo i głównie kobiecej emocjonalności.


„Bo teoria bycia sam na sam ze sobą bardzo różni się od bycia sam na sam ze sobą w rzeczywistości.”

- Carrie -

Finałowy odcinek kontynuacji AJLT zaczyna się od tego, że Carrie wychodzi sama na kolację i jest zaskoczona, gdy obsługa restauracji kładzie przed nią gigantycznego pluszaka, aby nie jadła sama. Nasze społeczeństwo stygmatyzuje samotność, uważając ją za porażkę. Nawet powieść Carrie zostaje odrzucona ze względu na zakończenie, w którym bohaterka pozostaje singielką i jest szczęśliwa sam na sam ze sobą. Samotność nie jest postrzegana jako oznaka szczęścia. Powieść z góry skazana jest na niepowodzenie, a Carrie jest zmuszona napisać epilog z klasycznym i obowiązkowym bajecznym „happy endem”.
Życie miłosne Carrie było dominującą narracją w „Seksie w wielkim mieście” i w „And Just Like That”, więc Carrie, ktòra radzi sobie z byciem singielką i cieszy się przyjaźniami, to naprawdę kolejne tabu skutecznie kwestionowane przez serial i bez lęku rozwiązane. W finale Carrie wypowiada słowa, które oddają jej stosunek do życia i bycia singielką: „Może z mężczyzną, ale może tylko ze mną.” Charlotte próbuje zorganizować Carrie randki, ale to tylko pokazuje, jakie oczekiwania społeczeństwo ma wobec kobiet, zwłaszcza starszych, i jak wciąż myślimy, że życie singielki nie jest celem samym w sobie, a jedynie tymczasowym przystankiem lub wręcz porażką.




Brak komentarzy:

Prześlij komentarz