POWIERZCHNIOWY SERIAL PEŁEN GŁĘBI
„Seks w wielkim mieście” to serial telewizyjny, który zgłębia życie romantyczne, seksualne i towarzyskie czwórki nowojorskich przyjaciółek, poruszając tematy często uznawane za tabu. Serial, emitowany w latach 1998–2004, znany jest z otwartej dyskusji na temat seksu, związków, monogamii, biseksualizmu, macierzyństwa, starzenia się, a zwłaszcza relacji władzy między mężczyznami a kobietami, osadzonych w kontekście życia towarzyskiego i zawodowego Nowego Jorku, ale widzianych z kobiecej perspektywy.
Serial wywarł ogromny wpływ kulturowy, pomagając w normalizacji dyskusji na temat seksu i przedefiniowując rolę kobiet w społeczeństwie, dając przestrzeń kobiecym głosom i różnym perspektywom na miłość i związki. Jego jedyną wadą jest to, że jego wizję i koncepcję często ocenia się pod kątem luksusu, wyglądu i materialnej wartości rzeczy. Mówi jedynie o materialnym spełnieniu i nie ma nic wspólnego z wewnętrznymi czy duchowymi aspektami osobowości. To sprawia, że para i ich świat emocjonalny pozbawione są transcendencji, a przez to powierzchowne. Niestety, tego właśnie doświadczamy dziś w naszym społeczeństwie.
Analizując serial, znaleźliśmy wiele naprawdę fascynujących i bardzo głębokich tematów. Bez nich film pozostaje powierzchownym światem, który kręci się wokół siebie, nie mając innego celu niż zbieranie doświadczeń bez zysku, bez rozwoju, bez ewolucji, tak jak nasze masy ludzkie.
CO SIĘ ZMIENIŁO PO 25 LATACH: MIASTO CZY SEKS?
Nie da się pisać historii za pomocą bieżących wydarzeń; trzeba poczekać, aż upłynie czas konieczny do zrozumienia konsekwencji i skutkòw danego zjawiska. Eksperyment dla każdego, kto ukończył 25 lat, to ponowne obejrzenie „Seksu w wielkim mieście” prawie 25 lat później. Wszystkie sześć sezonów oraz dwa filmy oparte na serialu i kontynuacja zatytułowana "And Just Like That...", zgłębiają życie bohaterów w kolejnych latach ich egzystencji. Odkryjemy, że to, co początkowo było rewolucyjną propozycją, być może wcale nie było takie rewolucyjne, ponieważ bohaterowie wciąż tkwią w uprzedzeniach, przesądach i uwarunkowaniach społecznych, których do dziś nie możemy przezwyciężyć. Ostatecznie miasto pozostaje takie samo, ale i seks pozostaje taki sam, ponieważ to mentalność ludzi nie zmienia się na poziomie społecznym.
DWIE NOWOJORSKIE BAJKI
Porównanie "Seksu w wielkim mieście" i "Śniadania u Tiffany'ego" jest niemal obowiązkowe, biorąc pod uwagę pierwszy monolog wygłoszony przez nieustraszoną Carrie Bradshaw:
„Witamy w erze anty-niewinności. Nikt nie je śniadania u Tiffany'ego i nikt nie ma historii do zapamiętania. My jemy śniadanie o 7:00 i mamy takie historie, o których staramy się zapomnieć jak najszybciej.”
W filmie „Śniadanie u Tiffany’ego” Holly Golightly (Audrey Hepburn) jest ekscentryczną i naiwną bywalczynią świata w poszukiwaniu swojego w nim miejsca. Czekając na nie, prowadzi życie nieregularne wyższych sfer, zadając się z bogatymi panami, których nie kocha. Byłaby zatem piątą prototypową postacią, podobną do czterech bohaterek „Seksu w wielkim mieście”: olśniewających, samotnych kobiet, które opowiadają o swoich marzeniach zawodowych, romantycznych oraz o wątpliwościach i dziwacznych osobistych miłosnych perypetiach. Wszystko to przeplatane jest licznymi scenami mniej lub bardziej dosadnego seksu.
Seks w wielkim mieście to produkt kultowy, ponieważ ukształtował pokolenie kobiet, które nie szukają już Księcia z Bajki, lecz same wytyczają sobie drogę i kierują nie tylko swoim życiem, ale także losami Książąt z Bajki, których spotykają na swej drodze. Wierzymy, że ich spojrzenie na życie zostało później skondensowane w postaci słynnej Bridget Jones. W pewnym sensie "Seks w wielkim mieście" to celebracja zmiany statusu społecznego i ekonomicznego, jakiej doświadczyły kobiety w latach 90 - tych, ale jednocześnie błyskotliwie uwypukla wszelkie ograniczenia i sprzeczności.
OTO JEST PYTANIE!
Jak wpakowałyśmy się w ten bałagan? W mieście są tysiące takich kobiet, może nawet dziesiątki tysięcy. Wszyscy je znamy i wszyscy myślimy, że są fantastyczne: podróżują, płacą podatki, wydają 400 dolarów na parę modnych sandałów i są singielkami. Dlaczego jest tyle fantastycznych niezamężnych kobiet i nie ma fantastycznych niezamężnych mężczyzn?
- Carrie -
Tak zaczyna się "Seks w wielkim mieście", od dość egzystencjalistycznego pytania o znaczenie tego, co ludzie uważają za fantastyczne w swoim życiu: małżeństwa, które jest jak pułapka na myszy... ci w środku nie wiedzą, jak się z niej wydostać, a ci na zewnątrz (single) nie mogą się doczekać, żeby się tam dostać. Odpowiedź na pytanie Carrie byłaby złożona: być może mężczyźni nie interesują się fantastycznymi kobietami, ponieważ większość chce się po prostu dobrze bawić, a może zwierzęcy instynkt mężczyzny, który nie jest fantastyczny, nauczył go, że małżeństwo to nic więcej niż społeczno-kulturowy konstrukt, który na dłuższą metę nie ma nic wspólnego z seksem. W ten sposób fantastyczne niezamężne kobiety i fantastyczni żonaci mężczyźni odkrywają, że miłość, jedyna możliwa fantazja, jest tym, co ich dzieli i izoluje w strukturze społecznej, w której miłość nie jest fantastyczna, ponieważ jest pozbawiona duchowości i postrzegana jedynie jako biurokratyczny wymóg namiętności, a w szczególności seksu.
DOBRY DZIENNIKARZ
ZAWSZE DOBRZE WYJAŚNIA TO, O CZYM NIE WIE
Carrie Bradshaw, narratorka każdego odcinka, jest przedstawiona jako intelektualna dama z towarzystwa. Snuje bardzo głębokie refleksje, ale często kończy je w całkowicie powierzchowny sposób, ponieważ sama zawsze kończy na dnie w miłości lub psychicznej obsesji na punkcie butów wartych 400 dolarów, w których pokonuje kilometry, bo nie ma 10 dolarów na taksówkę.
Carrie jest autorką kolumny zatytułowanej „Seks w wielkim mieście”, zamieszczanej w nowojorskim tygodniku znanym w serialu jako „New York Star”. Opowiada w niej sentymentalne perypetie własne i swoich nieodłącznych towarzyszek przygód miłosnych i to właśnie stanowi osnowę całego serialu. Carrie jest prototypem narcystycznej przyjaciółki, a jej osobowość charakteryzuje się silnym uzależnieniem od relacji, ktòre jednak wykorzystuje do budowania swego dziennikarskiego świata oraz stawiania siebie w centrum uwagi, chroniąc się w ten sposób przed niekontrolowaną samotnością.
Projektuje pustkę związaną z brakiem możliwości znalezienia wartościowego mężczyzny na drogie buty, więc z braku miłości wypełnia się butami i ubraniami (mam pełną szafę i nie wiem, w co się ubrać). Popada w maniakalny szał zakupów, stąd jej niezdolność do zarządzania finansami i tendencja do nadmiernego skupiania się na własnych problemach. Mr. Big jest jej piętą achillesową; w połowie drogi między cynizmem a romantyzmem, zawsze do niego wraca, by zrobić dla niego to, co niezmiennie krytykowała u innych kobiet: rezygnację z niezależności.
UPRAWIAĆ SEKS JAK MĘŻCZYZNA, CZYLI BEZ UCZUĆ
Nie rozumiałam. Czy wszyscy mężczyźni skrycie pragną, aby ich kobiety były rozwiązłe i emocjonalnie obojętne? A jeśli naprawdę uprawiałam seks jak mężczyzna, dlaczego czułam się tak niepewnie?
- Carrie -
Wyemancypowane kobiety zakładają, że są traktowane seksualnie wyłącznie jako obiekty przyjemności, przez co mężczyźni, niemal kierując się naturalnym, zwierzęcym instynktem, są w stanie oddzielić miłość od seksu, uprawiając seks bez uczuć. Jest to częściowo prawdą, ponieważ seks należy do sfery fizycznej, podczas gdy miłość jest rezultatem duchowym, psychicznym i wewnętrznym. Powiązanie miłości, celu podróży, z seksem, punktem wyjścia, uczyniło ludzkie relacje niezrównoważonymi, fałszywymi, schizofrenicznymi i neurotycznymi. W konsekwencji, miłość często musi być udawana, aby uprawiać seks.
To moralność społeczna pozbawiła kobiety ich wymiaru transgresji, dozwolonej jedynie kobietom libertyńskim. Szanowane kobiety pozbawia się tego wymiaru, choć jest on niezbędny w przypadku ich mężczyzn. Virginia Woolf dobrze to rozumiała i powtarza nam to Carrie: szanowane kobiety pozbawiają mężczyzn ich najczystszych i najdzikszych instynktów, instynktów zwierzęcych, bez których nie potrafią być dobrzy, podczas gdy kobieta libertyńska przywraca im te instynkty. Nic więc dziwnego, że mężczyźni, zwłaszcza ci dobrzy, również - choć potajemnie - szukają odrobiny transgresji.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz